Mordercze instynkty

„Nie mogliśmy zrobić innej jedynki” – powiedział redaktor naczelny dziennika „Fakt”. Opublikował na niej zdjęcie zaatakowanego siekierą dziecka.

21.08.2015

Czyta się kilka minut

 / Zalley
/ Zalley

O tym wydaniu „Faktu” napisano już wiele. Jeśli ktoś nie dosłyszał szumu, wyjaśniam: na okładce wydrukowano zdjęcie dziewczynki uderzonej siekierą w głowę, zmarłej kilka godzin później; w środku zamieszczono inne drastyczne fotografie dokumentujące zbrodnię. Numer zapewne sprzedał się świetnie – trudno się spodziewać, żeby do czytelników dotarły apele o bojkot, a co dopiero – żeby zrobiły na nich wrażenie. Jeśli jakiś bojkot byłby tu skuteczny, to ten ze strony reklamodawców. Ale przecież w świecie reklamy taka kategoria jak „sumienie” nie występuje.

Pornografia śmierci

Z początku wydawało się, że komentarz jest zbędny. Bo co można napisać? Że brukowiec sięgnął bruku? Że przekroczono granice dziennikarskiej etyki? Przecież racją bytu „Faktu” jest ich przekraczanie. Codziennie i na każdym poziomie: zdjęć, nagłówków, artykułów. „Fakt” z jakościowym dziennikarstwem rzadko ma coś wspólnego, nawet jeśli jego dziennikarze zapraszani są do telewizji jako komentatorzy na równi z dziennikarzami tzw. poważnych gazet. Oburzać się, że „Fakt” naruszył standardy prasowe, to jak oburzać się na wódkę, że upija. Wiadomo, że upija – dlatego właśnie tak wielu ją kupuje.

Początkowo myślałam też: niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie pokazał czytelnikom czy widzom zdjęcia osoby rannej lub martwej, w dodatku bez uzyskania zgody jej bliskich. Nie od wczoraj śmierć się sprzedaje, nie od wczoraj jej obrazy oglądamy w telewizji, także publicznej, i w prasie. Nie tylko tabloidy żerują na niskich pobudkach. Przykład? „Duży Format” robiący okładkę z wywiadu z Piotrem Mieśnikiem, autorem książki „Wyznania hieny. Jak to się robi w brukowcu”, byłym dziennikarzem „Faktu”, zatrudnionym później w Agorze. Książkę mieli kupić ci, którzy tabloidami wprawdzie się brzydzą, ale chcieliby wiedzieć, co w nich jest. Wydawca nie zostawiał wątpliwości: „Wielka polityka, mali politycy, dziennikarskie hieny, morze alkoholu i ani kropli moralnych zasad. Ta książka demaskuje prasę brukową. A przy okazji ludzi z pierwszych stron tabloidów”.

Wreszcie: komentując tę sprawę, należałoby napisać o ambiwalentnym stosunku współczesnej kultury do śmierci. Czy zainteresowanie takimi obrazami nie jest po części wynikiem rugowania jej z codzienności? Na pogrzebach patrzymy najczęściej na zamknięte trumny; ciała bliskich natychmiast oddajemy pod opiekę zakładom pogrzebowym, byśmy sami nie musieli ich dotykać. Chcemy, żeby zmarły został upudrowany i uszminkowany. Żeby wyglądał „jak żywy”.

Błyszczenie poprzeczką

Powodem, dla którego – przy powyższych zastrzeżeniach – zabieram głos w tej sprawie, jest wywiad, którego naczelny „Faktu” Robert Feluś udzielił branżowemu magazynowi „Press”. Ten popis cynizmu domaga się odpowiedzi. Wprawdzie dzień później naczelny wydał oświadczenie, w którym przeprosił „wszystkich, którzy poczuli się zranieni, dotknięci tą publikacją lub uznali ją za niestosowną” – ale jednocześnie podtrzymał przedstawione poniżej wyjaśnienie motywów publikacji.

