Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zresztą liczby, podane przez ów ośrodek, świadczą co najwyżej o wyhamowaniu spadku, a nie o wyczuwalnym odbiciu. Przyrost PKB w granicach paru dziesiątych procent to za mało, zwłaszcza że bezrobocie ma się utrzymać na obecnym poziomie 12 proc. (w liczbach: ponad 3 mln), gdy w 2012 r. było to 10,5 proc. Przy czym bezrobocie wśród ludzi młodych sięga już 39,5 proc.
Z kolei po paru latach dramatycznego spadku wydatków konsumpcyjnych wiele czasu upłynie, zanim wróci nastrój radosnego korzystania z uroków życia – który czynił z Włoch tak atrakcyjny kraj w oczach przybyszów z mniej hedonistycznych stron świata.
KRAJ W ZAWIESZENIU
Dynamika tych wydatków jest skądinąd pod wielkim znakiem zapytania – choćby z powodu zawieszonej podwyżki podatku VAT. Miała ona wejść w życie w lipcu, uchwalił ją jeszcze poprzedni, „ekspercki” rząd Mario Montiego – powołany w celu ratowania państwa przed bankructwem i realizujący dość pilnie brukselsko-berliński program dyscyplinarny dla utracjuszy z Południa.
Nowy rząd wielkiej koalicji – centrolewicy (Partia Demokratyczna) z centroprawicą (Lud Wolności) – wstrzymał na trzy miesiące tę zmianę. Po drodze anulując jeszcze nowy i kontrowersyjny podatek od nieruchomości, również wymyślony przez Montiego.
Teraz październik zbliża się wielkimi krokami, a nikt nie jest pewny, co z tym VAT-em. Po pierwsze, problemem jest zawiła kombinatoryka budżetowa, niezbędna do zapewnienia wpływów, jakie znikną w razie pozostawienia VAT-u na obecnym poziomie. Obecny rząd musi zaprezentować wyborcom pewien stopień niepokory wobec Unii, a szczególnie Niemiec. Jednak także wielka koalicja utrzymała – i powtarza wielokrotnie – obietnicę zduszenia deficytu budżetu poniżej „świętych” 3 proc.
Ale jeszcze ważniejszy jest klimat zawieszenia, w jaki znów popadły Włochy na początku sierpnia – po wyroku na Silvia Berlusconiego za oszustwa podatkowe. Rzecz nie tylko w tym, że byłemu premierowi i prawdziwemu demiurgowi ostatniego dwudziestolecia grozi rok domowego aresztu, z zamianą na prace społeczne. Boleśniejszy będzie wizerunkowy uszczerbek, jakiego dozna Berlusconi, jeśli Senat zastosuje prawo o zakazie zasiadania w parlamencie ludzi z wyrokami karnymi i pozbawi go mandatu.
EGZEKUCJA KRÓLA
Prawne przepychanki przed komisją senacką, która ma przygotować głosowanie w tej sprawie, przeciągną się jeszcze parę tygodni – także dzięki temu, że adwokaci Berlusconiego odwołali się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Rzadko kto formułuje tę myśl wprost, ale te wygibasy prawne są przecież tylko po to, aby zapewnić rządowi jeszcze parę krótkich oddechów. Jeśli bowiem Berlusconi zostanie „wygryziony” z polityki, to mało kto wierzy, że nie zemści się, wycofując swoją partię – Lud Wolności – z wielkiej koalicji.
Trudno z drugiej strony nie pomyśleć, że jest w tym coś niegodziwego, gdy Berlusconiego – polityka ciągle mocnego i popularnego (wybieranego ustawicznie, mimo powszechnej świadomości nadużyć) – próbuje się wypchnąć poza ramy prawniczym wybiegiem. Biorąc za pretekst drobną sprawę podatkową – po prostu jedyną, gdzie dał się złapać za rękę.
Bez względu na to, kto jaką ma opinię w sprawie tego symbolicznego ścięcia króla, faktem jest, że stan finansów, dopinanie budżetu, regulacja parametrów makroekonomicznych i warunków życia zwykłych ludzi znów są we Włoszech zakładnikiem wielkiej polityki. I to w stopniu, jaki w innych krajach znany jest tylko w trakcie kampanii wyborczych – gdy rządzący wkupują się w łaski elektoratu, a opozycja wygaduje nierealistyczne postulaty rozdawnictwa ptasiego mleka.
LĘK PRZED NIEWIADOMĄ
Typowo włoskie jest też znajdowanie tymczasowych furtek i nadzieja, że wszystko rozejdzie się po kościach. Zresztą podobną taktykę – tylko w szerszej, kontynentalnej skali – zarzucał Europejskiemu Bankowi Centralnemu jego były główny ekonomista, Niemiec Jürgen Stark. Ostatnio w wywiadzie dla dziennika „Handelsblatt” Stark stwierdził, że prezes EBC, Włoch Mario Draghi, „kupił rządom czas”, a te kompletnie go zmarnowały. Stark przewiduje, że nadchodząca jesień będzie dla wszystkich czasem gorzkiej prawdy.
Na razie jednak nie lęk przed nowym tąpnięciem finansów wisi w powietrzu, lecz jeszcze większy lęk przed niewiadomą.
Tą, która musi prędzej czy później nastąpić, kiedy Berlusconi tym razem przegra swoją n-tą już batalię o przetrwanie.