Metryką go!

Zygmunt Bauman jako „zasłaniający się wiekiem starzec”; ksiądz Boniecki, który „zagubił się na starość”. Do bogatego repertuaru pałek w medialnej debacie dobraliśmy sobie i tę – bijącą za wiek. A to ledwie wierzchołek problemu polskiego „ageizmu”.

03.09.2013

Czyta się kilka minut

Danuta Szaflarska w filmie „Pora umierać” / Fot. BEST FILM
Danuta Szaflarska w filmie „Pora umierać” / Fot. BEST FILM

Przyjrzyjmy się na początek polskiej dyskusji o „starzejącym się społeczeństwie” – ona stanowi ważny kontekst problemu, jakim jest podejście do ludzi w podeszłym wieku, również w sferze publicznej.

„Wie pani, na mnie bardzo przygnębiająco działa to, co się teraz tak często powtarza. O starzeniu się społeczeństwa. W telewizji codziennie o tym słyszę. Mówią: »Co to będzie za dziesięć lat? Koszmar! Same staruszki!«. To dla mnie bardzo przykre. Tak jakby się nam wypominało, że wciąż żyjemy. Że jesteśmy obciążeniem. Że żyjemy na czyjś koszt. Jakby się nie pracowało przez całe życie!” – mówiła Justynie Dąbrowskiej, dziennikarce i psychoterapeutce, Danuta Cirlić-Straszyńska (rocznik 1930), slawistka, tłumaczka i redaktorka.

Fragment pochodzi z fascynującego zbioru wywiadów „Spojrzenie wstecz”, które Dąbrowska przeprowadziła z przedstawicielami pokolenia urodzonego przed wojną. Wypowiedzi Danuty Szaflarskiej, Zygmunta Baumana, Michała Głowińskiego, Krystyny Starczewskiej i wielu innych to świadectwa ludzi, którzy z perspektywy przeżytych lat mówią o sprawach ważnych: miłości, przyjaźni, przemijaniu. Książka jest w gruncie rzeczy optymistyczna, pokazująca życie bez retuszu, ale też starość jako jego część; rozmowy pozbawione sakramentalnych utyskiwań na „dzisiejszy świat” i „dzisiejsze pokolenia”.

ZUS, KRUS, PKB

Tym mocniej brzmi powyższy cytat: kilka zaledwie zdań dotyka specyfiki naszej debaty na temat ludzi starych i starzenia się społeczeństwa – debaty przez ostatnie lata do szpiku kości „zekonomizowanej”.

Co mamy za sobą? Przeliczyliśmy, co nas ile kosztuje i ilu będziemy mieli w przyszłości emerytów. Wiemy, co to oznacza dla publicznej kasy, dla ZUS-u i KRUS-u, i jak wiele będzie kosztować społeczeństwo opieka nad coraz liczniejszą armią ludzi niesamodzielnych. Podjęto stosowne do wniosków decyzje (przynajmniej te najbardziej ekonomicznie palące), likwidując część przywilejów emerytalnych, a także podnosząc wiek przechodzenia na emeryturę.

Jednocześnie przychodzi do nas z wolna nowe. Oto ludzie starzy – o których od dawna mówi się, że są „niewidzialni”, również w sferze publicznej – stają się coraz bardziej widoczni. Reklamami, które budują przecież nasze zbiorowe przekonania i wyobrażenia, przestali niepodzielnie rządzić młodzi, piękni i wysportowani. Pojawiła się nawet teza – stawia ją chociażby prof. Piotr Błędowski, ekonomista i gerontolog – że na naszych oczach znika powoli (przynajmniej w sferze gospodarki) powszechny dotąd kult młodości. „Starsza pani jeździ na rowerze, starszy pan wspina się po drabinie. Seniorzy to, mówiąc językiem marketingowców, nowy target. I w przyszłości jego rola będzie rosła” – mówił prof. Błędowski (wywiad Macieja Zdziarskiego ze zbioru rozmów „StarsiRodzice.pl”).

W tej „zekonomizowanej”, zmieniającej się rzeczywistości próżno jednak szukać pierwiastków ludzkich. To nie o starości toczy się polska debata demograficzna – podobnie jak nie o przełamanie jakiegoś tabu chodzi w reklamach – ale o jej makrospołecznych skutkach, które dotkną nas, społeczeństwo, nas, dzisiaj pracujących, nas, wyrabiających w pocie czoła polskie PKB.

Obok tej niekończącej się – i potrzebnej przecież – opowieści o starzeniu się społeczeństwa (właśnie społeczeństwa, nie ludzi) płynie tymczasem niezmiennie mętny nurt polskiego „ageizmu” (to angielskie pojęcie oznacza dyskryminację ze względu na wiek). Przez nikogo specjalnie nie zauważany, a przecież w pewnym sensie groźniejszy niż wszystkie inne uprzedzenia – jako jedyny może dotknąć nas wszystkich.

