Jak manna z nieba

Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego

24.11.2009

Czyta się kilka minut

Z prawdziwą dumą mogę powiedzieć, że w dziedzinie wykorzystania środków unijnych jesteśmy niekwestionowanym liderem. Z 67 mld euro do wykorzystania wyprzedzamy beneficjentów z krajów Unii o kilka długości. Spośród 2489 polskich gmin tylko 20 nie skorzystało z żadnej formy wsparcia unijnego. Dla porównania: jeden duży projekt z Funduszu Spójności jest wart tyle, co wszystkie fundusze unijne absorbowane przez Maltę. Nasze starania niewątpliwie zintensyfikował kryzys, który postawił część biorców pod ścianą, zmuszając ich do intensywnych poszukiwań pieniędzy.

Nawet jednak bez tego czynnika nasza sprawność robi wrażenie. Oczywisty sukces Polski wynika z połączenia olbrzymich potrzeb infrastrukturalnych z inicjatywą i zaradnością. Polacy, wbrew temu, co się o nas mówi, potrafią bardzo sprawnie i rygorystycznie wypełniać procedury unijne. Oczywiście, nieustannie słyszę narzekania na sztywne i bezsensowne procedury biurokratyczne, które sprawiają, że udział w najprostszym choćby projekcie wymaga istnej drogi przez urzędową mękę. Jednak wbrew pozorom ta szczegółowość ma sens. Nie mówię oczywiście o przypadkach, kiedy trzeba uzasadniać zakup ołówka czy karty telefonicznej. Swoją drogą muszę dodać, że w najbliższym czasie procedury związane z zakupami najprostszych materiałów do pracy zostaną uproszczone. Faktury, które zalegają w biurach instytucji rozliczających projekty, przestaną być potrzebne.

Dotykamy sprawy ogólniejszej: mechanizmy urzędowe, które wymagają od beneficjentów rozliczania się z każdej wydanej złotówki, pomagają w budowaniu odpowiedzialności za finanse w ogóle. Reguła jest taka: samorządowcy czy pracownicy trzeciego sektora zaprawieni w unijnych bojach lepiej kontrolują wydawanie pieniędzy, które nie pochodzą z programów operacyjnych. W ten sposób budujemy nowy styl działania ludzi odpowiedzialnych za finanse publiczne.

Trudno znaleźć w kraju obszar, którego nie wsparłyby unijne pieniądze. Większość środków przeznaczona jest oczywiście na ciągle olbrzymie potrzeby infrastrukturalne. Budujemy drogi, obwodnice, mosty, kanalizujemy osiedla. Ale są też inne obszary: edukacja, turystyka, ochrona środowiska. Oczywiście, nie wszystko się udało. Kryzys sprawił, że duże programy innowacyjne dla przedsiębiorstw nie spełniły swego zadania - przedsiębiorcy nie zaryzykują obowiązkowego zatrudnienia 200 dodatkowych osób, by otrzymać dotację. Smutny jest też brak zainteresowania unijnym wsparciem ze strony kolejnictwa - z nieznanych mi przyczyn kolejarze nie przejawiają szczególnej aktywności w walce o dotacje. Nie udało nam się wynegocjować znaczącego wsparcia dla projektów związanych z ochroną zdrowia.

Na szczęście sygnały, które dochodzą do ministerstwa, pokazują, że większość pozyskanych środków wydawana jest sensownie, w zgodzie z potrzebami lokalnych społeczności czy instytucji otrzymujących wsparcie. Jeśli jednak np. mieszkańcy gminy mają wrażenie, że projekty mijają się z celem, że nie spełniają oczekiwań, a pieniądze są marnotrawione, proponuję najprostsze rozwiązanie: trzeba w kolejnych wyborach zmienić lokalną władzę. Ministerstwo kontroluje szczegółowo prawidłowość przepływu gotówki, ale nie jest w stanie ocenić, czy każdy projekt spełnia rzeczywiste społeczne zapotrzebowanie. To ważne, bo wraz z 2013 rokiem, kiedy wygasną źródła finansowania obecnie trwających programów, będziemy mogli skorzystać z kolejnych. Chcemy zwiększyć pulę środków do wykorzystania przez Polskę do 100 mld euro.

Będziemy też zabiegać o to, by w nowej polityce spójności zagwarantować możliwość korzystania z dotacji również regionom pozornie bogatym. Przykład województwa mazowieckiego pokazuje bowiem, że nawet najbogatsze regiony w Europie mają olbrzymie, choć często trudno widoczne na pierwszy rzut oka potrzeby. Wystarczy wyjechać 20 kilometrów poza Warszawę, by zobaczyć kraj, który potrzebuje ogromnych inwestycji. Podobnie w innych krajach - każdy, choćby najbogatszy, ma wolniej rozwijające się obszary. Mam nadzieję, że nasze propozycje zostaną przyjęte i polscy beneficjenci otrzymają kolejną szansę na wsparcie. Dla Polski podobne możliwości są niczym manna z nieba. Not. OM

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2009