Logika układu

Czy Ewa Wanat może porozumieć się w obecnej sytuacji z Krzysztofem Czabańskim? Żadnych szans w czasie najbliższym. Tym bardziej że Czabański wydał wojnę radiu komercyjnemu i ma zamiar je zniszczyć. Nie tak powinno być.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Czy medium komercyjne może być publiczne? Bo to, że odwrotna zależność istnieje, wiemy bardzo dobrze z codziennego doświadczenia. Zaprezentowany obok dwugłos prezesa radia publicznego i dyrektorki komercyjnego radia o charakterze publicznym jest wyrazistym przykładem komunikacji możliwej do zobrazowania przy pomocy wiązek równoległych, niemających szansy na spotkanie się.

We wszystkich naszych dyskusjach o mediach publicznych zapominamy o kilku podstawowych kwestiach.

Pierwszą z nich opatrzę kryptonimem: "Przede wszystkim jakość". Media publiczne wyróżniać się mają jakością na tle wszystkich pozostałych. To mają być najlepsze zespoły, najbardziej sprawni i rzetelni reporterzy oraz gospodarze programów. Najwyższa jakość warsztatu dziennikarskiego iść powinna w parze z taką samą jakością teleturniejów, mydlanych oper i rozrywki na lodzie czy na parkiecie. A tak nie jest - przy czym nie mamy nawet wypracowanych jasnych kryteriów oceny merytorycznej (nie trzeba dodawać, że właśnie media publiczne powinny je wypracować we własnym interesie).

Można więc powtórzyć brutalnie za ogromną liczbą internautów: zapłacę abonament dobrowolnie i z radością, jeśli dostarczycie ofertę lepszą i inną od komercyjnej. A tak się dzieje bardzo rzadko.

Drugą cechę odnowionych radia i telewizji publicznych nazwę: "Nie konkurować, tylko dobrze trafiać".

Media publiczne nie powinny konkurować z komercyjnymi na tak rozległym obszarze, jak to dzisiaj ma miejsce. To komercja powinna być tłem, głównym graczem na tym polu, bo taka - zasadniczo rozrywkowa - jest esencja telewizji i radia. Na tym tle media publiczne dostarczać mają audycje inne od tych, które może dostarczyć komercja. To ma być dopełnienie rozrywkowej oferty, ale nie kwiatek do kożucha. Potrzebne jest wyraziste zaistnienie różnorodnych stylów wypowiedzi, lecz innych od konsumpcjonistycznego dyskursu: mianowicie obywatelskiego, społecznikowskiego. Telewizja i radio publiczne w równym stopniu potrzebuje społeczeństwa obywatelskiego, jak ono potrzebuje swojego radia i telewizji.

Po trzecie zaś: "Witamy polityków... w roli ochroniarzy". Politycy muszą być w układzie - to jasne. Tam, gdzie kultura polityczna jest bardzo wysoka, tam fachowiec desygnowany przez polityków rozsiada się w swoim fotelu na dziesiątki lat - pisała o tym redaktor Wanat. Jeśli na razie nie mamy szansy na takie rozwiązanie, to spróbujmy innego. Amerykańska PBS ma zapewnioną rolę polityków jako strażników niezależności. To oni przyjmują informacje o naciskach swoich kolegów polityków w stosunku do dziennikarzy i traktują te informacje bardzo poważnie. W naszej sytuacji rozwiązaniem byłaby właściwa konstrukcja KRRiT, a nawet coś więcej: znalezienie dla niej roli odległej od urzędniczej, a bardziej zbliżonej do pozycji ogólnopolskiego niezależnego animatora kultury. Wybaczcie działacze kultury "w terenie", ale to telewizja i radio jeszcze długo będą odpowiedzialne zarówno za stan czytelnictwa, jak i sporą część nawyków kulturalnych Polaków.

Skoro wiemy, do czego zmierzamy, to znajdą się sposoby, żeby tego dokonać. Sama operacja musi być bolesna: media publiczne powinny być znacznie odchudzone, sprawne organizacyjnie i bardzo wydajne - bo coraz rzadziej pozwalamy na marnotrawienie naszych pieniędzy. Przy okazji będą wspomagać się reklamami, ale w stopniu znacznie mniejszym niż dotychczas (opracowany musi być harmonogram radykalnego zmniejszania tych przychodów).

Czy Wanat może porozumieć się w obecnej sytuacji z Czabańskim? Żadnych szans w najbliższym czasie. Tym bardziej że Czabański wydał wojnę radiu komercyjnemu i ma zamiar je zniszczyć. Nie tak powinno być. Kto wie, czy nie powinno być odwrotnie. Przypomina mi się reakcja nowowybranego wiceprezesa TVP sprzed kilku lat. Ryszard Pacławski w pierwszym dniu urzędowania zadeklarował, że nie myśli tworzyć publicznej stacji informacyjnej na wzór (i przeciwko) TVN 24, bo - jak szczerze i niepolitycznie wyznał - TVN 24 robi świetny program, więc po co z nim konkurować! No właśnie - zmieńmy logikę tego układu. Nie konkurować, ale dopełniać ofertę; otworzyć archiwa na rozsądnych zasadach zamiast je zamykać; być bardziej rzetelnym, sprawniejszym i bardziej drapieżnym intelektualnie od komercji. Tylko wtedy można żądać abonamentu ściąganego z żelazną konsekwencją i nie mieć kłopotów ze swoim sumieniem.?h

WIESŁAW GODZIC jest medioznawcą, wykłada w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Opublikował m.in. "Telewizja jako kultura" (1999), "Telewizja i jej gatunki. Po »Wielkim Bracie«" (2004), "Znani z tego, że są znani" (2007).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2008