Marysiu, przytul mnie

„TP” 45/12

12.11.2012

Czyta się kilka minut

Z przykrością donoszę, że zapowiadana z rozmachem rozmowa okazała się w druku wymianą grzeczności i wzajemnym taktownym obwąchiwaniem swoich poglądów. Nie marzyłam o widoku znokautowanej Marii Peszek, bo przecież nie o to chodziło, żeby legła pod toporem teologicznych argumentów. Kreatywna, intrygująca z niej babka, więc chciałoby się, żeby swe zagmatwanie jakoś za natchnieniem rozmów z wybitnym księdzem odplątała (lub też chcieć odplątać raczyła). Nie przypuszczałam jednak, że przyjdzie mi patrzeć na księdza tak przelęknionego, aby Marii czymkolwiek nie urazić, że gotów byłby chyba zwątpić w Boga, żeby tylko rozmowa toczyła się nadal jak po maśle. Nieładne to było widowisko: taki duży ksiądz, a taki zawstydzony, że ma skarb, na który inni wzruszają ramionami.

Nie jestem z tych, co to mają wydelikacone uczucia religijne, ale tytuł najnowszej płyty Marii Peszek boleśnie zawadza o moje strzemiączko, kowadełko i młoteczek. Ćmi mnie w uchu od takich złożeń semantycznych. Jak widać, chrześcijanin w tym kraju też ma „peszka” do twórców, bo lubią jeździć po jego sacrum, ile wlezie. Czy można się więc oburzyć na „Tygodnik”, czy też wypada tylko klaskać jego poczynaniom? Nie wiem, co wynika z tego spotkania dla niewierzących, ale z całą pewnością część wierzących struchlała, czytając pointę ks. Draguły. „Wiara jest czymś, co można stracić. Więc i mnie może to spotkać”. Ależ oczywista oczywistość, tylko głosić coś takiego w obecności Marii-Awarii to jakby mówić „Marysiu, przytul mnie, bo czuję, że bliski jestem zamieszkania w świecie Twoich zwątpień”. Nie rozmawiajcie już więcej z niewierzącymi, skoro adwersarze mają tak błyskawiczny i magiczny wpływ na wiarę doktora habilitowanego teologii.


OD AUTORA

List Pani Małgorzaty Wołczyk nie jest odosobniony. Spotkałem się z wieloma uwagami osób, które czują się rozczarowane rozmową z Marią Peszek. Wszystkie one mają tę samą genezę – o wiele wyższe oczekiwania niż moje. Wypowiedzi Marii Peszek, które znałem, uświadomiły mi, że używając słów typu „wiara”, „religia”, „Bóg”, a także „niewiara” czy „ateizm”, podstawiamy za te słowa zupełnie inną rzeczywistość, co wydaje mi się podstawową trudnością w rozmowie z osobą niewierzącą. W moim przekonaniu udało nam się wytłumaczyć sobie, co rozumiemy pod tymi pojęciami. Oczywiście, że teksty zaśpiewane na ostatniej płycie mogą być odebrane jako bluźniercze i mogą obrażać uczucia religijne. Wie o tym ich autorka, wiedzą odbiorcy, wiem i ja, ale nie o tym była rozmowa. Jej cel był jasno określony – o czym pisałem na swoim blogu: interesował mnie „mechanizm niewiary”, którego zrozumienie jest konieczne, by można było zrobić krok dalej, czyli głosić kerygmat zbawienia.

Zaś jeśli chodzi o moje stwierdzenie, że „wiara jest czymś, co można stracić”, to oczywiście nie jest ono konkluzją rozmowy, lecz jej założeniem. Św. Paweł przestrzega: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi” (1 Kor 10, 12-13a). Dziękuję Bogu, że nie dotknęła mnie pokusa niewiary, która może być owocem cierpienia fizycznego i psychicznego, jakie spotkało Marię Peszek (a może spotkać i mnie). Ale św. Paweł mówi dalej: „Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10, 13b). Moja rozmówczyni wyraźnie nie rozpoznała tego sposobu przetrwania pokusy. To może zdarzyć się każdemu z nas, a wielu straciło wiarę właśnie dlatego, że byli jej zbyt pewni.

A jeśli chodzi o moją wiarę, to ma się ona dobrze. Pod jednym wszak warunkiem – zgody na stan, który ks. prof. T. Halík opisał zdaniem: „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe”.


KS. ANDRZEJ DRAGUŁA

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2012