Listy adwentowe

... Czytam i czytam tekst (sygnał, przesłanie). Nie wiem, który już raz z rzędu. Tekst ciągle mi się wymyka. Usiłuję odnaleźć główną tezę. Rozwleka się w nieporadne streszczenie. Próbuję zapamiętać główne myśli, żeby je mieć w sobie, żeby móc w każdej chwili skontaktować się z nimi, wesprzeć. Też nie jest to łatwe. Próbuję zatem poddać się tekstowi. Obrazy, nastroje. Otwieram się na ich przenikanie i sama usiłuję je przenikać. Przelotne impresje, delikatne dotknięcia. Nie naciskam, nie popędzam. Obcuję z tekstem, który ciągle jest na zewnątrz mnie, i czekam. Ledwie widzialne, ledwie uchwytne nasionka pielęgnuję czule. Pojutrze kolejny sygnał. Czekam.

od: jk

***

To piękne doświadczenie, kiedy druga osoba, której nie powierza się tajemnic serca, opisuje tak dokładnie jego pulsowanie, odczuwanie. Kiedy zdarza mi się w życiu taka sytuacja wierzę, że modlitwa Jezusa o to “aby byli jedno" została wysłuchana. Trudno wówczas opisać radość i wzruszenie, które w takich momentach się pojawiają. Można tylko w ciszy, przed Tym, który jest “wszystkim we wszystkich", za ten dar dziękować.

od: bm

***

...po przeczytaniu 2. części rekolekcji adwentowych czuję, jakbym jeszcze szła przez zimowe miasto przed świtem. Jednocześnie moja wyobraźnia cofa się przed wizją świtu. Czuję ból z powodu ciemności “jeszcze nie", ale lękam się tego “już", bo nie jestem gotowa...

od: ji

***

...Tekst wzbudził we mnie wspomnienia sprzed przeszło 60 lat. Byłem wtedy niespełna 10-letnim dzieckiem. Rodzice mieszkali wówczas w niewielkiej wsi z dala od większego miasta. Był późny grudniowy wieczór. Powracaliśmy do domu po wizycie u znajomych mieszkających w sąsiedniej wiosce. Czterokilometrowy spacer w mojej pamięci pozostał pełen emocji z jakby zagubienia w ciszy i pustce pól pokrytych grubą warstwą śniegu. Rzeczywiście, cisza była dojmująca. Z dali co jakiś czas dobiegało jedynie szczekanie lub skowyt psów, w wyobraźni dziecka jakby nawoływanie się wilków. Skrzypienie zmrożonego śniegu pod butami i jego iskrzenie w świetle księżyca dodawało szczególnego kolorytu i tajemniczości tej śnieżnej pustce. Pamiętam, z jednej strony bardzo chciałem znaleźć się jak najszybciej w bezpiecznym miejscu, w domu, z drugiej zaś otoczenie z niebem pełnym migocących gwiazd było czymś niezmierzonym, fascynującym. Rodzice w trakcie przerw w marszu na odpoczynek pokazywali mi niebo: Wielką i Małą Niedźwiedzicę, Gwiazdę Polarną, Oriona. Wówczas po raz pierwszy chyba uświadomiłem sobie ogrom świata (dziś powiem: wszechświata). Później już w dorosłym życiu bardzo dużo wędrowałem z dala od zgiełku tłumów. Jeziora, góry i lasy były zawsze miejscem do zadumy, bo właśnie w drodze (Pani to nazywa pielgrzymką), w ciszy i tajemniczości przyrody człowiek ma możność ze skruchą pomyśleć o sobie i swoim życiu. Dziękuję za zaproszenie. Postaram się (jeśli mi się to uda) pójść proponowanym przez Panią szlakiem skupienia.

od: st

***

... Doskonale rozumiem, że “wygodniej czuć i myśleć tylko dla siebie, a raczej w sobie, tylko wewnątrz, z minimum wyrażania". Być może ten nasz lęk przed nazywaniem wynika z szacunku, jakim w tradycji biblijnej otaczane jest Słowo. To obawa przed wejściem w sferę sacrum - Słowa, szczególnie wtedy, gdy mówimy o sprawach Wiary. Tym bardziej doceniam dwa ostatnie teksty, które zanurzają nas w tę przestrzeń z delikatnością. Są one dla mnie wyraźnym znakiem bliskiego “już".

