Między Niemnem a Berezyną

Poranek 25 czerwca 1812 roku: Napoleon w altance z gałęzi zbudowanej przez saperów na wierzchołku wzgórza nad Niemnem obserwuje, jak Wielka Armia przechodzi po wzniesionych w nocy mostach na rzece, przekraczając granicę między Księstwem Warszawskim a Cesarstwem Rosyjskim. "Widać było, jak żołnierze, ubrani w galowe mundury, maszerują w idealnym szyku przez trzy mosty" - wspominał Nicolas Louis Planat de la Faye, adiutant generała Lariboisi?re'a. "Mogliśmy podziwiać wszystkich najlepszych żołnierzy i wszystkie najlepsze konie Europy - pisał Louis Lejeune, szef sztabu marszałka Berthiera. - Lśniące promienie słońca odbijały się od brązu tysiąca dwustu dział gotowych zniszczyć wszystko, co stanęłoby nam na drodze".

I scena druga, późniejsza zaledwie o pięć miesięcy: 26 listopada, przeprawa przez Berezynę. Holenderscy pontonierzy nadludzkim wysiłkiem, zanurzeni po szyję w lodowatej rzece, której nurt niósł wielkie bloki lodu, skonstruowali dwa mosty. Pierwszym, lżejszym, przeszli w szyku żołnierze, a także Napoleon ze sztabem i wyposażeniem swojej kwatery. Drugi, solidniejszy, przeznaczony był dla artylerii i ładowanych pojazdów. Na obu dochodziło do zatorów i przepychanek, konie łamały nogi, ludzie wpadali do wody. Prawdziwe piekło rozpętało się jednak dwa dni później, gdy przeprawa zaatakowana została przez wojska rosyjskie. Wśród pozostałych na wschodnim brzegu maruderów i cywilów wybuchła panika. "Każdy, kto osłabł i padł, nie miał już nigdy się podnieść, bo zostawał zadeptany i zmiażdżony" - wspominał sierżant Thirion. "Nigdy nie przeżyłem czegoś równie przerażającego jak uczucie, którego doznawałem, depcząc po ciałach żywych jeszcze ludzi; chwytali mnie za nogi i paraliżowali moje ruchy, usiłując się podnieść" - to relacja Wirtemberczyka porucznika von Suckowa.

Jak doszło do nieszczęsnej wyprawy, która okazała się punktem zwrotnym w dziejach epoki napoleońskiej? Jakie motywy powodowały cesarzem Francuzów, a jakie - Aleksandrem, carem Rosji, gdy decydowali się na konfrontację? Jakie błędy obaj popełnili? Jak wyglądał przebieg kolejnych operacji wojskowych i jaką naprawdę rolę odegrał w nich owiany legendą Kutuzow? Kto był winny pożaru Moskwy? Jak odnieśli się do francuskiej inwazji rosyjscy chłopi i jakie były jej skutki dla rosyjskich elit? Na te wszystkie pytania Adam Zamoyski - rocznik 1949, urodzony w Nowym Jorku i wychowany w Wielkiej Brytanii, autor m.in. biografii Stanisława Augusta, Chopina i Paderewskiego oraz syntezy dziejów Polski ("Własną drogą"), a obecnie prezes Fundacji Książąt Czartoryskich - stara się odpowiedzieć, konfrontując fakty z interpretacjami obecnymi w historiografii rosyjskiej i francuskiej. Przede wszystkim jednak kreśli porywającą panoramę wydarzeń. Jego monografia wojny 1812 roku jest bowiem dziełem tyleż historyka, co pisarza; precyzyjnie konstruującego swoją opowieść, stopniującego napięcie, umiejętnie wykorzystującego relacje świadków. Literackie walory książki zachował doskonale się czytający przekład autorstwa doświadczonego tłumacza, Michała Ronikiera.

Siłą tej opowieści jest zderzenie perspektyw i punktów widzenia. Panoramiczny ogląd wydarzeń, sytuujący wojnę z Rosją na tle całokształtu europejskiej i światowej sceny politycznej, a także dalekosiężnych planów (i rojeń) Napoleona spotyka się z historycznym detalem. Dowiadujemy się więc, ile miała wynosić racja żywnościowa francuskiego żołnierza i co zawierał jego plecak, jakie było tempo jego marszu i wady jego umundurowania, jak wyglądała organizacja zaplecza Grande Armée i kim właściwie były markietanki... Z drugiej strony - wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń wplecione w spokojną, obiektywną narrację przydają jej dynamizmu, wnoszą element emocji, sprawiają, że czytelnik porzuca rolę chłodnego obserwatora.

