Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Płyta Maleńczuka i Waglewskiego jest równie różnorodna, co spójna. Znaleźć na niej można nostalgię i ironię, zachwyt światem i niezgodę na rządzące nim mechanizmy, bezinteresowną poezję i zaangażowaną satyrę.
Znana piosenka Waglewskiego "Bo Bóg dokopie" (liryka miłosna w najlepszym stylu) koresponduje z "Lutym 1989" Maleńczuka - krakowskim obrazkiem, gdzie na ulicy Floriańskiej "banalne melodie pięknie grają Cyganie, sączy się życia struga". Lekka i dowcipna opowieść o zakończonych fiaskiem staraniach o kobietę ("Biust") sąsiaduje z surrealistycznie-średniowieczną balladą o łuczniku Adamie. Ostra satyra na obecne rządy ("Kaczory") ma w tle świetny portret psychologiczny współczesnego polskiego emigranta ("Praca na saxach").
Do tego jeszcze blues, Johnny Cash i Stanisław Grzesiuk - powojenny bard nieistniejącej Warszawy. Dlatego wraz z kolejnymi piosenkami i pieśniami pojawiają się wspomnienia. Choćby "Bal na Gnojnej", dobrze pamiętany już w dzieciństwie, gdy towarzyskie spotkania w małym mieszkanku rodziców kończyły się czasem wspólnym śpiewaniem. Piosenka rozpalała wyobraźnię - kto wie, może nawet bardziej niż serialowy Janosik?
Inny obraz: kolacja u izraelskich znajomych. Gospodarz włączył magnetofon (nie pamiętam, może jeszcze szpulowy). Słuchaliśmy głosów z przeszłości - amatorskiego nagrania z jakichś imienin, jeszcze w Warszawie, przed 1968 r. Gdy ze szmerów wyłonił się gromki chór: "Komu dzwonią, temu dzwonią", zrobiło się nagle cicho i smutno.
A wszystko to podane w inteligentny i jak najprostszy - akustyczny, gitarowy - sposób. Ot, po prostu, po raz kolejny spotkali się dwaj koledzy: Maciej Maleńczuk i Wojciech Waglewski. Wiadomo: "Spotkałem się z kolegą, bo kolega jest od tego/i wypada czasem spotkać się z nim". Stąd właśnie bierze się fantastyczna domowość tej płyty.