Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
WOJCIECH BRZEZIŃSKI: Wygląda na to, że odkryłeś drugi księżyc Ziemi. Jak to się właściwie robi?
KACPER WIERZCHOS: W nocy 15 lutego razem z Teddym Pruynem siedzieliśmy przy teleskopie i znaleźliśmy ten obiekt. Nie było w nim nic specjalnego, każdej nocy odkrywamy dziesiątki podobnych. Ale następnego dnia ludzie zaczęli liczyć orbitę tego obiektu, i okazało się, że on jest na orbicie Ziemi. Za kilka miesięcy zejdzie na orbitę słoneczną, ale na razie kręci się wokół Ziemi, a nie wokół Słońca. Wszyscy wiemy, że jest tylko jeden naturalny obiekt na orbicie Ziemi, czyli Księżyc. Dlatego napisałem na Twitterze: „possible mini-moon”.
Co o nim wiemy?
Wygląda na to, że to jest naturalny obiekt – asteroida o średnicy 2-4 metrów – ale nie możemy jeszcze wykluczyć sztucznego pochodzenia. Tyle że jest mały, a jednocześnie bardzo ciężki, więc nie wiadomo do końca, co by to mogło być. Kontaktowało się z nami wielu astronomów, wiem, że celują w ten obiekt ogromne teleskopy na Hawajach, w Hiszpanii i tutaj, w Stanach, i usiłują otrzymać jego spektrum. Da ono dużo informacji, choć nie opowie całej jego historii. Jestem optymistą i sądzę, że za tydzień będziemy wiedzieli na sto procent, czy to satelita naturalny, czy sztuczny.
To całe medialne zainteresowanie chyba nie jest typowe dla Waszej pracy?
My pracujemy po cichu, w nocy, jak latarnicy. Mamy piękny widok. Ale to ciekawa sensacja, tyle wywiadów i kontaktów – cieszę się z tego powodu.
Jeśli potwierdzi się, że to obiekt naturalny, jak go nazwiecie?
Nie mogę jeszcze powiedzieć. Teraz funkcjonuje nazwa 2020CD3 i na razie niech tak zostanie. ©
KACPER WIERZCHOS pracuje w Catalina Sky Survey, finansowanym przez NASA obserwatorium, które zajmuje się poszukiwaniami potencjalnie niebezpiecznych dla Ziemi ciał niebieskich.