W pierwszej części rekolekcji mówi Pani dużo o odkrywaniu Tajemnicy - Światłości ukrytej w grudniowej ciemności. W drugiej pogrążamy się wspólnie w strefę ciszy. To doświadczenie, mimo modnego dziś twierdzenia, że jesteśmy uczestnikami kultury obrazu, było dla mnie bardzo mocne.

“Na początku było Słowo". Oczekiwanie na “już" jest więc dla mnie także oczekiwaniem na Słowo, ale aby odnaleźć Boga i Jego Słowo, trzeba wejść w ciszę.

Spacer zaprowadził nas do świątyni - może na Roraty, Pasterkę. Wchodzimy w zupełnie inną ciszę, ks. Józef Tischner nazwał ją “ciszą wszelkich cisz". To w niej najsilniej czujemy bliskość Tajemnicy.

Do domu zawsze wracam w zupełnie innym nastroju. Na Roraty - udało się wstać wcześnie, na Pasterkę - wytrwać aż do północy. Wszyscy wychodzą z kościoła dziwnie podnieceni. Dotknęli Tajemnicy.

To bardzo istotne, żeby w Adwencie odnaleźć swoją ciszę. Trzeba jednak nauczyć się ją słyszeć.

od: js

***

Na spacery przez strefę Ciszy nigdy nie trzeba nas było namawiać. Co roku na samym koniuszku Polski, w maleńkich Milenkowcach z uległością (ale nie bezmyślnością!) poddajemy się wezwaniom lata. To Cisza nas woła! Od czasu naszego pierwszego spaceru, nie potrafiłam się Jej oprzeć. Nie pamiętam, ile już razy, z innymi uczestnikami obozu, dałam się uwieść Ciszy. Pamiętam dźwięki, zapachy, widoki. Dzięki temu, co nazywasz wchłanianiem, do dziś mam w sobie wspomnienia tego spaceru, kiedy goniliśmy zachód słońca. I tego, gdy czekaliśmy na burzę nad polem falującej od wiatru gryki. Iwona napisała potem: “Na niebie chmury walczą ze sobą. Zwykłe białe chmurki zderzają się z wielkimi, czarnymi chmurami burzowymi. Z oddali słychać grzmoty i widać pierwsze błyskawice. Czy zdążymy wrócić przed burzą? To nie jest istotne. Wsłuchujemy się w naturę. W to, co ma ona do powiedzenia. Rozmawiamy z nią. Pojawiają się pierwsze łzy na policzkach. Do końca spaceru będą one gościły na niektórych twarzach". Zanotowała Kasia: “Ziemia nie jest miejscem pokoju. Ziemia jest miejscem, gdzie z trudu i walki wyłania się coś nowego. Nie musimy się wszystkiego bać, mamy stawiać temu czoło, walczyć pięknie jak kwiaty na polu gryki, które potrafią się ugiąć i wyprostować, wspierając siebie nawzajem".

Innym razem, gdy opuszczaliśmy oświetlone lampami gospodarstwo i zatapialiśmy się w gęstą, nocną Ciszę, słyszeliśmy: “Jest coś ważnego i dziwnego w przejściu przez bramę. Postarajmy się przejść przez nią, mając świadomość, że coś zostawiamy za sobą, że coś się przed nami otwiera. Idąc w milczeniu, będziemy szukać przeszłości miejsca, w którym się znajdujemy. Wychodzimy teraz z tego, co stworzyli tutaj gospodarze, co nas tu w tym roku przyjęło. Co powstało z nowej pracy ludzkiej. Będziemy słuchać Ciszy. Może dotrą do nas echa tego, co było tu kiedyś. Pójdziemy szukać bramy do przeszłości".

