Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
...chociaż słowo wykład nie jest może najwłaściwsze, bowiem opowieść profesora Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Baltimore zatytułowana "Kilka myśli o współczesnej fotografii" była - w zgodzie z tytułem - raczej zbiorem luźnych refleksji pozbawionych ciężaru akademickiego dydaktyzmu, swoistą summą tematów, które Fried podejmował na przestrzeni całej swojej drogi naukowej ukształtowanej w dużej mierze pod wpływem jednego z najważniejszych XX-wiecznych amerykańskich krytyków sztuki Clementa Greenberga.
Jak przystało na krytyka sztuki, tę swoją refleksję na temat fotografii artystycznej Fried rozpoczął bardzo długim wstępem dotyczącym malarstwa, powracając w nim do tematu teatralności, który podjął w jednej ze swoich najgłośniejszych teorii sformułowanej w 1967 r. w eseju "Art and Objecthood": "Teatr i teatralność znajduje się dzisiaj w stanie wojny nie tylko z modernistycznym malarstwem, ale ze sztuką jako taką, a w stopniu, w jakim wszystkie sztuki mogą być opisane jako modernistyczne, także z całą modernistyczną wrażliwością". Na podstawie teorii, które narodziły się w tej pracy wytłumaczył na czym zasadza się zdrada, której minimalizm dopuścił się wobec estetyki modernizmu.
Przypadkowe spotkanie z kanadyjskim fotografem Jeffem Wallem w Rotterdamie w 1990 r. doprowadziło Frieda do poszerzenia obszaru zastosowania swoich teorii o współczesną fotografię oraz jej relację ze swoim odbiorcą.
Tłumaczył je krakowskiej publiczności korzystając nie tylko z licznych prac Walla, ale także między innymi ze zdjęć niemieckiego rzeźbiarza i fotografa z tzw. "szkoły düsseldorfskiej" Thomasa Demanda, chociażby fotografii przedstawiającej jego pracę - rekonstrukcję archiwum Leni Riefenstahl, a także Francuza Luca Delahaye, który pracując jako fotograf wojenny zaczął łączyć doświadczenie dokumentalisty z potrzebą wyrażenia się w fotografii artystycznej.