„ZAGUBIŁ SIĘ NA STAROŚĆ”

Niech krótkie studium dwóch przypadków posłuży za przykład.

Bohaterowie: prof. Zygmunt Bauman i ks. Adam Boniecki z jednej strony, ich antagoniści – z drugiej.

Miejsce: polska przestrzeń publiczna, głównie ta prasowa i internetowa.

Kontekst: w tym przypadku mało istotny, nie chodzi bowiem ani o przeszłość Zygmunta Baumana, ani o spór z poglądami ks. Bonieckiego – idzie o publiczne poniżenie przeciwnika, przy użyciu wszystkich dostępnych metod (w tym przypadku metryki).

Zacznijmy od Tomasza Łysiaka, autora „Gazety Polskiej”, który w tekście „o Baumanie i polskim honorze” kreśli zrazu wzruszający portret polskiego nobliwego starca – godnego czci i szacunku, cytując fragment poematu Wincentego Pola o ostatnim rycerzu Rzeczypospolitej – Mohorcie. Siwy włos rycerza przydaje godności, zaś cały fragment, wedle słów samego autora „GP”, powoduje, że „dreszcz przechodzi po plecach”.

Dreszcz przechodzący po plecach Łysiaka musi się wkrótce stać udziałem czytelnika – pewnie zwłaszcza tego w podeszłym wieku – gdyż kilka wierszy dalej przeczyta: „Ci, którzy bez wątpienia grzeszyli wobec nakazów moralnych życia, którzy jawnie stawali po stronie Zła i Przemocy – kaci, oprawcy, rozkazodawcy, generałowie, ubecy, moskiewscy służalcy, dranie korzystający z uroków dawnej władzy – wszyscy oni dzisiaj pokazują światu swoje siwe włosy, które przeczesują drżącą dłonią. Jakież serce nie skruszeje na taki widok? Owi starcy zasłaniający się wiekiem umykają sprawiedliwości, mamiąc sądy niedołęstwem i udawanymi chorobami. Ukrywają się za zasłoną siwych włosów”.

A oto przykład drugi. Inny autor, inny adresat, inna rozmowa – ta sama tonacja. „Człowiek współczesny, aby osiągnąć pełną wolność, musi się z tego przesądu, jakim jest »grzech«, całkowicie wyzwolić. Zrozumieć, że nic nie jest złe, jeśli sprawia mu przyjemność, sprzyja samorealizacji. Zapytajcie choćby niejakiego Nergala, o którym tak życzliwie wypowiadał się tyleż poczciwy, co pomylony staruszek w koloratce, szefujący postkatolickiemu tygodnikowi” – pisał o ks. Bonieckim tyleż efektowny, co bezrefleksyjny w swoim zacietrzewieniu prawicowy publicysta bez koloratki (Rafał Ziemkiewicz, bo o nim mowa, odnosił się do wysuniętego na łamach „TP” postulatu opóźnienia terminu pierwszej spowiedzi, do której dziś przystępują ośmiolatki).

„Ksiądz Boniecki na polecenie przełożonych powinien absolutnie zaszyć się w jakimś domu spokojnej starości” – dodawał przy okazji innej debaty jeden z internautów na stronie wPolityce.pl (to jeden z wielu podobnych komentarzy, obok mniej delikatnych, choćby i takiego, że po 60. roku życia dochodzi do stopniowej degeneracji mózgu), zaś wątek starości redaktora seniora „TP” z przytupem zakończył (?) sam biskup kielecki Kazimierz Ryczan, doktor habilitowany nauk teologicznych (skądinąd dobiegający biskupiego wieku emerytalnego), który podczas Mszy inaugurującej pielgrzymkę na Jasną Górę mówił o księdzu „zagubionym na starość”.

Mętny nurt polskiego „ageizmu” w sferze publicznej nie ma – dodajmy dla porządku – żadnego zabarwienia politycznego. Przypomnijmy choćby intensywną kilka lat temu akcję „zabierz babci dowód”; niekończące się kpiny z „moherów” czy zakończoną niemal tragicznie prowokację internetową z Grażyną Żarko (imię i nazwisko wymyślone na potrzeby kampanii) w roli głównej – starszą panią wystylizowaną na „mohera”, która z pozycji skrajnie konserwatywnych komentowała w sieci polską rzeczywistość. Zanim ujawniono mistyfikację, prowokacja wymknęła się spod kontroli: internauci grozili kobiecie śmiercią i lżyli, używając również „argumentów metrykalnych”.

Ktoś powie: autorzy podobnych głosów nie zasługują na reklamę, ich adresaci nie wymagają obrony, a wymienione przykłady nie wnoszą niczego nowego, wpisując się jedynie w polsko-polską wojnę na sztachety – wiek „wroga” to tylko jedna z przypadkowo dobranych pałek, po którą można w razie potrzeby sięgnąć.

