Komeda! Obecny

Mija 40. rocznica śmierci Krzysztofa Komedy. W TVP Kultura przez cały kwiecień filmowe spotkania z nim i jego twórczością.

06.04.2009

Czyta się kilka minut

Może niezręcznie zaczynać od takiego forte, ale cóż: jednym z najwspanialszych okresów w całej historii kultury polskiej był czas i okolice października ‘56 roku. Pierwsza książka Białoszewskiego, pierwszy numer "Dialogu" z fragmentami "Czekając na Godota", pierwsza Warszawska Jesień, pierwszy festiwal jazzowy w Sopocie, filmowa szkoła polska... Lista jest doprawdy długa, a dodać tu jeszcze należy pojawienie się dzieł tłumaczonych i (tu, niestety, jedynie niektórych) emigracyjnych - oraz niesamowitą aktywność i chłonność kulturalnej publiczności.

Jednym spośród współtwórców tego zagęszczenia w kulturze był Krzysztof Trzciński, lekarz z wykształcenia, o wiele lepiej jednak znany z dokonań muzycznych, sygnowanych pseudonimem Komeda. Warto podkreślić, że Komeda nie tyle trafił we właściwy czas, ile ten czas swoją muzyką wyraźnie i istotnie naznaczał. W sierpniu 1956 r. sekstet Komedy wystąpił na wspomnianym już, legendarnym sopockim festiwalu jazzowym. Muzyka ta i tak była wtedy w Polsce wielką, fascynującą nowością; tymczasem, przed jednym z utworów, prowadzący koncert Leopold Tyrmand zapowiedział (z charakterystycznym dlań grasejowaniem) "skład eksperymentalny". Komeda zaczął szybko i mocno uderzać w klawisze, i z fortepianu popłynęła kaskada akcentów jednej z Bachowskich inwencji. Do porywającego ciągu akordów dołączyły się metaliczne gongi wibrafonu i kontrabas arco, zaraz też perkusja. Pam-pa-ra-pam-pam, pa-ra-pa-ram, a potem niezwykłe harmonie, dość jeszcze powściągliwa swoboda improwizacji, a na koniec dostojne, konstrukcyjne domknięcie.

W "Memory of Bach", bo tak się to dzieło (podpisane wspólnie przez Komedę i Miliana) nazywa, jest wiele cech ważnych dla stylistyki Komedy: otwarcie na różnorodność, oryginalna wyobraźnia muzyczna, wyrafinowanie formalne i natychmiastowy zachwyt słuchacza, improwizacja i precyzyjne przemyślenie struktury. "Astigmatic", od lat najlepsza płyta polskiego jazzu (i wysoko też ceniona na świecie), łączy nowatorstwo harmonii i narracji z kreowaniem arcydokładnej partytury. Jest wreszcie Komeda twórcą poruszających melodii. Utwór "After the Catastrophe" otwiera sekwencja fortepianowych akordów (i pauz!) układająca się w czysty liryzm, tym bardziej emocjonujący, im staranniej opanowany kompozytorskim rygorem. A znaną kołysankę z "Dziecka Rosemary" nagrywano po wielokroć.

Jest jeszcze muzyka filmowa Komedy, której świetność ma swoje źródło również w teoretycznej świadomości kompozytora; w 1961 r. ogłosił on w "Kwartalniku Filmowym" artykuł "W filmie wychodzę poza jazz". Szkoda, że z powodu stanu technicznego ówczesnej polskiej kinematografii nie udało się zrealizować niektórych pomysłów Komedy, który chciał nie tylko pisać muzykę do filmu, ale i komponować całą dźwiękową przestrzeń dzieła filmowego.

Komeda jest zatem nie tylko do słuchania, które warto uważnie łączyć z patrzeniem. W "Niewinnych czarodziejach" Wajdy (gdzie muzyk zagrał również rolę aktorską) dobiegający ze ścieżki motyw w pewnym momencie jakby się urywa: nie urywa, tylko okazuje się zapowiedzią tego, co za chwilę będzie się dziać na ekranie.

Tytuł tekstu jest fragmentem ścieżki dialogowej z "Niewinnych czarodziejów".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2009