Komisja mitologii przy Ministerstwie Prawdy

Władze Rosji przystąpiły do kolejnej bitwy w "wojnie o pamięć". Celem obecnej kampanii jest narzucenie innym krajom jednej, zgodnej z wykładnią Moskwy, wizji II wojny światowej.

29.05.2009

Czyta się kilka minut

Chodzi nie tylko o II wojnę światową - czyli wedle wykładni rosyjskiej Wielką Wojnę Ojczyźnianą - ale też o rolę Armii Czerwonej jako armii "wyzwoleńczej" w Europie Środkowo-Wschodniej. Dotyczy to głównie krajów postradzieckich i ich - odrębnej - interpretacji wydarzeń z lat 1939-45. Z próbami "zafałszowania historii, godzącymi w interesy Rosji" ma walczyć specjalna komisja, powołana właśnie przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.

Umiarkowane żądania pewnego polityka

Na czele komisji stanie szef prezydenckiej kancelarii, w jej skład wejdą przedstawiciele MSW, MSZ, Federalnej Służby Bezpieczeństwa, wywiadu, Rady Bezpieczeństwa, Dumy, urzędnicy ministerstw kultury i sprawiedliwości oraz Izby Społecznej przy prezydencie. Historyków będzie dwóch (na 28 członków) - obaj to wykonawcy zamówień Kremla. Skład wskazuje, że komisja nie będzie dyskutować w gronie fachowców kwestii spornych, lecz ma wypracować propagandowe mechanizmy w walce na froncie ideologicznym. Jej pracami pokierują tacy znawcy jak wiceminister oświaty Izaak Kalina; rosyjskie szkoły zawdzięczają mu podręcznik do historii, w którym wychwala się Stalina jako "efektywnego menedżera".

Ciekawe, czy komisja zajmie się także publikacjami na oficjalnej stronie internetowej rosyjskiego ministerstwa obrony? Zamieszczono tam np. opracowanie pułkownika i doktora nauk historycznych Siergieja Nikołajewicza Kowalowa o roli ZSRR w przededniu wybuchu II wojny (http://www.mil.ru/files/Vimisli_o_roli_SSSR.rtf). Autor pisze: "Wszyscy ci, którzy bez uprzedzeń studiują zagadnienia historii II wojny, wiedzą, że wojna wybuchła dlatego, że Polska odmówiła realizacji niemieckich żądań. Mniej natomiast wiadomo, czego A. Hitler wymagał od Warszawy. Tymczasem żądania Niemiec były wielce umiarkowane: włączyć wolne miasto Gdańsk w skład Rzeszy i zezwolić na zbudowanie eksterytorialnych tras kołowych i kolejowych, które połączyłyby Prusy Wschodnie z zasadniczą częścią Niemiec. Pierwsze dwa żądania trudno nazwać pozbawionymi podstaw". I tak dalej, w tym duchu.

Czy słusznie zakładam, że komisja poświęci się weryfikowaniu takich twierdzeń, wyłożonych w końcu oficjalnie? Może przyzna rację płk. Kowalowowi i stanie w obronie dobrego imienia "wielce umiarkowanego polityka" Adolfa Hitlera i jego słusznej polityki wobec Polski? Podstawy są: w końcu ZSRR zawarł w sierpniu 1939 r. pakt z tym politykiem.

Reanimacja mitu

Manipulowanie przy historii II wojny było w ZSRR ulubionym zajęciem władz od momentu jej zakończenia. Stalin nie od razu zdecydował się na świętowanie Dnia Zwycięstwa: zbyt wiele jego błędów trzeba było zamieść pod dywan, zbyt żywa była w narodzie pamięć tych wydarzeń. Potem kolejne ekipy eksploatowały propagandowo mit wojny zwycięskiej, w której nikt nie ma prawa sądzić zwycięzców. Bo zwycięzcy są bez skazy. Wszelkie próby pokazania, że sprawy miały obrót dużo bardziej złożony niż ten przedstawiany w oficjalnym micie, a przywódcy ZSRR mają na rękach krew ofiar, były tępione jako bluźniercze.

Ten mit - utrwalony w latach breżniewowskiego zastoju - próbują reanimować dzisiejsze władze Rosji. Choć po latach pierestrojki i wolnej trybuny dyskusji historycznych, jakie miały miejsce w latach 90., trudno jest znów uwierzyć, że nie było zbrodni w Katyniu, że Stalin był nieomylnym i genialnym dowódcą wojskowym, i że Armia Czerwona w szlachetnym porywie niosła wolność narodom Europy. A jednak...

