Kiedy dziecko ćpa

Dziewczynka, która ponad tydzień temu trafiła do szpitala prosto z lekcji, nadal walczy o życie. Nie wiadomo, jaki narkotyk wcześniej zażyła. Wiadomo natomiast, że w warszawskich poradniach uzależnione od heroiny czy amfetaminy dzieci pojawiają się coraz częściej.

21.05.2007

Czyta się kilka minut

fot. KNA-Bild /
fot. KNA-Bild /

Na czwartej lekcji szóstoklasistka Marta, uczennica podstawówki nr 342 im. Marcina Szancera na warszawskich Nowodworach, straciła przytomność.

Pierwszej pomocy udzielała jej nauczycielka oraz ojciec, który zaalarmowany przyjechał do szkoły, zanim pojawiła się karetka. Nieprzytomną dwunastolatkę zabrano na oddział intensywnej terapii szpitala dziecięcego przy ulicy Niekłańskiej. Badanie moczu wykazało zawartość alkaloidów opium.

Szkoła podstawowa nr 342 im. Marcina Szancera do tej pory uchodziła za "czystą". - Mieliśmy wcześniej sygnały z pobliskiego gimnazjum, ale nigdy w tej okolicy nie udało się zatrzymać nikogo za handel narkotykami - twierdzi Agnieszka Harmolicz, oficer prasowy VI Komendy Policji, gdzie prowadzono pierwsze przesłuchania w tej sprawie.

Jednak mieszkańcy wiedzą więcej niż policja. Opowiadają, że w okolicy narkotyki można kupić w pobliżu pętli autobusowej, na przystanku i w lasku. Rodzice gimnazjalistów wiedzą, że w szkole problem narkotyków istnieje. Podobnie jak we wszystkich warszawskich gimnazjach. - W Warszawie nie ma szkoły wolnej od narkotyków - ocenia Adam Nyk, terapeuta z monarowskiej Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Uzależnień, najstarszej i największej tego typu placówki w stolicy.

Szóstoklasiści opowiadają, że Marta brała udział w szkolnych akademiach, była w poczcie sztandarowym, uczyła się dobrze, nie sprawiała kłopotów wychowawczych. Pięć dni po zdarzeniu sprawę przejęła prokuratura. - Trwa postępowanie, przesłuchujemy świadków, powołaliśmy biegłego toksykologa w celu stwierdzenia, jakie środki zażyła dziewczynka - informuje Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Targówek.

Pierwsze informacje, że Marta zażyła heroinę, mogą być mylące. Alkaloidy opium nie muszą oznaczać, że dwunastolatka sięgnęła po ten narkotyk. Substancje te są obecne w wielu ogólnodostępnych lekach. Niezależnie jednak od tego, jak zakończy się postępowanie, jedno nie ulega wątpliwości: w stolicy przybywa dzieci - narkomanów.

Nic innego się nie liczy

Elżbieta Łyczewska, terapeutka i kierownik poradni w Katolickiej Fundacji Pomocy Osobom Uzależnionym "Karan" przy ulicy Grodzieńskiej, w samym centrum starej Pragi, przez kilkanaście lat pracy miała do czynienia z kilkoma tysiącami niepełnoletnich. - Kiedy 11 lat temu uruchamialiśmy poradnię, ustaliliśmy dolną granicę wiekową na 14 lat - wspomina. - Szybko okazało się, że trzeba ją znacznie przesunąć w dół. Pacjenci trzynastoletni to reguła, zdarzają się dwunastolatki. Nasz najmłodszy pacjent miał 8 lat, był uzależniony od heroiny wstrzykiwanej dożylnie. Był u nas dwa tygodnie, odesłałam go do domu. Nie był w stanie zrozumieć, na czym polega terapia, poza tym straszliwie tęsknił za rodzicami, oboje byli uzależnieni od alkoholu. Nie wiem, co się z nim stało.

