Judasz, Piotr i my

Samotność Jezusa w godzinach Męki... O samotności wyrażonej w okrzyku: "Eli, Eli lema sabachthani ("Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił) nie ośmielam się mówić. Od wieków teologowie pytają, jakże Syn mógł być opuszczony przez Ojca. Od wieków mnożą się interpretacje tych słów z Ewangelii św. Mateusza - jedna z nich mówi o człowieczeństwie, które nie byłoby pełne, gdyby nie było w nim doświadczenia ciemnej nocy opuszczenia. Tu godzi się zamilknąć: jakże nam, ludziom, dociekać tajemnicy Bożego cierpienia.

10.04.2006

Czyta się kilka minut

Dieric Bouts, "Zmartwychwstanie". ok. 1450-60 /KNA-Bild /
Dieric Bouts, "Zmartwychwstanie". ok. 1450-60 /KNA-Bild /

Ale jest tam jeszcze doświadczenie jakże ludzkie: samotności, którą znamy. Można rzec, samotność Jezusa w godzinie męki schodzi coraz głębiej. Jest samotność wynikająca z obojętności lub wrogości tłumu, samotność trudniejsza do zniesienia: ucieczka uczniów - i najstraszniejsza: samotność, jaka pozostaje po zdradzie kogoś bliskiego.

Kiedy się patrzy z tej perspektywy, to paradoksalnie, w Wielki Czwartek i Piątek Szymon Piotr znajduje się blisko Judasza... Obaj są zdrajcami. W obu tych zdradach najstraszniejsze jest to, że się ich dopuścili ludzie najbliżsi. Obaj zawiedli pokładaną w nich ufność. Obaj to ludzie wybrani, wtajemniczeni. Gdyby chodziło o kogoś obcego... ale oni byli najbliżsi.

Wskazać Jezusa mógł tylko ktoś najbliższy. Wyparcie się związków z Nim właśnie dlatego było zdradą, że było wyparciem się istniejącej przecież bliskości... Ale zaufanie (istotny element miłości) zawsze zawiera w sobie ryzyko zdrady. Biorąc na zdrowy rozum, można było przecież lepiej zadbać o bezpieczeństwo, np. zamknąć wieczernik na klucz (czy były wtedy klucze?), zaryglować drzwi i powiedzieć: "nikt stąd nie wyjdzie"...

Można było polecić któremuś z apostołów: pilnuj Piotra, żeby nie nagadał głupstw.

Można było poprosić Ojca, by do pilnowania zesłał aniołów...

Można było... ale wtedy to już nie byłaby ufność.

Nawias: Ludzie myśleli, że po zamachu Jan Paweł II będzie przychodził na spotkania z wiernymi w kamizelce kuloodpornej. Przychodził bez kamizelki, bo pasterz nie może spotykać swojej owczarni z pozycji tresera dzikich bestii.

Jeżeli kocha - musi ufać...

***

Różnice:

Judasz planował. Planował za plecami... Miał jakiś pomysł, wyliczenia. Może chciał sprowokować Mistrza-Mesjasza do działania? Piotr przeciwnie: pełen dziecięcej gotowości do poświęceń, był bardzo pewny siebie. Zgubiła go ta pewność. Nie wiedział, że zagrożenie kryje się w nim samym, że prymitywny instynkt samozachowawczy może się okazać silniejszy od wielkodusznej gotowości.

I dalsze ciągi:

Gdy związanego Jezusa "zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata, Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: »Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną«. Lecz oni odparli: »Co nas to obchodzi? To twoja sprawa«. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się" (Mt 27, 2-8).

"I w tej chwili kogut zapiał. Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: »Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz«. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał" (Mt 26, 74-75).

Właściwie Judasz zrobił więcej: opamiętał się, przyznał się do winy, próbował zwrócić, a następnie wyrzucił srebrniki. Piotr tylko bezradnie płakał. Jednak reakcja Piotra była bardziej adekwatna do sytuacji niż reakcja Judasza. Judasz chciał cofnąć czas, ale zwrot srebrników niczego już zmienić nie mógł. Niczego już nie można było odwrócić. Zdrada została dokonana.

Judasz nie mógł się pogodzić z prawdą swego czynu, z prawdą o sobie. Piotr się Jezusa wyparł, ale się pogodził z tą okropną prawdą. I zapłakał.

Jezus potem rehabilituje Piotra. To jemu powierzy misję umacniania braci, może właśnie dlatego, że wie, iż doświadczył, co to znaczy słabość.

Judasz... Judasz nie przewidział dla siebie takiej szansy. Nie mógł unieść siebie.

***

Historia tej pierwszej zdrady (dwóch zdrad) wprowadza nas w naukę o grzechu. Grzech nie jest naruszeniem kodeksu, ale zdradą, odmową zaufania: albo wykalkulowanym własnym pomysłem na życie (rozwiązanie konkretnej sytuacji), albo odruchowym poddaniem się słabości.

Człowiek, który zawiódł (zdradził) tego, kto go kocha, nie może spowodować, żeby czas się cofnął, żeby tej zdrady nie było. I albo, nie wierząc w możliwość przebaczenia, w swej rozpaczy się zamyka, albo staje przed zdradzonym i zdaje się na jego miłość.

Nawet wśród ludzi bywa tak, że nieodwracalne zostaje odwrócone. Zdanie: "Nie mówmy już o tym, przecież nadal ciebie kocham", jest najpiękniejszym zdaniem, jakie może paść z ust kochającego. O tym opowiada ta scena, gdy zmartwychwstały Jezus trzykrotnie pyta Szymona o miłość (nie używa wtedy urzędowego imienia "Piotr", które sam mu nadał, ale rodowego, "Szymon syn Jana"; dlaczego?) o miłość: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?", a potem, też trzykrotnie, powierza mu swoje owce i baranki, czyli tych, za których oddał życie.

Bo Jezus jest słowem miłosiernego Ojca, Ojca, który zesłał Syna, aby nikt - nikt, powiedział Jezus! - aby nikt nie zginął.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2006