Co takiego jest w tych milczących, zasłuchanych pochodach, co przyciąga nas, dwudziesto(kilku)latków, na co dzień zabieganych, rozerwanych między nauką, pisaniem, przyjaźniami? Może to, że w naszej gonitwie pełnej wrażeń i emocji nie ma miejsca na cykanie świerszczy? Że na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej nie rośnie gryka, nie ma wzgórza, za którym chowa się zachodzące słońce? A może wcale nie widoki, nie prawie niesłyszalne dźwięki, tylko to, że jesteśmy ze sobą jak rzadko kiedy? Że potrafimy się porozumieć uśmiechem, gestem, szyszką podniesioną z trawy i podarowaną drugiej osobie bez słów, a czasem po prostu swoją obecnością? A może to, że w Ciszy odnajdujemy umiejętność modlitwy, którą zgubiliśmy któregoś dnia klnąc na uciekający tramwaj gdzieś w okolicach Bankowego? Albo to, że w zupełnej Ciszy czuje się, że to jest bardziej JUŻ niż JESZCZE NIE?

Pamiętam powolne kroki na mokrym żwirze. Cichy szelest ortalionowych kurtek. Świerszcze. Powrót w tej samej ciszy aż do wejścia przez furtkę. Dla niektórych, jak dla Agaty, powrót przedwczesny: “Zawsze czuję niedosyt, zawsze mi mało. Bo tak głęboko w samą siebie, poza modlitwą, właściwie nie wnikam. Dlatego mam ochotę poprosić: przejdźmy raz jeszcze ścieżką pod lasem, jeszcze raz przystańmy przy kamieniu, poczujmy chłód ziemi, uścisk dłoni towarzyszy. Nie wychodźmy jeszcze ze strefy Ciszy".

Razem z Iwoną, Kasią i Agatą, Magda

***

...W ostatnich latach podróżowałem kilkakrotnie do Indii, Nepalu i Tybetu. Latem 2004 przyłączyłem się do grupy hinduskich pielgrzymów udających się do najświętszych miejsc hinduizmu (i zarazem buddyzmu) leżących w Tybecie - jezioro Mansarovar i Święta Góra Kailash, odpowiedników Mekki dla muzułmanów. Podróżowaliśmy przez wiele dni po bezdrożach Tybetu, przebywając cały czas na wysokości powyżej 4 tys. metrów. Gdy zobaczyliśmy pierwszy raz Górę, objawiła się wielka radość. Trzy dni marszu szlakiem pielgrzyma dookoła Mt. Kailash to wzruszająca opowieść o zmaganiu głęboko wierzących ludzi z własną słabością i niemocą (najwyższy punkt szlaku to przełęcz na wysokości 5 600 m). Na ścieżce spotykają się młodzi i starzy - Hindusi, Tybetańczycy, buddyjscy mnisi i indyjscy Sadhu, wyznawcy bon i szamanizmu. Łączy ich pokora wobec wyzwania i cudowna radość przebywania w bliskości bogów. Kilku białych zwabionych legendą miejsca. Po marszu przejazd 20 km nad jezioro Mansarovar (wys. 4500 m). Nad jeziorem miasteczko namiotowe - ci, którzy nie są w stanie przejść dookoła góry, docierają tutaj samochodami terenowymi (często trapieni chorobą wysokościową), aby w pełni księżyca na Nią popatrzeć i modlić się, zabrać trochę wody. Rytualna kąpiel z modlitwami w Świętym Jeziorze ze wzrokiem skierowanym na Górę. Marzenie życia, spełniane nawet po śmierci przez zamoczenie portretów przodków w świętej wodzie. O zachodzie słońca puja (nabożeństwo) w targanym wiatrem namiocie przepełnionym zapachem różanych świec, słodko brzmiące słowa modlitw w sanskrycie i hindi, do tego nasze Ojcze Nasz. Wspólny radosny posiłek.

od: tm

***

O. Wojciech Jędrzejewski napisał w tekście opublikowanym pod tekstem Pani: “W Jezusie Bóg dał poznać tajemnicę swojej tęsknoty". To kapitalne zdanie, dla mnie szalenie inspirujące. To dobry trop Adwentu. Jakaż to tęsknota ujawnia się w “Christmas Season", który, mam wrażenie, co roku zaczyna się u nas wcześniej i tylko patrzeć, jak ogarnie nas tuż po Wszystkich Świętych? Czy pochylenie się nad tym pytaniem przybliżyć może do kontemplacji prawdy - Jezusa, tęsknoty Boga?

od: mw

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2004