Kwestia prawa, kwestia serca

Z narodowością jest jak z temperaturą: mamy temperaturę mierzalną i temperaturę odczuwalną. Pierwszą można ustalić obiektywnie.

09.12.2013

Czyta się kilka minut

Druga zależy od wielu okoliczności, jak wiatr, wilgotność itd., które sprawiają, że odczucie ciepła bądź zimna może diametralnie odbiegać od tego, co pokazuje pomiar. I tak jest z narodowością. Można dowodzić – argumentami historycznymi, kulturowymi, prawnymi – że jakiś naród nie istnieje. Cóż jednak począć, gdy niemała grupa ludzi poczuwa się do bycia narodem, w tym przypadku śląskim? Gdy czują, że ich „językiem serca” – czy też: „narodowym DNA” – jest śląska tożsamość narodowa?

Przypomnijmy: w 2011 r. podczas spisu powszechnego narodowość śląską deklarowało 847 tys. obywateli, zwłaszcza na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie. Przy czym 436 tys. osób określiło ją jako identyfikację pierwszą, a reszta jako drugą (co dowodzi, że ktoś uważający się za przynależnego do narodu śląskiego może utożsamiać się też z polskością bądź niemieckością). Wcześniej w 2002 r. narodowość śląską deklarowało 173 tys. osób. Cokolwiek by więc sądzić o motywach tych ludzi, mamy do czynienia z procesem, którego – chwilowy – efekt jest taki, że prawie pół miliona obywateli Polski wybiera narodowość śląską.

Tymczasem w minionym tygodniu Sąd Najwyższy orzekł, że Ślązacy nie są narodem. Orzeczenie kończy spór o to, czy można zarejestrować Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej: SN rozpatrywał skargę kasacyjną Prokuratury Okręgowej w Opolu, która nie zgodziła się z zarejestrowaniem tegoż Stowarzyszenia przez tamtejszy Sąd Rejonowy (w grudniu 2011 r.). „Szanując przekonanie części Ślązaków o ich pewnej odrębności”, Sąd Najwyższy nie może „zaakceptować sugestii, iż tworzy się naród śląski, bądź już istnieje” – czytamy w orzeczeniu. A postulat autonomii Śląska to według Sądu „dążenie do osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego”, co jest sprzeczne z konstytucją. Stowarzyszenie nie może więc legalnie działać – nie pod tą nazwą. Przypomnijmy, że to kolejna nieudana próba takiego – prawnego – umocowania narodowości śląskiej.

Ale kwestie prawne to jedno, a kwestia wyboru serca – to drugie. Bo też, koniec końców, wszystko sprowadza się do tego jednego: kim ktoś się czuje. Zasada jest, powinna być, prosta: jestem Polakiem, Niemcem, Hiszpanem, Baskiem, Ślązakiem itd., bo taki jest mój wybór. I nie jest to żadna współczesna inżynieria społeczna. Tak to działało w historii, choćby 70 lat temu, gdy – bywało – w obrębie jednej rodziny ktoś wybierał polskość i ginął jako oficer AK w egzekucji, a ktoś inny zostawał dobrowolnie oficerem Wehrmachtu i trafiał pod Stalingrad. Co ciekawe: nie mówimy tu o przypadku ze śląskiego pogranicza, ale o rodzinie, której przodkowie przybyli w XVIII w. pod Lwów jako niemieccy osadnicy, aby się potem – częściowo – spolonizować, z wyboru.

Historia uczy, że nie ma nic lepszego niż prawo do swobodnego określania swej przynależności narodowej. Jeśli pół miliona obywateli Rzeczypospolitej chce być Ślązakami, powinni mieć takie prawo – obejmujące też prawo do zrzeszania się. Natomiast jak zechcą dalej realizować swą tożsamość i czy postulat autonomii jest mądry – to dalsze pytanie. Ale to kwestia wtórna, choć łącząca się z zasadniczą. Także dlatego, że – jak uczy doświadczenie – zakazy mogą skutkować radykalizacją postulatów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013