Malarz sportretowany

Pascal Bonafoux: MONET. BIOGRAFIA - "Jestem stary i żyję na odludziu. Nie znoszę reklamy, wywiadów i wszystkiego, co może to przypominać. Rozprawiajcie o moich dziełach, ale moje życie nie powinno nikogo obchodzić".

24.03.2009

Czyta się kilka minut

Reprymenda, jaką siedemdziesięciokilkuletni Claude Monet udzielił pewnemu dziennikarzowi, może odstraszyć potencjalnego biografa. Pascala Bonafoux (rocznik 1949), historyka i krytyka sztuki, na szczęście nie odstraszyła.

Dzieje impresjonizmu i biografie jego twórców stały się pożywką dla pewnego mitu - romantycznego z ducha, podszytego sentymentalizmem mitu samotnego, zbuntowanego i niezrozumianego artysty, który realizuje swą misję wbrew światu, nie godząc się na obowiązujące w nim reguły, za cenę biedy i wyrzeczeń. Książka Bonafoux, bogata w szczegóły natury także ekonomicznej, pokazuje, że ten mit tylko po części odpowiada prawdzie. Owszem, długie życie Claude’a Moneta (1840-1926) jest świadectwem niesłychanej wprost aktywności twórczej i wierności artystycznym wyborom, wbrew napastliwym krytykom i niechętnej publiczności. Impresjoniści szybko zdobyli jednak także sojuszników, jak choćby pisarze Émile Zola i Octave Mirbeau, a bunt przeciw konwencjom czy skostniałym instytucjom nie musiał oznaczać braku umiejętności budowania własnej kariery. Do sukcesu zaś, który przyszedł wcale nie tak późno, walnie przyczynili się odważni marszandzi, pogardzani przez braci Goncourt handlarze obrazów...

Mamy więc obraz wieku postępu i wynalazków, takich jak kolej, fotografia czy automobil, i obraz Francji czasu przemian - Drugie Cesarstwo, przebudowa Paryża, wojna francusko-pruska, Komuna, III Republika, Wielka Wojna. Na tym mocno zarysowanym tle - portret artysty, który odnalazłszy swoją drogę, idzie nią z niewzruszoną konsekwencją, choć nie bez wewnętrznych kryzysów, tropem koloru, światła i wody. Dziesiątki godzin pracuje w plenerze, w Normandii, Londynie czy Norwegii, powracając do tych samych motywów, by w końcu skupić się niemal wyłącznie na długich seriach obrazów: skały nadmorskie, stogi siana, topole, fasada katedry w Rouen, wreszcie własny ogród w Giverny. Tworzenie tego ogrodu, zakładanie stawu, wybór właściwych roślin i ich pielęgnowanie to rozłożona na lata praca, która staje się integralną częścią malarskiego dzieła.

Malarz, którego obraz "Impresja. Wschód słońca" dał nieżyczliwemu krytykowi asumpt, by ukuć nazwę dla całego kierunku - w intencji ironiczną, w istocie trafną - przeżywszy wszystkich towarzyszy wspólnej walki, dochodzi w cyklu malowanych w Giverny "Nenufarów" do granic nie tylko impresjonizmu, ale i malarstwa przedstawiającego. Trzon cyklu to wielkie panneau podarowane państwu francuskiemu i odsłonięte w paryskiej Orangerie w kilka miesięcy po śmierci autora. "W dwu wielkich salach - pisał Wiesław Juszczak - nazwanych przez kogoś trafnie Sykstyną Impresjonizmu, widz otoczony jest kolosalnym fryzem, który ma brzmienie podniosłego, panteistycznego hymnu".

Monet, choć z biegiem lat coraz bardziej odsuwał się od świata, by skupić się wyłącznie na pracy, czasem jednak angażował się w sprawy publiczne - na przykład w obronę kapitana Dreyfusa. Miał też dosyć skomplikowane i dramatyczne życie osobiste, o czym Bonafoux szczegółowo nas informuje, a utrzymanie domu, dzieci własnych i pasierbów sporo go kosztowało. No i miał przyjaciół, a sam był w przyjaźniach wierny. Jednym z jego wieloletnich przyjaciół był Georges Clemenceau - "Tygrys", polityk, dwukrotny premier Francji; to właśnie on pośredniczył w przekazaniu państwu "Nenufarów". Clemenceau odwiedził Moneta po raz ostatni w dniu jego śmierci, gdy zaś przed pogrzebem zobaczył, że trumnę okryto czarnym kirem, oburzył się ("Nie, nic czarnego dla Moneta!") i kazał zastąpić kir "starą kretonową zasłoną w kolorach fiołków, niezapominajek i hortensji". Anegdota wzruszająca i, chciałoby się rzec, barwna. Budzi też nostalgiczne westchnienie: gdzie dziś są tacy politycy? Nawet jeśli nie wszystkie postępki "Tygrysa" były równie szlachetne. (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009, ss. 512. Przełożyła Katarzyna Bartkiewicz. Seria "Fortuna i Fatum".)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2009