Ostatnie posunięcia władz - powołanie komisji do walki z fałszowaniem historii, prace nad ustawą wprowadzającą odpowiedzialność karną za negowanie zwycięstwa ZSRR, propagandowe przygotowanie ogniowe w mediach - świadczą o tym, że reanimowano ten schemat i zaprzęgnięto do realizowania bieżącej polityki władz.

Historyczna inkwizycja

Rosyjscy historycy żartują, że Rosja jest krajem o nieodgadnionej przeszłości. Mówią też, że historia to krzywe zwierciadło, w którym przegląda się chroma rzeczywistość.

Nie ma dobrej i złej historii. Podobnie jak nie ma historii, która działałaby "na szkodę interesów Rosji". "Na szkodę interesów Rosji działa tylko kłamstwo. A teraz tego kłamstwa komisja będzie dzielnie bronić" - pisał jeden z rosyjskich publicystów. A skoro - zgodnie z wykładnią władz - istnieje fałszowanie historii, które "godzi w interesy", to czy oznacza to także, że istnieje fałszowanie "w interesie Rosji"?

Gorący zwolennik walki z odmiennymi interpretacjami historii, deputowany Siergiej Markow (członek komisji), tak uzasadnia konieczność jej powołania: "Ja i inni bojownicy walki z »nie naszym« rozumieniem historii powinniśmy stać się narzędziami polityki zagranicznej. (...) W krajach bałtyckich sformowały się niedemokratyczne reżimy, które traktują rosyjskojęzycznych jako obywateli drugiego gatunku. Aby umocnić system, została sfabrykowana historyczna koncepcja, że Rosjanie to dziedzictwo reżimu okupacyjnego. Na Ukrainie studentom wbija się do głów, że Ukraińcy to odwieczni wrogowie Rosjan. A skoro na Ukrainie władze włączyły się do walki o zakłamanie historii, to my nie możemy naszych biednych historyków rzucić samych na front walki o prawdę historyczną, musimy ich wesprzeć".

Zdaniem Markowa historia to kwestia bezpieczeństwa narodowego, która wymaga interwencji ze strony państwa. Jednym słowem: trzeba wybić z głów ukraińskich, łotewskich czy estońskich studentów myślenie odmienne od tego wypracowanego na Kremlu.

Narzędziem będzie też ustawa, której projekt trafił już do Dumy, wprowadzająca odpowiedzialność karną za negowanie zwycięstwa ZSRR. Dla tych państw postradzieckich, które mają własną interpretację przeszłości, ustawa przewiduje: wydalenie ambasadorów, zerwanie stosunków dyplomatycznych albo państwowe rekomendacje dla sfery biznesu i organizacji społecznych, aby zerwały kontakty z takimi krajami, które Kreml uważa nadal za cele swoich wyłącznych wpływów.

Memento

W kontekście szacunku dla bohaterów wojny w Rosji przytoczę za Iriną Pawłową cytat z dzienników reżysera Ołeksandra Dowżenki, uczestnika defilady zwycięstwa

24 czerwca 1945 r. w Moskwie. Pisał on: "Przed mauzoleum stały wojska i ludzie. [...] Żukow wygłosił uroczyste i groźne przemówienie. Kiedy wspomniał o tych, którzy padli w boju, o tym ogromie ofiar, jakiego nie znała historia, zdjąłem nakrycie z głowy. Padał deszcz. Rozejrzałem się wokół. Zobaczyłem, że nikt ze stojących obok mnie nie zdjął czapki. Nie było ani chwili pauzy, ani marsza żałobnego, ani minuty ciszy. Zostały wypowiedziane dwa zdania, może jedno. Trzydzieści, jeśli nie czterdzieści milionów ofiar pochłonęła ziemia i nic. Nikt za nimi nie westchnął. W obliczu ich ofiary, pamięci po nich, krwi i mąk plac nie ukląkł, nie zadumał się, nie zdjął czapki. A może tak trzeba. A może jednak nie? No bo dlaczego opłakiwała ich natura? Dlaczego tak płakało niebo? Może chciało coś powiedzieć w ten sposób żywym?".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2009