Jak Redaktor zakładał „Kulturę”

06.01.2002

Czyta się kilka minut

ajprawdopodobniej idea założenia własnej, niezależnej oficyny wydawniczej pojawiła się u Jerzego Giedroycia w trakcie pracy w redakcji czasopism i wydawnictw wojskowych 2. Korpusu. Dojrzewała wraz z jego przeżyciami po 1939 r., na które nałożyły się doświadczenia z okresu międzywojennego, uzmysławiające, jak potężne narzędzie oddziaływania stanowi słowo pisane”. W jednym z listów do płk. Ignacego Witka Redaktor pisał: „(...) sprawę utworzenia Instytutu postawiłem po raz pierwszy w 1943 r. w Jerozolimie, a od 1944 do 1946 włożyłem całą energię i wysiłek, i w Londynie, i w Korpusie, by do utworzenia Instytutu doprowadzić”. Kulisy powstania i pierwsze miesiące działalności „Kultury” oraz Instytutu Literackiego opisuje w ZESZYTACH HISTORYCZNYCH (137) Małgorzata Ptasińska. Ujawnia przy tym wiele nowych wątków z „włoskiego” okresu życia Redaktora.

A to, że decyzję umożliwiającą założenie Instytutu dowódca 2 Korpusu gen. Władysław Anders podjął 11 lutego 1946 r. Tą datą opatrzony jest rozkaz powierzający ppor. Giedroyciowi Jerzemu, ppor.
Wąchale Władysławowi i ppor. Siucie Tadeuszowi zadanie zorganizowania oficyny wydawniczej oraz zakup drukarni (za kwotę do 8 mln lirów). Anders konsultował zapewne tę decyzję z ministrem Informacji i Dokumentacji przy rządzie londyńskim, Adamem Pragierem oraz z ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Władysławem Folkierskim, co było dla przyszłości Instytutu o tyle ważne, że resort ten odpowiadał za zakrojoną na szeroką skalę akcję wydawniczą wśród Polaków na Bliskim Wschodzie. Stąd też Insy-tut od początku nie miał wyraźnie wyznaczonej podległości służbowej: zależał zarówno od czynników wojskowych, jak rządowych.

A to, że pierwszych uregulowań statusu Instytutu dokonano na przełomie marca i kwietnia 1946 r. Oficyna została zarejestrowana pod nazwą Casa Editrice Lettere, a jej pierwszym oficjalnym, acz fikcyjnym, właścicielem został obywatel Włoch Aleksander Mańkowski. Zgodnie bowiem z ówczesnymi włoskimi przepisami obcokrajowcy nie mogli zakładać spółek. Planowano jednak, że po demobilizacji i otrzymaniu Gie-droyc i Wąchała wystąpią o włoskie obywatelstwo - wtedy Instytut można by prze-kształcić w polsko-włoską spółkę handlową.

A to, że ciągle niejasna pozycja prawna Instytutu sprzyjała chętnym na przejęcie Instytutu z rąk Giedroycia. Efektem były, jak żalił się Redaktor, „miliony intryg”.

A to, że jedyną konkretną pomoc Instytut dostawał od 2. Korpusu - rząd nie dał nic, choć oficyna działała teoretycznie pod jego auspicjami.

A to, że - wedle rozkazu organizacyjnego - Korpus przekazywał Instytutowi „li-notyp z matrycami polskimi, maszynę do szycia, kocioł do topienia metalu i jedną maszynę płaską z »Dzienika Żołnierza APW« oraz dwa agregaty”. Wedle rozkazu do początkowego wyposażenia Instytutu należały też „dwa samochody ciężarowe, dwa samochody osobowe, zapas części wymiennych i opon, 150 beczek benzyny, proporcjonalna ilość nafty, ropy i olejów, żywność i papierosy, 10 pistoletów, kołdry watowe, koce, kurtki skórzane, kurtki patrolowe, kożuchy, zelówki”.

A to że spod pras Instytutu wychodził nadzwyczaj szeroki asortyment druków: od literatury społeczno-politycznej, skryptów i podręczników szkolnych, słowników języków obcych, informatorów-przewodni-ków (przybliżających tym żołnierzom, którzy nie chcieli wracać do opanowanej przez komunistów Polski, kraje, w których mogli ewentualnie się osiedlić), po beletrystykę mającą służyć „pokrzepieniu serc”.

A to że w obliczu nieuchronnej demobilizacji chcąc ocalić Instytut Redaktor brał pod uwagę oddanie go w opiekę którejś z polskich organizacji w Stanach Zjednoczonych bądź powołanie w tym celu w Ameryce specjalnego towarzystwa. Założeniem było, że Instytut nie zmienia siedziby. Wobec jednak nie do końca jasnego stanu prawnego Gie-droyc w porozumieniu z dowództwem 2. Korpusu wybrał inny wariant: przeniesienie oficyny do Francji. Rozstrzygnięcie to zapadło podczas specjalnej konferencji zwołanej już w Paryżu na 31 marca i 1 kwietnia 1947 r. W spotkaniu, poza Giedroyciem, wzięli m.in. udział Józef Czapski i szef sztabu 2. Korpusu gen. Wiśniowski, do którego należała ostateczna decyzja. Formalnie Instytut we Francji podlegać miał mjr. Czapskiemu (jako szefowi tzw. placówki paryskiej odpowiedzialnej za propagandę na tym terenie), do Giedroycia zaś nadal należała polityka wydawnicza. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 1/2002