Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rynek w Krakowie był pusty, kramy, oberże i łaźnia zamknięte z powodu zarazy. Obiad zjedliśmy u rektora Sebastiana (...). Podał piwo zmieszane z aqua vitą i z zadowoleniem mówił o dobrych stronach dopustu Bożego. Strach przed morem sprawił, że na ulicy nie zobaczysz ani jednego studenta, pijanego czy trzeźwego, ani żebraka, ani kurwiszona. Trzeba też wiedzieć, że ze zmarłych z powodu plagi siedmiuset trzydziestu krakowian większość to heretycy”...
Sebastian Janeczka z Kleparza istniał naprawdę i był rektorem uniwersytetu w latach 1563-64, choć nie wiem, czy – jak w powieści – zsuwał się pod koniec uczty pod ławę i tam zasypiał. Jesteśmy więc w połowie XVI stulecia, legat papieski i orędownik kontrreformacji Giovanni Francesco Commendone podróżuje po Polonii, która „niemal co dzień wyrzyguje na świat odrażające bękarty herezji” i w której wpływy Watykanu mocno osłabły. W podróży zaś towarzyszy mu pewien lekarz.
To on właśnie, już z odległej perspektywy (rok 1582, papież Grzegorz XIII właśnie dokonał zmiany kalendarza, przez co zniknęło dziesięć październikowych dni), opowiada powikłaną i mroczną historię, w którą został wplątany. Opowiada beznamiętnie, z czarnym, a nawet wisielczym humorem, choć spod scen komicznych wyziera ponure serio, a emocje nie są mu obce. Nie spełni się jego marzenie, by pojechać do wyidealizowanego Gdańska i tam badać tajemnicę ryby-biskupa i ryby-mnicha, żyjących rzekomo w Bałtyku. Nadzwyczaj zdolny medyk jest trochę jak egipski Sinuhe, którego biografię wziął na warsztat Mika Waltari: daje świadectwo światu, w którym przyszło mu żyć, Europie rozdzieranej konfliktami religijnymi, codzienności pełnej okrucieństwa, intryg i zdrady. Jest sarkastyczny i cokolwiek cyniczny: „Powiadają, że brak zaufania do bliźnich odbiera nam przyjemność obcowania ze światem. Mam inny pogląd w tej sprawie. Życie pośród kłamców uczy, że trzymanie kart przy sobie to wymóg zdrowego rozsądku, nikt zaś nie zaprzeczy, że w chwili rozpoznania cudzego szalbierstwa odczuwamy przyjemność płynącą z potwierdzenia naszej prawości”...
„Skrywane”, kolejny tom prozy Komara, to jedna z najważniejszych jego książek. „Tak: spazm życia jest straszny. Ale czy nadaremny?” – pyta w posłowiu Zbigniew Mikołejko. I odpowiada: „Nie jest nadaremny, jeśli tylko zdobędziemy się na to właśnie pytanie. Pisarstwo Michała Komara konsekwentnie je stawia”. ©℗
Michał Komar SKRYWANE, Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2020, ss. 284.