Kadysz za wykradzionego syna

Upiorny sen czy hiperrealistyczna gra komputerowa, w której wcielamy się w postać członka Sonderkommando? Nominowany właśnie do Oscara węgierski film zmusza widza do wirtualnego uczestnictwa w Zagładzie.

17.01.2016

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Syn Szawła” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu „Syn Szawła” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Debiutujący w pełnym metrażu węgierski reżyser László Nemes wrzuca nas w sam środek piekła i narzuca skrajnie subiektywną perspektywę. Kamera niemal zrośnięta z głównym bohaterem prowadzi nas chaotycznie i nerwowo po zakamarkach obozu. Codzienna krzątanina wokół nowo przybyłych transportów, praca w magazynach, krematoriach, kotłowniach, przy usuwaniu ludzkiego popiołu – to wszystko reżyser pokazuje niby realistycznie, choć wyraźnie zniekształcając naszą percepcję. „Krzywo” kadruje rzeczywistość podług tego, jak postrzega ją tytułowy Szaweł. Zamazuje drugi plan, wyostrza dźwięki, to znów zbija je w kakofoniczną masę – jakby chciał odtworzyć proces znieczulania się Szawła na wszystko, co się wokół niego dzieje. Trudno byłoby znaleźć w kinie fabularnym o tematyce obozowej równie mocną próbę przeczołgania widza, wytrącenia go z tak zwanej strefy komfortu, zmuszenia do biernego współuczestnictwa. Oby tylko następnym krokiem w tym kierunku nie była symulacja obozu koncentracyjnego zrobiona w 3D.

„Wyobraźnią Holocaustu” nazwała kiedyś Maria Janion próby reprezentacji Zagłady w tekstach kultury. Większość z nich służy z jednej strony odpominaniu grozy, z drugiej zaś jej oswajaniu, wtłaczaniu w „zbawczą narrację”, przyswajalną dla dzisiejszych czytelników i widzów. Bodaj najdalej posunął się w tych zabiegach Roberto Benigni w obozowej komedii „Życie jest piękne”. Cały legion filozofów, badaczy, nie mówiąc o ocalałych, wskazywał za Adornem na podejrzany czy wręcz nieprzyzwoity charakter takich odtworzeń i prób nadania sensu temu, co z gruntu niewysławialne. Zrozumiał to nawet Steven Spielberg, który wkrótce po nakręceniu hollywoodzkiej „Listy Schindlera” uruchomił gigantyczny projekt filmowy dokumentujący świadectwa tych, którzy przeżyli, bo tylko surowy zapis może być wolny od kiczu. „Syn Szawła”, uhonorowany już m.in. Złotym Globem i Wielką Nagrodą Jury w Cannes, nie udaje, że obca mu jest estetyzacja Zagłady. Uprawia ją nawet w dwójnasób: poprzez wspomnianą wyżej wirtualizację doświadczenia obozu oraz poprzez wpisanie surowej rzeczywistości Auschwitz-Birkenau w ramy zbawczej przypowieści. Co jednak najważniejsze, uzmysławia (a robi to w dużej mierze przez zmysły właśnie), czym było opisywane przez Giorgia Agambena zjawisko biowładzy. I próbuje znaleźć na nie jakieś antidotum.

Fabuła „Syna Szawła” wpisuje się w nurt tych opowieści obozowych, które – w przeciwieństwie do „Losu utraconego” Imre Kertésza czy opowiadań Tadeusza Borowskiego – mimo wszystko wierzą w „los odzyskany”. Oto Szaweł Ausländer, węgierski Żyd zatrudniony w specjalnym komando, rozpoznaje swojego syna w chłopcu, który cudem przeżył komorę gazową i po śmiertelnym zastrzyku ma pójść pod nóż obozowego lekarza. Na przestrzeni 48 godzin oglądamy desperacką gonitwę ojca, by ocalić ciało dziecka przed sekcją zwłok i spaleniem, po czym przygotować mu pochówek zgodny z żydowskim obrządkiem. I nie ma znaczenia, że tak do końca nie wiemy, czy syn Szawła jest rzeczywiście jego synem, czy Szaweł w ogóle miał syna, ani czy rabin potrzebny do odmówienia kadyszu jest rabinem, czy tylko „złodziejem z brodą”. Dni bohatera, jak każdego członka Sonderkommando, są już policzone. Zamiast walczyć o kolejny ochłap życia, woli ratować resztki człowieczeństwa.

I tu właśnie Agamben w ciekawy sposób spotyka się z Kertészem. Reżyser robi wszystko, byśmy poczuli na własnej skórze, co znaczy być częścią biomasy, odczłowieczonej machiny, „nagiego życia, które nie zasługuje na życie”. Jednocześnie poznajemy tych, którzy buntują się przeciwko ślepej logice przetrwania, szykując ucieczkę (wątek oparty na faktach) czy dokumentując w ukryciu obozowe zbrodnie. Wykradzenie przez Szawła zwłok i przygotowania do pochówku oznaczają coś więcej niż upodmiotowienie się jednostki zredukowanej przez obóz do biologicznego wymiaru. Nemes dostrzega w tym postawę na miarę biblijną (stąd znaczące imię bohatera), sytuację niczym z greckiej tragedii. Tymczasem według Kertésza nie mogła się ona spełnić w warunkach obozowych, bo doszło tam do unieważnienia nie tylko klasycznego rozumienia losu, ale i pojęcia katharsis (Zygmunt Bauman w „Nowoczesności i Zagładzie” stworzył pojęcie „akatarktycznego tragizmu”). Dlatego w wizji obozu u Kertésza nie mogło być miejsca dla heroicznej Antygony. W „Losie utraconym” nastoletni bohater przetrzymywał w swoim szpitalnym łóżku trupa, by wyłudzić z obozowej kuchni dodatkową porcję jedzenia. Rodak pisarza, László Nemes, przy całej bezpośredniości swojego przedstawienia zadbał o metafizyczną nadbudowę i oczyszczający finał.

Zawsze to uczciwsze niż happy end. W czasach, kiedy wycieczki do Auschwitz coraz częściej przypominają wizyty w parku tematycznym, lepiej zafundować widzowi wstrząs niż naiwne pocieszenie. ©

„SYN SZAWŁA” – reż. László Nemes. Węgry 2015. W kinach od 22 stycznia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2016