Kiedy cytat jest parafrazą

08.11.2021

Czyta się kilka minut

Wyszły w Polsce dwie książki Hansa „Seppa” Ulricha Gumbrechta: w 2015 r. „Po roku 1945. Latencja jako źródło współczesności” w Krytyce Politycznej oraz rok później „Produkcja obecności. Czego znaczenie nie może przekazać” w Wydawnictwie Naukowym UAM. To o tyle szczęśliwe, że późniejsza i znacznie bardziej wartościowa pozycja ukazała się w Polsce jako pierwsza. Pochodzący z Niemiec literaturoznawca wykłada na Uniwersytecie Stanforda, od 2018 r. jako professor emeritus. Zamerykanizował się, pisze książki, nadaje im mądre tytuły i jest zadowolony. Adam Krzemiński we wstępie do „Po roku 1945” wyjaśnia: „jest zadowolony, że podczas gdy inni filolodzy ślęczą nad »nazwami jabłek w dialekcie sardyńskim«, to on dociera do setek tysięcy czytelników”. Ponadto podaje, że Sepp „w Brazylii występuje w sportowej telewizji. W Kalifornii ma stały karnet na mecze hokeja, koszykówki i amerykańskiego futbolu”. Wśród sukcesów Seppa wymienia i ten, że „na studiach ożenił się z dziewczyną, która wydawała mu się ucieleśnieniem Hiszpanii, ale szybko rozwiódł się dla studentki, z którą jest do dzisiaj”.

Z kolei Tomasz Mizerkiewicz we wstępie do „Produkcji obecności” podkreśla, że jej napisanie miało w sobie „coś ze sporej prowokacji intelektualnej. Nie brak było zresztą tej prowokacji i w pierwszej edycji książki, gdzie na okładce pojawiło się wyraźnie wyeksponowane zdjęcie autora”.

Kiedy już czytelnik dojdzie do siebie po tych szokujących prowokacjach, może zadać pytanie, skąd Sepp bierze takie mądre tytuły dla swoich książek. Krzemiński nie ukrywa, że pojęcie latencji jest „chyba nieco mało poręczne”. Sam Sepp obszernie niewyjaśnia, dlaczego, mając na myśli coś innego niż latencja, nazywa to latencją. Analogicznie na pierwszej stronie „Produkcji obecności” uprzedza, iż pisząc o produkcji, nie ją będzie miał na myśli: „Słowo »produkcja« nie jest powiązane tutaj z wytwarzaniem artefaktów ani towarów przemysłowych”. Zamiast tego zapowiada, że produkcja będzie przezeń używana „zgodnie ze swym etymologicznym znaczeniem (tj. łacińskim producere), które odnosi się do czynności »wydawania« przedmiotu w przestrzeń”. Czytelnik w dalszym ciągu nie wie, co ma na myśli autor (macie jakąś wizję wydawania przedmiotu w przestrzeń?), ale wie już, że nie wie dlatego, iż nie zna łaciny. W „Produkcji obecności” Sepp powtarza za Eelco Runią postulat dowartościowania obecności, której kosztem kulturę nowożytną zdominowało znaczenie. Teoria taka ładnie się sprawdza, gdy przywołuje commedię dell’arte, argentyńskie tango albo przełom w postrzeganiu sakramentu eucharystii u schyłku średniowiecza. Gorzej, kiedy trzyma się literatury, a to ma miejsce w przeważającej części książki. Mizerkiewicz ostrzega we wstępie, że narusza ona „najsilniej zakorzenione nawyki poznawcze badaczek i badaczy literatury” i że „napotykamy niekiedy na zagadnienia trochę konsternujące, obserwacje w pierwszym odczuciu nieco osobliwe” (nader konsternująca jest tu dla mnie konstrukcja „napotykać na”). Zdaniem Seppa, który z regularnością markowego metronomu zaznacza, że nie występuje przeciw hermeneutyce, naszemu obcowaniu z literaturą brakuje kontaktu z tym, co nie podlega interpretacji, co nie jest tekstem, a więc nie niesie za sobą znaczeń. Czyli z czym? Z „czymś”. Autor proponuje przełom w nauczaniu literatury, ale nie potrafi nazwać jego istoty. Krąży wokół stworzonych przez siebie pojęć jak Sepp wokół padliny. Po 112 stronach decyduje się wziąć jeża za nogi i wreszcie próbuje wyjaśnić, o co mu w ogóle chodzi. I tu czeka nas siurpryza: hymn zboczeńca i narcyza. Sepp chciałby, aby jego studenci poznali „głęboką słodycz” Mozarta, „gdy naprawdę wydaje mi się, że słyszę dźwięki oboju na skórze”. Żeby przeżyli „moment zachwytu, który opanowuje mnie, gdy patrzę na piękne ciało młodej kobiety stojącej obok mnie przed komputerem z katalogiem naszej biblioteki”. Żeby poczuli przypływ „śmiercionośnej władzy i przemocy przenikającej moje ciało (...) podczas hiszpańskiej corridy, gdy szabla matadora cicho przebija ciało byka”. No. Takich to rzeczy uczy się na amerykańskich uniwersytetach, na szczęście nieudolnie.

Czasem Sepp do tego stopnia naciąga swoje tezy, że pęka mu gumka. Nawet polski tłumacz nie mógł nie zauważyć, że cytując Lorcę, Sepp napisał jego wiersz od nowa. Moje nawyki najmocniej zostały naruszone właśnie przypisem tłumacza na stronie 148, w którym, próbując jakoś usprawiedliwić fałszerstwo Seppa, wyjaśnia, że „cytat jest parafrazą”. To jeden z bardziej sympatycznych momentów tego nudnego dzieła.

Kolejną po „Produkcji obecności” książką Seppa jest jego największy bezceler „Pochwała piękna sportu”. Podzielam zdziwienie Mizerkiewicza, że „nikt nie pokusił się o jej polski przekład, zwłaszcza teraz, kiedy sport jako zjawisko społeczne, a nawet polityczne, nabrał tak dużej doniosłości i ostrości w naszym życiu zbiorowym”. Gdzie jak gdzie, ale w kraju, w którym minister kultury fatalnym zbiegiem okoliczności właśnie przestał być ministrem sportu, wydanie takiej książki naukowcowi, który po dziś dzień żyje ze studentką, dla której porzucił ucieleśnienie Hiszpanii, należy się jak mało komu. Mnie zaś coraz bardziej doskwiera brak na naszym rynku książkowym pozycji choćby pobieżnie omawiającej nazwy jabłek w dialekcie sardyńskim. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2021