Akapit pierwszy wypowiedzi dla „Pressu”: „Historia morderstwa dziewczynki w Kamiennej Górze jest tak przerażająca, że nie miałem wątpliwości, czy zrobić taką okładkę, która odda niepojęty bezsens i okrucieństwo tej zbrodni. Przyznaję, że okładka jest mocna, bo przemawia z niej przerażenie bezbronnego dziecka. Zdjęcie pokazuje ogrom tragedii nie epatując przy tym okrucieństwem, martwym ciałem czy głębokimi ranami. Takich zdjęć »Fakt« nigdy nie wydrukuje. Nie uczestniczymy w wyścigu na to, która gazeta ma więcej krwi, kryminałów i złych ludzi z czarnymi paskami na oczach”. O jakiej okładce Pan Redaktor mówi? Na pewno tej? Jeśli całokolumnowe zdjęcie zakrwawionego dziecka nie jest epatowaniem, to co nim jest? Jeśli rany od siekiery nie są ranami głębokimi, to jakie nimi są? Jeżeli wydaje się Panu, że „nie uczestniczy w wyścigu na to, która gazeta ma więcej krwi, kryminałów i złych ludzi z czarnymi paskami”, to uświadomię Panu: dobiegł Pan właśnie do mety. Jako pierwszy.

Akapit drugi: „Paradoksalnie, dzisiejsza krytyka utwierdza mnie w przekonaniu, że sprawdza się prowadzona przeze mnie od momentu przejęcia sterów w »Fakcie« w czerwcu zeszłego roku polityka ograniczania liczby tematów kryminalnych. Gdy taka okładka jak w czwartek pojawia się w »Fakcie«, wiadomo, że dotyczy sprawy wyjątkowej. Pamiętajmy, że tu tematem była bestialska zbrodnia popełniona na dziecku, w dzień, na ulicy polskiego miasta”. Naprawdę prowadzi Pan jakąś politykę – inną niż polityka zysków ze sprzedaży? Jeśli jej efektem mają być regularnie pojawiające się nagłówki „Krwawa zbrodnia rodzinna” czy „Zamordowane z zimną krwią”, to jest to straszna polityka. I czy naprawdę uważa Pan, że zbrodnia popełniona na dorosłym, w nocy, w ukryciu i na ulicy niepolskiego miasta, jest zbrodnią mniej? Że istnieją zbrodnie „niebestialskie”? Źle, że odpowiada Pan za najpoczytniejszy dziennik w Polsce, ale dobrze, że nie pracuje Pan w wymiarze sprawiedliwości.

Akapit trzeci: „Mocna pierwsza strona »Faktu« to dla niektórych dobra okazja, żeby błysnąć tym, jak się ma wysoko postawioną poprzeczkę moralno-estetyczną. W przypadku okrutnego i po ludzku niepojętego mordu w Kamiennej Górze, dysponując takimi zdjęciami, nie mogliśmy zrobić innej jedynki. Taki ma być tabloid w sytuacjach nadzwyczajnych”. Pan, jak rozumiem, postanowił błysnąć tym, jak nisko ma ustawioną „poprzeczkę moralno-estetyczną”. Nie, niestety mord w Kamiennej Górze nie jest „sytuacją nadzwyczajną”, choć jest sytuacją straszną. Jeśli nie wie Pan, że morderstw dokonuje się w Polsce częściej, zalecam lekturę nagłówków z serwisu Pańskiej gazety. 21 sierpnia: „Zabił brata, bo słuchał za głośno muzyki”. 19 sierpnia: „Zabił kochankę po śmierci żony”. 12 sierpnia: „Zadźgał własną matkę, bo się kłócili”. Pomijam regularne doniesienia z sali sądowej, na której przesłuchiwani są nastoletni mordercy Kamil N. i Zuzanna M. A może woli Pan bardziej rozrywkową formę wiadomości? Odsyłam do klikogalerii, opublikowanej 25 lipca: „7 tajemniczych zbrodni w wakacje. Na Polakach!”.

Żeby się dłużej męczył

Panie Redaktorze, proszę darować sobie zapewnienia o służeniu celom wyższym niż sprzedaż. Nikt się nie nabierze. Zresztą, jaki miałby być ten inny cel obszernego informowania o zbrodni w Kamiennej Górze? Na razie udało się uruchomić mordercze instynkty czytelników, którzy w komentarzach w Pańskim serwisie proponują: „[Sprawcę] zaciupać, i to tępym młotkiem, żeby się dłużej męczył”, „Powinny być sądy społecznościowe. Rzucić go obywatelom, a my już sami wymierzymy mu sprawiedliwość długą i bolesną, bez happy endu”. Najczęściej pojawia się postulat przywrócenia kary śmierci (niektórzy poprzedziliby ją torturami i wielokrotnym gwałtem). Obok jest nawet sondaż w tej sprawie. Wyniki: 95 proc. na „tak”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015