W ośrodku przebywa 17 pacjentów. Zostaną tu przez 12 albo 24 miesiące. Bo wyjście z uzależnienia to także kształtowanie osobowości, a tego nie da się zrobić z dziś na jutro. Wśród tej siedemnastki są dzieci dyrektorów banków, artystów, przedsiębiorców, ale też zwykłe dzieci ulicy. Trafiają tu po dwóch konsultacjach lekarskich, ze zdiagnozowanym przynajmniej trzecim stopniem uzależnienia. Oznacza to, że pacjent nie jest w stanie sam z siebie, bez pomocy z zewnątrz, odmówić przyjęcia narkotyku, zrezygnować z niego, a dzień abstynencji ma przebieg bardzo dotkliwy. Wśród małoletnich pacjentów jest sporo heroinistów. - Z moich obserwacji wynika, że po heroinę sięgają dzieci o mniejszej wytrzymałości na stres. Takie, które mają w sobie więcej lęków. Opowiadają, że heroina ich uspokaja - twierdzi Łyczewska.

Chłopaki pieniądze zdobywają poprzez kradzieże, dziewczyny często przez prostytucję. Mają swoich sponsorów. Chłopcy biorą częściej, ale dziewczyny uzależniają się szybciej i trudniej się je leczy. - Narkomania to choroba emocji. To są dzieci, które tęsknią za czymś dobrym, ciepłym, miłym - opowiadają w Karanie. Pamiętają tam dobrze opowieść pewnego czternastolatka. Kiedy się naćpał heroiny, miał wrażenie, że mama go przytula, czuł bicie jej serca i ciepło. Tego w swoim życiu nie miał.

Piętnastolatka brała z panicznego strachu przed ojcem. Typ perfekcjonisty, w czasie nieobecności mamy w domu bił ją, rzucał o ścianę. Kiedy wzięła, nie czuła strachu. Opowiadała, że pewnego razu ojciec złamał jej rękę. Na wuefie wstydziła się przyznać do tego, co się zdarzyło, dostała jedynkę za odmowę ćwiczeń. Pamięta, jak siedziała na ławce i straszliwie płakała.

Świat innych norm

Procedura przyjęcia do Ośrodka Terapii Uzależnień dla Młodzieży w Otwocku jest złożona. Najpierw konsultacja w przychodni przy ulicy Dzielnej, potem testy na obecność narkotyków, indywidualna rozmowa z dzieckiem i jego rodzicami, wreszcie: uroczyste przyjęcie do ośrodka w obecności grupy przebywających tu pacjentów. Terapią dzieci ośrodek zajmuje się od 10 lat. Przyjmuje młodzież od 14 do 19 roku życia. Ale na oddział detoksykacyjny trafiają nawet dziesięciolatki. W tej chwili w ośrodku przebywa 21 chłopców i dziewcząt.

Ich historie są różne, ale pewne fragmenty ich biografii powtarzają się z uporczywą regularnością. - Mniej więcej od 10-12 roku życia rodzice zaczynają dostrzegać trudności wychowawcze, ich relacje z dziećmi zaczynają się psuć. Objawami są niechęć do chodzenia do szkoły, wagary, brak relacji werbalnej z rodzicami - mówi Zbigniew Michalczyk, terapeuta, kierownik ośrodka. - Około 13 roku życia pojawiają się papierosy i alkohol, intensywny rozwój uzależnienia to najczęściej wiek 14-16 lat.

Biorą marihuanę, środki przeciwbólowe, ecstasy, amfetaminę, wdychają gaz z zapalniczek. To, jakich środków używają, jest - oprócz innych czynników - związane z ich temperamentem. Terapeuci wiedzą, że młodzież, która sięga po amfetaminę, z reguły jest ambitna, ze skłonnością do rywalizacji. Ci, którzy przeżywają silne konflikty wewnętrzne, doświadczają cierpienia, sięgają raczej po środki tłumiące, opiaty. Ci ostatni są zresztą w mniejszości. Trend rynkowy jest pochodną stylu i tempa życia. Bardziej trendy jest dziś amfetamina niż kompot.

