"Jitte"

Nieco przyciszone akordy gitary akustycznej, na takim podkładzie pojedyncze elektryczne dźwięki strun. W sumie nader łagodne brzmienie. Pat Metheny? Nie, to początek nowej płyty Tymona Tymańskiego, tym razem w kwintecie Tymański Yass Ensemble.

13.03.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Na nazwisko artysty słuchacz niejednokrotnie reaguje konkretnym nastawieniem. Ważna część historii muzyki, literatury i sztuki polega na kolejnym przekraczaniu tych oczekiwań. Nie inaczej rzecz się ma z Tymańskim: w niedawnym wywiadzie dystansował się od prześmiewczej specjalizacji, którą chętnie przypisano by mu na stałe, zwłaszcza ostatnio, po muzyce do filmu “Wesele". “Jitte" to piękny przykład tego, że artysta uprawia również inne gatunki. Tyle że - mimo wszelkich różnic w grze np. takich zespołów Tymańskiego jak “Miłość" i “Kury" - nie da się jego muzyki ostro podzielić na tę wykonywaną na serio i tę dla zgrywy. Składnik ironiczny, czy dokładniej: purnonsensowy, okazuje się niezbywalnym (współ)konstruktem tej twórczości. Wracając więc do początku płyty: jest tu, owszem, trochę parodii Metheny’ego (odnoszącej się nie tyle do jego stylistyki, ile do mocno już skonwencjonalizowanych, “natchnionych" wstępów do muzycznych narracji); powstaje wcale zgrabny, delikatny kawałek - zbyt jednak oczywisty, by nie dosłuchiwać się cudzysłowów.

To staje się jedną z zasad całej płyty: napięcie między liryzmem a dystansem. Bo liryzmu tu całkiem dużo. Kompozycje Tymańskiego są po prostu ładne, a już saksofon altowy Marcina Ślusarczyka nieraz bywa, by tak rzec, emocjonalnie nieobojętny. Oczywiście, będzie to kontrowane w różnych miejscach i na parę sposobów. Dudniący bas Wojtka Mazolewskiego, chrapliwe artykulacje trąbki Antoniego Gralaka czy wreszcie strukturalne napięcia uzyskiwane dzięki perkusji Arka Skolika. Tymański okazuje się liderem dość powściągliwym. Jego gitara bynajmniej nie dominuje, szczególnie ciekawy zaś efekt powstał w “Elegy for Lester B.": pewien fragment prowadzi trębacz, Tymański gra natomiast tak, że jest jednocześnie (a nie ma tu nakładek) współliderem duetu i akompaniatorem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2005