Misterium głosu

Podczas tegorocznego festiwalu Misteria Paschalia triumfy święcili wokaliści. A ściślej mówiąc: śpiewaczki.

01.04.2008

Czyta się kilka minut

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że świąteczny tydzień postanowiły w Krakowie spędzić niekwestionowane gwiazdy światowej wokalistyki. I to w nagromadzeniu wyjątkowym. Niemal każdego wieczora ze sceny słychać było wyśmienite interpretacje arcydzieł barokowych mistrzów, dzielnie wspierane przez dyrygentów i muzyków najwyższej próby, a nierzadkie spotkania artystek tej samej muzycznej wielkości owocowały zjawiskowymi pojedynkami.

Śpiewacze igrzyska

Pod tym względem nie miało sobie równych koncertowe wykonanie opery "Bajazet" Antonia Vivaldiego. Dzieło, które zabrzmiało w Niedzielę Wielkanocną pod batutą Fabio Biondiego, stało się areną śpiewaczych igrzysk, ringiem zmagań z fajerwerkowo zapisanymi ariami. Pozbawiona scenicznego sztafażu, ograniczona tylko do mechanicznej sekwencji recytatywów i arii, co rusz przerywana gromkimi brawami słusznie zdumionej kunsztem śpiewaczek publiczności, stała się kompozycja tym, czym w zamierzeniu Vivaldiego być miała.

Ów złośliwy głos "rudego księdza" w dyskusji nad przyszłością opery, ów osobliwy gest protestu przeciw neapolitańskiej modle komponowania arii absolutnie wirtuozowskich, na scenie krakowskiej filharmonii jawił się przejaskrawionym przykładem muzyki, w której dramaturgia schodzi na dalszy plan, a na czoło wysuwa się śpiewak. I jego wokalne możliwości.

Która ze śpiewaczek zwyciężyła vivaldiowską bitwę, której fenomenalnie sekundował Biondi i jego Europa Galante? Vivica Genaux czy Lucia Cirillo? Romina Basso czy Marina de Liso? A może Maria Grazia Schiavo? Mnie zachwyciła ta ostatnia - lekkością, z jaką pokonała zawiłości arii "Nasce rosa lusinghiera" ("Rozkwita róża ponętna") Idaspe, a później ślicznie frazowaną, wykonaną bez cienia wysiłku "Anche il mar par che sommerga" ("Chociaż morze zda się zalewać"). Mięsistą barwą, subtelnie cieniowaną, kiedy trzeba aksamitną, innym razem głosem ostrym i dominującym oraz ogromną muzykalnością wykazała się Romina Basso w roli okrutnego Tamerlana. Z kolei Vivica Genaux jako Irena niezwykle precyzyjnie przeskakiwała z wysokiego do niskiego rejestru, niekiedy muskając po drodze rozsypane dźwięki na przestrzeni prawie dwóch oktaw, kiedy indziej artykułując ogniste girlandy figuracji. Przenikliwe górne i zwierzęce, niemal pierwotnie brzmiące dolne dźwięki, barwione sekwencją teatralnych zachowań, musiały wywołać wśród publiczności gorącą reakcję.

Wokalne sacrum

Bodaj najlepiej w ostatnich latach w Polsce wykonana opera barokowa dostarczyła jednak tylko przyjemności estetycznej związanej z wokalną maestrią. O wiele więcej, bo głębokich przeżyć duchowych, niezależnych zresztą od deklarowanej przez słuchaczy (lub nie) chrześcijańskiej tożsamości, przysporzył repertuar związany z Paschalnym Triduum. Muzyka nasycona religijnym przeżyciem i metafizycznym namysłem nie pozostawia nikogo obojętnym.

W sferę sacrum znowu wprowadzał głos żeński. Przecież to niewiasty były wiernymi świadkami wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat. Zrazu radowały się z objawienia Chrystusa w ziemskiej postaci, następnie dyskretnie towarzyszyły jego służbie, później z trwogą spodziewały się przedwczesnej jego śmierci, wreszcie głośno lamentowały pod krzyżem. W kompozytorskiej spuściźnie barokowej wiele jest więc arii z poruszającymi retorycznymi zwrotami, fragmentów żarliwych i ekspresyjnych, choć też - wzorem dzieł operowych - obfitujących w rozliczne figuracje i ornamenty. Znaleźć też można liczne recytatywy koncypowane dramaturgicznie, ale i o charakterze medytacyjnym, niekiedy przybierające kształt teologicznych komentarzy. Tak jak w oratorium "Il R? del dolore" ("Król boleści") Antonia Caldary.