Terapia przebiega według schematu. Obejmuje on kształtowanie tożsamości, umiejętność funkcjonowania w grupie rówieśniczej, a także naukę życia w świecie, w którym obowiązują inne niż ich normy. - Kiedy tutaj przychodzą, normą jest to, że bierze się narkotyki, kradnie, oszukuje, nie chodzi do szkoły - opowiada Michalczyk. - Tutaj otrzymują jasne komunikaty i jasne oczekiwania. Fundamentalne zasady nie podlegają negocjacji. Na przykład jednorazowe złamanie abstynencji oznacza karne opuszczenie ośrodka.

Rozmawiając z dzieckiem, terapeuci wiele dowiadują się o jego rodzinie. Odkrywają zaburzone albo nienawiązane relacje pomiędzy członkami rodziny, brak czasu dla dziecka, zapracowanie. Jedną z najtrudniejszych spraw, z jaką musi zmierzyć się terapeuta, jest nawiązanie pełnej współpracy z rodzicami pacjentów. Przyjmuje się, że szansa na wyjście z uzależnienia przy współpracy z rodziną pacjenta wzrasta z 30 do 80 procent.

Ogólnopolskie badania Janusza Sierosławskiego z Instytutu Psychiatrii i Neurologii wskazują, że 21 procent uczniów trzecich klas gimnazjum chciałoby spróbować narkotyków. Wśród uczniów drugich klas ponadgimnazjalnych odsetek ten wynosi już ponad 37 procent. Faktyczny kontakt z narkotykami (marihuana, haszysz) miało 14 procent uczniów trzecich klas gimnazjum.

Inne badania przeprowadzone wśród młodzieży szkół średnich pokazały zastanawiającą prawidłowość: osoby, które miały kontakt z narkotykami, mają statystycznie lepiej wykształconych i zarabiających rodziców.

Mniej więcej taka społeczność mieszka na peryferyjnych warszawskich osiedlach. Takich jak Nowodwory.

Ktoś dał jej narkotyki?

Wśród hipotez, jakie rozważa prowadzący sprawę Marty prokurator, jest i ta, że ktoś dziewczynce podał narkotyk. - To bardzo prawdopodobne - ocenia Robert Nyk. - Narkotyki są tanie, wystarczy, że miała starszych kolegów na podwórku. Dostała na spróbowanie, w końcu, jak zapewne jej tłumaczyli, pierwszy raz to nie jest żadna tragedia.

Ale mogło być i tak, że dwunastolatka narkotyk kupiła. W maju gram marihuany w Warszawie kosztował 30 zł, działka amfetaminy od 15 zł w górę, gram heroiny 100, gram kokainy - 200 zł.

Diler sprzeda towar nawet ośmiolatkowi, z jego punktu widzenia to wymarzony klient. Bo nie jest w stanie ocenić, czy narkotyk jest czysty, więc zawsze jakąś część może podebrać dla siebie. Dzieciak nie będzie sprawdzał, czy dealer nie dodał sproszkowanej aspiryny, tynku albo wapna, co również się zdarza. Ośmiolatek przecież nie pójdzie na skargę.

- Rodzice reagują wtedy, kiedy się dzieje coś niepokojącego. Do poradni trafiają osoby, które już mają problem. Zauważyli go sami, albo, co zdarza się częściej, zauważyli go za nich rodzice. Czasem się udaje, czasem nie - mówi Adam Nyk.

- Moim największym sukcesem jest każdy dzieciak, którego uda mi się z tego wyciągnąć - mówi Elżbieta Łyczewska. - W szkole o narkotykach wciąż mówi się za mało, a jeśli już, to przy okazji tragedii takich jak tej dwunastolatki - mówi Nyk. - Oczywiście nie jest tak, że każde zapalenie marihuany czy zażycie amfetaminy czyni z dzieciaka narkomana, bo uzależnienie to skomplikowany i dość długotrwały proces.

Ale, dodaje, z drugiej strony każda z osób trafiająca do poradni zapaliła kiedyś pierwszego skręta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2007