Kobieta i Sahara

Nie zadając sobie trudu poznania działalności czarnej pani profesor i wiceminister ds. ochrony środowiska z Kenii, nie zrozumiemy, dlaczego prozaiczne sadzenie drzew na kontynencie targanym takimi nieszczęściami jak Afryka, zasługuje na wyróżnienie Noblem. Będziemy szydzić z poprawności politycznej, ograniczając się do stwierdzenia, że Maathai jest pierwszą czarną Noblistką, pierwszą z Afryki, a na dodatek pierwszą kobietą-weterynarzem, która zrobiła karierę uniwersytecką w swoim kraju. Albo też traktować to jako poparcie dla ruchu ekologicznego, ze szczególnym wyróżnieniem jego zielonej reprezentacji politycznej.

17.10.2004

Czyta się kilka minut

A tu nie chodzi o wielką politykę czy przedstawienie światu kenijskiej opozycjonistki z czasów reżimu prezydenta Arapa Moia. Rzecz dotyczy matki trójki dzieci (urodzonej w 1940 r.), która po studiach na uniwersytetach USA, Niemiec i Kenii, mimo świetnie zapowiadającej się kariery zawodowej, rezygnuje z niej, bo bardziej interesuje ją działalność na rzecz innych. Najpierw działa w Narodowej Radzie Kobiet Kenii, którą w 1976 r. namawia na realizację nowej idei - sadzenia drzew, by przeciwdziałać pustynnieniu kraju. Problem dotyczy całej Afryki, więc Maathai zaraża ideą zalesiania lokalne inicjatywy i konkretne osoby. Przede wszystkim kobiety, bo to one przemierzają wiele kilometrów wokół rodzimych wiosek, by zebrać wiązkę suchych gałęzi, która pozwoli ugotować rodzinie jedzenie. Im wszystkim, zrzeszonym w Ruchu Zielonego Pasa, w ciągu prawie 30 lat pracy udało się zasadzić 20 mln drzew.

Dla Wojciecha Albińskiego - podróżnika, który spędził kilkadziesiąt lat w Afryce, i autora znakomitej książki “Kalahari" (nominowanej w tym roku do Nagrody Nike) - ekologia jest w Afryce problemem o wiele bardziej nabrzmiałym niż gdziekolwiek indziej: - W Afryce z powodu klęski głodu wywołanej suszą lub powodzią mogą umrzeć setki tysięcy ludzi. Nie zawsze jest to skutek zmian klimatycznych, klęski wywołuje człowiek nieprzemyślaną działalnością. W ten sposób przybywa olbrzymich połaci, na których nie ma lasu, sawanny czy jakiegokolwiek poszycia, które ochroniłoby je przed zamianą w pustynię. Pół biedy, jeżeli ludzie wypasają krowy, jednak po przejściu wszystkożernych kóz pastwisko zamienia się w pustkę. W Europie nie ma takiego ryzyka, bo mamy więcej opadów i lepsze gleby. Nas przeraża kryzys energetyczny. Paradoksalnie, na rodzimym kontynencie Noblistki borykają się z tym samym. Tyle że tam nie chodzi o drożejącą ropę czy brak gazu, ale niedostatek krzaków do wycinania.

Ruch sadzenia drzew, dając ludziom pracę, pozwolił się im również zjednoczyć: tym ze slumsów, którymi nikt się nie przejmował: - Zobaczyli siebie w lustrze; stwierdzili, że jest ich dużo, że mogą upomnieć się o prawa i żądać poszanowania godności - uważa prof. Tomasz Żylicz, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Saharze pomagają w ekspansji przyroda, klimat i niesamowita bieda. To z jej powodu ludzie tną drzewa do ostatniego patyka, bo przecież muszą z czegoś sklecić schronienie czy czymś napalić w piecu. Mówienie im o ekologii wydaje się nie na miejscu, ale to właśnie ona może uratować im życie. Prof. Maathai przekonuje ludzi, żeby poprawili swój los inwestując, a nie przejadając kapitał. I tłumaczy, że ich następcy nie mogą mieć gorzej niż oni. To kwintesencja idei trwałego rozwoju, jednego z głównych nurtów współczesnej ekologii - mamy się rozwijać, ale nie kosztem tych, którzy przyjdą po nas.

Każde zasadzone w Afryce drzewo to długoterminowa inwestycja o wysokiej stopie zysku. I dowód, że trwały rozwój nie jest wymysłem bogatych, którzy po zrobieniu majątku na niszczeniu przyrody czy eksploatacji kolonii, zaczynają pouczać 80 proc. światowej populacji żyjącej w nędzy, aby pilnowała kapitału przyrodniczego. Postulat trwałego rozwoju ma na uwadze przede wszystkim interes tych, którzy mają 1/10 kapitału, umiejętności i wiedzy, stojących za Pierwszym Światem. Bo te 10 proc. to może być za mało, by dać radę współczesnym katastrofom.

- Ten Nobel to doskonałe posunięcie - uważa Albiński. - Europejscy ekolodzy często Afryki nie rozumieją. Domagają się np. całkowitej ochrony słoni i zakazu handlu kłami. Efekt: ponieważ słonie nie mają naturalnych przeciwników, jest ich za dużo, a po lasach, przez które przeszły, zostają podeptane, suche pnie. Stąd już blisko do półpustyni.

W Afryce mówi się: “Uderzysz kobietę, uderzysz w kamień". Prof. Maathai jest członkiem rządu, ale w tym, co robi jest autentyczna: zależy jej na drzewach, a nie na władzy. Jeśli ktoś taki otrzymuje Nobla, pozostaje tylko czekać na dziesiątki tych, którzy pójdą w jej ślady.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004