Kongregacja myśli

Relacje między Kongregacją Nauki Wiary a teologami wciąż budzą niepokój.Trudno dyskutować z instytucją, która prerogatywy swej władzy widzi w samym Bogu.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Wiadomość o sporze Kongregacji Nauki Wiary z polskim teologiem ks. Wacławem Hryniewiczem stała się okazją do rozbudzenia starych resentymentów. Z jednej strony antyrzymskich - postrzegających Stolicę Apostolską jako instytucję gaszącą ducha, tłumiącą niemal bez wyjątku inicjatywy zmierzające do dialogu z nowoczesnością. Z drugiej strony lękowych - żywionych przez tych, którzy drżą ze strachu przed jakimkolwiek naruszeniem status quo kościelnej myśli i praktyki apostolskiej.

Emocje okazały się tym większe, że chodzi o znanego teologa, autorytet­ w dziedzinie ekumenizmu, autora licznych książek i osobę cieszącą się życzliwością Jana Pawła II. Dla wielu z nas ks. Wacław Hryniewicz jest przewodnikiem, punktem odniesienia. Nawet jeśli głoszona przezeń nadzieja zbawienia dla wszystkich uznawana jest przez innych teologów za kontrowersyjną, to nigdy nie została zakwestionowana przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Każdy, kto choć raz słuchał ks. Hryniewicza, musiał dostrzec, że jego teologia nie jest chłodną, intelektualną spekulacją. Wykłada ją z niezwykłą pasją i wtedy - jakby mimo woli - jest świadkiem pokornej wiary, która zgłębia nieogarnioną tajemnicę żywego Boga.

Reakcja watykańskiej Kongregacji na zamieszczony w internecie niewielki tekst pozostaje faktem. Bez względu na to, czy chodziło o zły angielski przekład i redakcyjny podtytuł, czy o treść artykułu, zaskakujące jest to, jak i jak dalece Kongregacja Nauki Wiary czuwa nad poprawnością każdej wypowiedzi teologa.

Oczywiście trudno kwestionować potrzebę Magisterium Kościoła. Z Ewangelii nie można wyeliminować przekazania przez Chrystusa urzędu pasterskiego Piotrowi. Uznawanie go przez pierwotny Kościół - zauważa Hans Urs von Balthasar - dokonywało się zresztą nie przez ogłaszanie dekretów, ale przez samo pełnienie tego zadania: "Zanim jeszcze uświadomiono sobie konieczność refleksji, charyzmat kierownictwa rodzi się »instynktownie« w określonej sytuacji".

Nie miejsce tu na analizowanie dziejów wykonywania Magisterium, ale są tam rozdziały tragiczne. Nie darmo 12 marca 2000 r. w Bazylice św. Piotra prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger publicznie wyznawał, "że także ludzie Kościoła w imię wiary i moralności posługiwali się czasem metodami nieewangelicznymi, choć w słusznym dążeniu do obrony prawdy". Chociaż w ciągu ostatnich dwóch stuleci nastąpiła ogromna ewolucja, to w okresie poprzedzającym Sobór Watykański II wszechobecne nadzorowanie wszystkiego, co się mówi i pisze w Kościele, wyrządziło wiele szkód. Ofiarami systemu padali wielcy teologowie, choćby Yves Congar i Henri de Lubac (później wyniesieni do godności kardynalskiej). W dzienniku z lat 1952-56 o. Congar tak napisał o Kongregacji Świętego Oficjum: "Nieprawdopodobny reżim: policyjny, autokratyczny, totalitarny, kretyński; najbardziej uderza mnie ten kretynizm, nieprawdopodobny brak myślenia, brak charakteru. System sfabrykował sobie sługi na własny obraz".

Jak zmienił się styl pracy Kongregacji po Soborze? Czy miarą tych zmian jest interwencja w sprawie artykułu ks. Hryniewicza, która została podjęta bez kontaktu z zainteresowanym, w oparciu o złe tłumaczenie i podtytuł?

Relacje między Kongregacją Nauki Wiary a teologami wciąż budzą niepokój. Trudno dyskutować z instytucją, która prerogatywy swej władzy widzi w samym Bogu. "Urząd Nauczycielski otrzymał w Kościele Boski mandat, mocą którego ma przekazywać naukę Ewangelii, czuwać nad jej integralnością i w ten sposób ochraniać wiarę Ludu Bożego" - czytamy w "Instrukcji o powołaniu teologa w Kościele »Donum veritatis«", z 1990 r. Urząd ten "musi niekiedy podejmować trudne decyzje, takie jak np. cofnięcie misji kanonicznej czy mandatu nauczania teologowi, który odszedł od nauki wiary, albo uznanie jakichś pism za niezgodne z nią". A teolog? "Stając wobec twierdzenia, którego rozumowo nie może przyjąć, powinien pozostać otwarty na wnikliwe pogłębienie danej kwestii. Dla człowieka lojalnego i ożywionego miłością Kościoła tego rodzaju sytuacja może być doświadczeniem trudnym, ale także stać się wezwaniem do cierpienia w milczeniu na modlitwie, z ufnością, że jeśli rzeczywiście chodzi o prawdę, to ona w końcu zwycięży".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008