Warto jednak zapytać: czy aby na pewno ta akurat pałka jest używana przypadkowo?

„AGEIZM” MA SIĘ DOBRZE

Dyskryminacja ze względu na wiek ma się w Polsce dobrze – można więc przyjąć, że podobne występy medialne trafiają na podatny grunt.

Przejawy polskiego „ageizmu” zbiera w książce „Solidarność pokoleń” dr Piotr Szukalski, ekonomista z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, wymieniając jego główne obszary: rynek pracy, opiekę zdrowotną i usługi rynkowe.

Ogłoszenia dla ludzi młodych, niedoinwestowanie starszych pracowników, zwalnianie ich przed rozpoczęciem przedemerytalnego okresu ochronnego, odmawianie zabiegów chirurgicznych czy wypisywania droższych lekarstw osobom w wieku sędziwym, ograniczony dostęp do informacji na rynku dóbr i usług – to tylko najważniejsze przejawy dyskryminacji ze względu na wiek.

Dr Łukasz Łotocki z Instytutu Polityki Społecznej UW pisze z kolei w artykule „Barwy jesieni życia. O społeczno-kulturowym obrazie starości”, że dobrym probierzem sytuacji osób starszych w przestrzeni konsumpcyjnej są reklamy: jeśli ludzie starsi są w nich obecni, to ukazani zwykle albo w tonacji humorystycznej, albo jako negatywny punkt odniesienia, zaś starość najczęściej pojawia się w reklamach kosmetyków – występuje tu jednak jako zagrożenie, przed którym należy się bronić. Naukowiec przytacza też analizy prof. Barbary Szatur-Jaworskiej (IPS UW): ludzie starzy są słabo obecni w kulturze masowej, zaś ich obecność w mediach sprowadza się często do stereotypu (ubóstwo, niedołęstwo, korzystanie ze środków publicznych).

„Negatywne stereotypy starości wyznaczają akceptowane społecznie role przewidziane dla ludzi starszych – pisze w „Solidarności pokoleń” dr Szukalski. – Poddawanie się przez seniorów stereotypom starości prowadzi – poprzez mechanizm samospełniającego się proroctwa – do szybszego pogarszania się samodzielności funkcjonalnej niż w przypadku aktywnej, nieograniczonej uprzedzeniami osoby”.

BANKOWCY I PAŁKARZE

Nie ma pewnie powodów, by sądzić, że dzisiejszy „ageizm” to problem poważniejszy niż 10-20 lat temu. Trudno też zapewne na podstawie kilku przykładów chamstwa w przestrzeni publicznej bić na alarm, że oto na naszych oczach obraca się w ruinę jeden z fundamentów relacji międzyludzkich: szacunek dla starszych.

Mamy jednak większe niż kiedyś powody, by dyskryminacją ze względu na wiek się przejąć. Nie tylko dlatego, że liczba seniorów gwałtownie rośnie – niedługo będzie nim co czwarty z nas, przynajmniej według dotychczasowego kryterium ekonomicznego, a więc granicy przejścia na emeryturę – ale też z tego powodu, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa zmieniają się międzyludzkie relacje: mamy coraz mniej okazji, by komunikować się ze światem w ramach swojego pokolenia (spadająca dzietność), a coraz więcej, by stykać się ze sobą w kontaktach międzypokoleniowych (wzrastający średni wiek życia).

Warto więc wrócić do szerszego kontekstu polskiej dyskusji o starzeniu się i starości, która utknęła na etapie ekonomii, zostawiając z tyłu problemy społeczne: system opieki nad osobami niesamodzielnymi, służbę zdrowia czy dyskryminację na rynku pracy.

Dr Szukalski pisze o „nowej waloryzacji” starości: wzrasta waga osób starszych jako konsumentów dóbr i usług. „Jednakże – dodaje naukowiec –nie tylko o takie, wynikające z przesłanek praktycznych, przewartościowanie chodzi. Potrzebne jest przełamanie zapóźnienia kulturowego, przekształcenie »struktur możliwości« tak, aby uwzględniały i uaktywniały potencjał seniorów, zadając równocześnie kłam opiniom o zniedołężnieniu tej grupy”.

W 2005 r. w głośnym tekście dla „Gazety Wyborczej” („Przepraszam, że żyję”) prof. Jerzy Jedlicki opisał historię swoich relacji z bankiem, który odmówił mu wydania karty kredytowej (nieoficjalnie zasugerowano, że chodzi o wiek). Być może czasy dyskryminacji rynkowej odchodzą dzisiaj powoli – z przyczyn pragmatycznych – w przeszłość.

Oby wraz z nimi w przeszłość odchodzili krzewiciele dyskryminacji na innych polach, w tym krzepcy medialni pałkarze, którzy z metryki swoich adwersarzy będą czynić argument do wykluczania z dyskusji.

Wkrótce ich pałka dosięgnie rykoszetem co czwartego Polaka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2013