Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pan Igor Janke w artykule pt. "Człowiek z pokolenia" (dodatek historyczny do "TP" nr 42/10) stwierdził, że Andrzej Wajda dopuścił się "zafałszowań historycznych w »Popiele i diamencie«, w którym zły AK-owiec jest przeciwstawiany dobremu komuniście". Każdy, kto ten film obejrzał, wie, że konstrukcja roli Chełmickiego i jej obsadzenie (Zbigniew Cybulski) służyły wzbudzeniu sympatii, współczucia, zgoła miłości do tej postaci. Z kolei o "Ziemi obiecanej" pisze p. Janke, że film został zrobiony "z perspektywy bardzo bliskiej komunistom, choćby dlatego, że jako ekranizacja powieści Reymonta nie był apologią kapitalizmu". O co tu chodzi? Czy o to, że Reymont był na stronach "Ziemi obiecanej" wyjątkowo surowym krytykiem kapitalizmu - Wajda zaś poszedł w ślad za Reymontem? Czy o to, że - zdaniem p. Jankego - Wajda powinien był przeinaczyć przesłanie "Ziemi obiecanej" Reymonta i stworzyć obraz zachwalający kapitalizm? Toż to przecież bez sensu. Tak zresztą, jak pozbawione rzeczowych podstaw są inne dywagacje p. Jankego, który zapowiadając na początku artykułu, że "będzie to opowieść o Andrzeju Wajdzie i jego ideowej ewolucji...", przyjmuje pozę i ton ni to cenzora, ni sędziego.
Michał Komar