Na gębę

Niedawne gry i zabawy w parlamencie, kłopoty z jasnym stwierdzeniem wieczorem, jak się Konwent Seniorów umówił rano, skłaniają do zastanowienia, czy w ogóle można jeszcze umawiać się na gębę z kimkolwiek i w jakiejkolwiek sprawie.

06.06.2004

Czyta się kilka minut

Obiecuje mi sąsiad, że przyjedzie porżnąć drzewo za dwa dni. W zasadzie powinienem nagrać tę wypowiedź albo spisać z nim umowę, albo jedno i drugie, bo jest wysoce prawdopodobne, że przyjdzie nie za dwa dni, ale za pięć lub więcej. Umawiam się z wydawcą, że mi zapłaci tyle a tyle za dwa tygodnie. Nie płaci, a umawialiśmy się przez telefon. Trzeba było nagrać i nic bez umowy na piśmie. Francis Fukuyama poświęcił temu problemowi, czyli problemowi zaufania, całą książkę (wydaną po polsku), jednak nie jestem pewien, czy chodzi tu o zaufanie, czy po prostu o zwyczajną przyzwoitość.

Kiedy politycy umawiają się rano, a umowę realizują wieczorem i nie wiedzą, jak się rano umówili, to znaczy, że ci, którzy nie wiedzą, są po prostu głupi albo kłamią. Nie wchodzi tu w grę kwestia zaufania, lecz stanu faktycznego - jakbym rano stwierdził, że o ile pracownik skopie mi cztery grządki, to mu zapłacę dwadzieścia złotych, a wieczorem powiedział, że chodziło o sześć grządek lub o piętnaście złotych.

Jeżeli tak działa polska polityka, to nic dziwnego, że identycznie działa polska gospodarka. W zasadzie jakiekolwiek umowy “na gębę" powinny być wykluczone i tak też się dzieje. Ma to jednak bardzo daleko idące konsekwencje, gdyż niesłychanie utrudnia wszelkie działania w polityce, w gospodarce czy w innych dziedzinach życia zbiorowego. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby Adam Michnik nie nagrał rozmowy z Lwem Rywinem. Ale z drugiej strony, co by było, gdyby wszyscy wzajemnie się nagrywali. W powieściach sensacyjnych ochroniarz mafijnego bossa przeszukiwał kandydatów na jego rozmówców i stwierdzał, że nie mają mikrofonów. Dzisiaj jest to prawie niemożliwe, bo mikrofon można ukryć tak, że wykryć go się nie da.

Co to zresztą za świat i co to za życie, kiedy na rozmowy musimy chodzić z mikrofonem? Co to za świat, kiedy ludzie zawierający z nami umowy (a pewnie i my także) po prostu nie wywiązują się z nich, nie obawiając się sankcji? Jedyne możliwe sankcje to kary sądowe, a kto będzie bez przerwy biegał do sądu? Otóż mam coraz silniejsze wrażenie, że nie chodzi o to, by wszystkie umowy były rejestrowane i spisywane, lecz o to, że za wzorem polityków zatraciliśmy elementarne poczucie przyzwoitości.

To nie jest nawet sprawa dawania “słowa honoru", bo honoru bym do tego nie mieszał, a ludzie honorowi praktycznie przestali istnieć zarówno ze względów społecznych, jak i praktycznych, lecz sprawa elementarnej przyzwoitości, chociażby wobec samego siebie. Skoro rano coś obiecałem, to powinienem wytrzymać do wieczora i obietnicy dotrzymać. Skoro się umówiłem, to dotrzymuję umowy bez względu na to, czy jej konsekwencje są dla mnie korzystne, czy niekorzystne.

Honor i zaufanie są bardzo ważne, ale to w naszych czasach towar elitarny i deficytowy, znacznie bardziej upowszechniona mogłaby być zwyczajna przyzwoitość. Jednak i z tym jest bardzo słabo, więc może należałoby od polityków oraz od działaczy życia gospodarczego, samorządowego, wymiaru sprawiedliwości (i tak dalej) oczekiwać tylko jednego - żeby nie robili z siebie idiotów. Czy to jest także nazbyt wygórowane wymaganie jak na nasze czasy?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2004