Zrekonstruowane i przypomniane po trzystu latach od premiery przez Ottavia Dantone, Accademię Bizantina, La Stagione Armonica i zestaw pysznie brzmiących głosów solowych, dzieło należy do udramatyzowanych utworów religijnych, których treścią jest Męka Pańska. Wenecjanin nie zilustrował wszakże chronologii ewangelicznych wydarzeń, lecz raczej poddał je głębokiej refleksji. Alegoryczne postaci - Dusza Pokutująca (Schiavo), Boża Sprawiedliwość (cóż za głębia w głosie Jos? Maria Lo Monaco!), Boża Miłość (Mark Milhofer), wraz z Archaniołem Gabrielem (Emanuela Galli) oraz Świadkiem Wydarzeń (Jo?o Fernandes) - szczególnie w recytatywach wytworzyły silną grę napięć.

Trudniejszą, ale wyjątkowo misterną kompozycją okazało się oratorium "La Vergine dei dolori" ("Dziewica boleści") Alessandro Scarlattiego. I tutaj recytatywy, w przeważającej części z towarzyszeniem orkiestry, nabrały wyjątkowego dramaturgicznego wyrazu. Chociaż arie Marii (Sonia Prina) oraz świętego Jana (Roberta Invernizzi) również wypadły autentycznie i poruszająco. Troskę matki o umiłowanego syna Prina ukazała w rozczulającym ustępie "Il mio Figlio dov’e?" ("Gdzie Syn mój?"), by za moment, tuląc do piersi zdjęte z krzyża ciało, rozpaczać słowami "Io ti bacio, amato volto" ("Całuję Cię, umiłowane oblicze"). Genialna Invernizzi, która ostatniego wieczoru zachwycała brawurą w motetach Vivaldiego, w "Fra dirupi, negl’antri profondi" ("Pośród urwisk, w jaskinie głębokie") waleczną frazą opowiadała o chęci ucieczki od rychłych wydarzeń, zaś błyskotliwymi melizmatami pocieszała Marię w "Soffri costante" ("Cierp wytrwale"). Szkoda, że Martin Oro w roli Nikodema i Daniele Zanfardino jako kapłan Oniasz w porównaniu z włoskimi śpiewaczkami wypadli blado...

Załącznikiem do włoskiego repertuaru były trzy anthems George’a Friedricha Händla. Marc Minkowski, który ryzykownie ograniczył obsadę wokalną do trzech głosów (Ruby Hughers, Colin Balzer i Jo?o Fernandes), plastycznie formując wespół z Les Musiciens du Louvre-Grenoble orkiestrowy akompaniament, nadając skrajne tempa, ostro kontrastując dynamikę, zjawiskowo cyzelując najdrobniejsze motywy i "mało ważne" współbrzmienia udowodnił, że gęsto zapisana partytura niemieckiego twórcy dla wybitnych głosów będzie wystarczającą inspiracją do stworzenia harmonijnej i pełnej aury brzmieniowej.

***

Niestety, obok kreacji wybitnych na tegorocznych Misteria Paschalia było kilka występów przeciętnych. Chłodna i powierzchowna interpretacja słynnych "Selva morale e spirituale" Claudio Monteverdiego przez New London Consort czy szkolne odegranie koncertów Vivaldiego przez La Risonanza kontrapunktowało wyśrubowany poziom festiwalu.

Jednak największym rozczarowaniem okazał się występ Jordiego Savalla i jego formacji Le Concert des Nations i Hesp?rion XXI. Szumnie zapowiadane misterium "Lachrimae Caravaggio" ("Łzy Caravaggia"), które miało stanowić muzyczną refleksję nad płótnami włoskiego malarza, wynoszonymi w kościele św. Katarzyny przed tłumnie zgromadzoną publiczność, raziło artystowską pretensjonalnością. Monotonia muzycznej narracji, uboga szata harmoniczno-melodyczna improwizacji Savalla, quasi-medytacyjny nastrój całości rodem z muzyki relaksacyjnej skrzyżowanej z dźwiękami ścieżki filmowej, to główne grzechy znakomitego - skądinąd - muzyka.

Mimo kilku zastrzeżeń, tegoroczne Misteria Paschalia były festiwalem wyjątkowo udanym. To nie ulega wątpliwości.

Dobrze, że Kraków po raz kolejny utwierdził swoją pozycję miasta przyjaznego muzyce dawnej. Co ważne - jedynego w tej części Europy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2008