Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W samym Poznaniu toczy się blisko 20 śledztw policyjnych w sprawie tej sieci klubów ze striptizem – do policji pierwsze zgłoszenia wpłynęły w grudniu ub.r. Przesłuchiwani klienci podawali ten sam scenariusz wieczoru: wchodzili do klubu, pili pierwszego drinka, a rano budzili się z rachunkami na kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy zł. Rekordzista – dyrektor spółki z branży metalurgicznej – wydał za jednym razem prawie milion zł. Kilkadziesiąt transakcji, podobnie jak większość zgłaszających się na policję klientów, opłacił kartą bankową. W jego przypadku była to karta służbowa, bez limitu.
Dwa poznańskie kluby zostały w ubiegłym tygodniu skontrolowane przez policję – podobnie jak warszawskie biura spółki Event, ich właściciela, oraz krakowska siedziba firmy. Zatrzymano pięć osób.
Czego dotyczą zarzuty? – Najczęściej są to postępowania w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem – mówi Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W ubiegły czwartek sąd zwolnił zatrzymane pracownice bez poręczeń majątkowych. Kluby przeszły również kontrole Państwowej Inspekcji Pracy oraz Izby Celnej, rzecznik tej ostatniej nie potwierdza jednak omawianych w prasie nieprawidłowości (m.in. sprzedaży alkoholu bez wymaganych zezwoleń), zasłaniając się obowiązującą Izbę tajemnicą skarbową. – Szczegóły postępowania są znane jedynie organom celnym i właścicielowi klubu – mówi Tomasz Kierski z krakowskiej Izby Celnej. Reportaż Mariusza Sepioły o pracownicy jednego z klubów opublikowaliśmy dwa tygodnie temu.