Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zawsze tego ranka czuję wielkie wzruszenie. Mamy w Gdańsku taki rytuał, że co roku 31 sierpnia o godzinie dziesiątej – na pamiątkę dnia, gdy strajkujący w Stoczni Gdańskiej im. Lenina podpisali porozumienie z komunistycznym rządem, a Lech Wałęsa wyszedł do tłumu zgromadzonego na placu i z wysokości zamkniętej jeszcze bramy wypowiedział pamiętne słowa: „Mamy wreszcie niezależne, samorządne związki zawodowe! Mamy prawo do strajku! A następne prawa ustanowimy już niedługo” – wspólnotowo ukwiecamy, a potem otwieramy na oścież historyczną stoczniową bramę nr 2.
40 lat temu tłum zgromadzony z jednej i drugiej strony tej bramy zlał się w morze ludzi. Dziś wspólnie idziemy Drogą Wolności do Europejskiego Centrum Solidarności. Jest Lech Wałęsa, są organizatorzy i uczestnicy strajku, ktoś, kto podawał przez bramę słoiki z bigosem, turyści z Leszna i młodzi rodzice, którzy chcą, żeby ich dzieci też znały tę historię...
PODNIOSŁA, RADOSNA TO CHWILA, ale i bardzo, bardzo gorzka. Dlaczego? Bo druga tura świętowania rozpocznie się w tym samym miejscu po południu, w innym składzie bohaterów, innym składzie gości, pod innymi sztandarami. Już od kilku lat świętujemy osobno. Oni i my. W sierpniu w Gdańsku, jak w soczewce, ogniskuje się spór, który podzielił Polskę na pół. Ich dziesięć milionów i nas dziesięć milionów.
To osobno, nie wspólnie, odczuwam bardzo osobiście jako ciężki grzech wobec historii i autorów tej najpiękniejszej z polskich rewolucji – porozumienia w dialogu, bez rozlewu krwi. W sierpniu 1980 r. miałam zaledwie roczek, mama przywoziła mnie w wózku pod bramę strajkującej stoczni. Nie mogę pamiętać, a mimo to czuję, że to moja historia, moje miejsce, moja kotwica.
Co roku odżywają spory. „Kto ma prawo do solidarności? Do kogo należy Sierpień? Kto zawłaszcza i kto bruka święto?”. Biję się we własne piersi, bo w tym roku znów mamy dwie uroczystości. Najważniejsze serwisy nie będą wspominać tego pięknego wielkiego sukcesu Sierpnia 1980 r., ale opowiedzą o dwóch zwaśnionych plemionach. Co się z nami stało, że dzieli nas nawet opowieść z tak pięknym niczym cud finałem? Gdzie solidarność, gdzie dobro wspólne, gdzie szacunek i zaufanie? Zawstydzający i gorszący to spektakl.
Czytaj cały dodatek 1980 POLSKI ROK w otwartym dostępie
NA POROZUMIENIA SIERPNIOWE złożyły się cztery umowy, zawarte w Szczecinie, Gdańsku, Jastrzębiu--Zdroju i Hucie Katowice (Dąbrowie Górniczej). 21 postulatów z Gdańska trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO „Pamięć Świata”, obok Biblii Gutenberga, rękopisu dzieła Kopernika „De revolutionibus”, rękopisu partytury „Wielkiej mszy h-moll” Bacha, spuścizny literackiej Goethego, petycji sufrażystek z 1893 r. i archiwum getta warszawskiego... Dziękujemy Wam, nasi bohaterowie, za wolność i demokrację.
NA ZŁOTEJ BRAMIE, którą do Gdańska niegdyś wjeżdżali królowie, widnieje sentencja w języku łacińskim: „Zgodą małe republiki rosną – niezgodą wielkie upadają”. Najważniejsza nauka, jaka płynie dla mnie z sierpniowego święta, zamyka się w słowie „porozumienie”, rozumianym jako szukanie zgody właśnie, wzajemne zrozumienie. Udało się 40 lat temu, potem w 1989 r. przy Okrągłym Stole. Jak dziś rosnąć, a nie upaść? Jak szukać zgody w porozumieniu, jak?
ZAPRASZAM DO GDAŃSKA. W sierpniu na Święto Wolności i Demokracji, z powodu pandemii choćby online, a potem przez okrągły rok. Na wystawie stałej Europejskiego Centrum Solidarności opowiemy Państwu piękną historię polskiej drogi do wolności, w której należne miejsce znajdują wszyscy bohaterowie. Szukajmy zgody w porozumieniu, każdy na swoją miarę, tam gdzie żyje. ©
ALEKSANDRA DULKIEWICZ jest prezydentem Gdańska.