Trudno bowiem na chłodno przyglądać się romantycznemu teatrowi grozy, jakim stała się wojna 1812 roku - za sprawą nie tylko ludzi, także natury. "Od chwili przekroczenia Niemna wszystkim dokuczało również pragnienie. Temperatura dochodziła w ciągu dnia do 36 stopniu, a liczni uczestnicy kampanii egipskiej twierdzili, że nigdy dotąd nie maszerowali w takim upale. 9 lipca 11. pułk lekkiej piechoty stracił jednego oficera i dwóch żołnierzy, którzy zmarli z powodu udaru cieplnego". To było preludium: żołnierzy Grande Armée czekało jeszcze wiele bolesnych doświadczeń, aż po sławetne mrozy, które rozpoczęły się w listopadzie i przeciw którym broniono się, zużywając łupy wyniesione z Moskwy. "Spadająca temperatura wzięła górę nad wstydem, więc żołnierze zaczęli wkładać nawet damskie stroje oraz bogato haftowane szaty liturgiczne. Obszerne suknie miały tę zaletę, że można z nich było zrobić coś w rodzaju namiotu izolującego ubranego w nie mężczyznę od zimna". Plaga odmrożeń dotykała zwłaszcza tych, którzy pochodzili z południa i nie wiedzieli, jak bronić się przed mrozem. "Aby rozbawić znajome damy, możesz im powiedzieć, że zapewne połowa zaprzyjaźnionych z nimi mężczyzn wróci bez nosów lub uszu" - pisał do żony wicekról Włoch Eugeniusz. "Nie był to bynajmniej stosowny temat do żartów" - komentuje słusznie Zamoyski.

Natura naturą, głównym jednak sprawcą okrucieństw opisanych w tej książce był człowiek. Pewien niemiecki żołnierz tak wspominał wejście do spalonego Smoleńska: "Pomiędzy dwoma rzędami wypalonych domów ujrzałem niewielki sad. Wszystkie owoce były zwęglone, a pod drzewami leżały dosłownie upieczone ciała pięciu czy sześciu żołnierzy. Musieli to być ranni, których położono w cieniu przed wybuchem pożaru. Nie dotarły do nich płomienie, lecz żar skurczył ich nerwy i powyginał nogi. Z pomarszczonych warg wystawały białe zęby, a w miejscu, w którym znajdowały się oczy, widniały teraz dwa duże krwawe otwory".

Zamoyski używa wręcz określenia "wojna totalna", a Borodino, "bitwę o Moskwę", nazywa "największą masakrą w zapisanej historii", której rozmiary przewyższył dopiero pierwszy dzień bitwy nad Sommą w 1916 roku. Podczas odwrotu z Moskwy Francuzi ponownie znaleźli się na polu bitwy pod Borodinem. "Nie zostało ono uprzątnięte, więc nadal zalegały je zwłoki poległych szarpane przez wrony, wilki, zdziczałe psy i inne zwierzęta. Ciała były jednak w zaskakująco dobrym stanie, zapewne dzięki nocnym przymrozkom. »Liczni spośród nich zachowali coś, co można nazwać fizjonomią - zanotował Adrien de Mailly. - Niemal wszyscy mieli szeroko otwarte oczy, a ich brody wydawały się większe niż za życia... Nasuwało się pytanie, czy nie jest to jakaś groteskowa parodia«...". Trudne do wyobrażenia cierpienie, głód prowadzący do zatraty człowieczeństwa i kanibalizmu, okrucieństwo - a obok odruchy zwykłego ludzkiego współczucia.

Epoka napoleońska i sam mit Cesarza zajmują w naszej tradycji miejsce wyjątkowe, stanowią punkt odniesienia - by wspomnieć tylko Mickiewicza, Michałowskiego, Prusa, Żeromskiego, Tetmajera, Mariana Brandysa czy Wajdę. Obecne też były w świadomości powszechnej poprzez heroiczną legendę i wyrazistą ikonografię. Dziś już sztych z wyobrażeniem Księcia Józefa skaczącego do Elstery nie stanowi niezbędnej dekoracji salonu (gdzie zresztą te salony?), ale sam temat wciąż powraca. Scenerią jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat, "Warunku" Eustachego Rylskiego, jest rosyjska kampania Napoleona. Czytelnicy "Warunku" mogą teraz z pożytkiem sięgnąć po dzieło Zamoyskiego: znajdą w nim nie tylko rozległe tło kameralnego dramatu psychologicznego, który nakreślił Rylski, ale także ten sam frenetyczny klimat emocjonalnego napięcia, grozy, okrucieństwa i fatalistycznego poddania się losowi. (Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, ss. 592. Przekład: Michał Ronikier. W tekście świetnie dobrane ilustracje z epoki, mapy i szkice sytuacyjne kolejnych bitew, na końcu bibliografia i indeks osób.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2007