Murowane traktaty

Daniel Libeskind, kto wie, czy nie najbardziej charyzmatyczny architekt naszych czasów, jest rozmówcą nieprzewidywalnym i wymagającym. Tym większym świętem może okazać się telewizyjne z nim spotkanie.

28.10.2008

Czyta się kilka minut

To zadziwiające, ilu artystów cieszących się międzynarodową sławą urodziło się w Łodzi - mieście, które z trudem (i nie zawsze skutecznie) próbuje ostatnio podnieść się z prowincjonalności i opuszczenia. A przecież były czasy, kiedy na parterze łódzkiego hotelu Savoy, opisywanego przez Józefa Rotha, spotykali się Artur Rubinstein, Julian Tuwim i Artur Szyk (ten ostatni, polsko-żydowski patriota, wybitny rysownik i karykaturzysta, bardziej jest dziś zresztą znany w USA, i to mimo przyjaźni, która łączyła go z prezydentem Mościckim).

Feerię talentów w wieloetnicznym mieście brutalnie przerwał Holokaust. W tym sensie fenomen urodzonego w 1946 r.

Daniela Libeskinda - pogrobowca przedwojennej Łodzi (jego rodzice, aresztowani przez Sowietów, ocaleli w ZSRR, a on sam jako uczeń III klasy rozbił popiersie Stalina) - nabiera szczególnego znaczenia. Charyzmatyczny architekt (podobno miał zostać akordeonistą, ale skutecznie przeszkodziła temu matka, jako pianista zdążył jednak wystąpić w Carnegie Hall) tworzy dzieła ostre i odważne, zdające się zaprzeczać kontekstowi przestrzennemu, w którym się znalazły, a czasem nawet walczyć z krajobrazem. Wprowadzając zaś użytkownika do wnętrza, nie boi się zastawiać na niego pułapek: kierować go do zamkniętych ślepą ścianą korytarzy albo na schody prowadzące donikąd. Architektura nie jest bowiem dla Libeskinda monumentem, ale komunikatem - a raczej głosem w dialogu z jej odbiorcą.

Wyczuwamy to w słynnym, przełomowym dla twórczości architekta, Muzeum Żydowskim w Berlinie, budynku o tak mocnej formie, że wielu - zwłaszcza tych, którzy wędrowali po tamtejszych zygzakowatych ścieżkach wygnania, kontynuacji i Zagłady, zanim jeszcze przygotowano klasyczną ekspozycję - uważa, że gabloty i eksponaty przeszkadzają ścianom, które bez przerwy przypominają o wielkiej stracie, wielkiej nieobecności. Kiedy rozpisano konkurs na zabudowę Dolnego Manhattanu, zniszczonego 11 września, Libeskind zaproponował, by nie zacierając śladów tragedii, przywrócić temu miejscu iście nowojorską żywotność. Równie mocną, co znaczącą ingerencją w przestrzeń miasta okaże się zapewne Military History Museum w Dreźnie, którego realizacja planowana jest na rok 2009. Ostry klin wbity w strukturę historycznego arsenału ma tam budzić refleksję nad źródłami i formami przemocy.

Bo Daniel Libeskind to przede wszystkim, działający w materiale innym niż słowo, filozof pamięci - o czym nie tak dawno temu przypomniała poświęcona mu wystawa w warszawskiej Zachęcie. Architekt przyjechał wtedy - po raz pierwszy od 47 lat - do kraju swego urodzenia, z którego musiał wyjechać w 1957 r. jako jedenastolatek. Do Warszawy powrócił również jako czynny architekt - projektując przy ul. Złotej 44 drugi co do wielkości budynek mieszkalny w Europie. To miasto ma dla Libeskinda szczególne znaczenie: tu mieszkała jego matka i jej chasydzka rodzina, on zaś dobrze zapamiętał peerelowską szarość. W wywiadzie udzielonym ,,Gazecie Wyborczej" mówił: "Warszawa ma tragiczną historię z czasów II wojny światowej. Ale jest też bardzo interesującym miastem. Fascynuje mnie jego dynamizm i ciągła zmiana". Dlatego właśnie inspiracją dla projektu wysokościowca okazał się orzeł. "Przecież orzeł to nie kotek" ? dodał architekt.

ROZMOWY ISTOTNE - DANIEL LIBESKIND - TVP KULTURA, czwartek 6 XI, 22.15.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2008