Jagiellonowie to była marka

Dr Natalia Nowakowska: W Polsce kojarzą się z rozkwitem kultury i polityczną potęgą. Ale w Czechach i na Węgrzech zapamiętano ich jako słabych monarchów.

07.08.2017

Czyta się kilka minut

Rodzina Jagiellonów: Zygmunt I Stary, Bona Sforza, Zygmunt II August, Elżbieta Austriaczka, Barbara Radziwiłł, Katarzyna Austriaczka,  Izabela Jagiellonka, Katarzyna Jagiellonka, Zofia Jagiellonka, Anna Jagiellonka, ok. 1565 r. / MUZEUM CZARTORYSKICH W KRAKOWIE / WIKIPEDIA.ORG
Rodzina Jagiellonów: Zygmunt I Stary, Bona Sforza, Zygmunt II August, Elżbieta Austriaczka, Barbara Radziwiłł, Katarzyna Austriaczka, Izabela Jagiellonka, Katarzyna Jagiellonka, Zofia Jagiellonka, Anna Jagiellonka, ok. 1565 r. / MUZEUM CZARTORYSKICH W KRAKOWIE / WIKIPEDIA.ORG

TOMASZ TARGAŃSKI: Bada Pani tożsamość Jagiellonów. Czy istnieje jakiś związek między tym zajęciem a pytaniem o własną tożsamość?

NATALIA NOWAKOWSKA: Nie da się ukryć. Urodziłam się w Londynie, ale moja rodzina przyjechała na Wyspy podczas II wojny światowej lub zaraz po niej. Jako dziecko co sobotę chodziłam do polskiej szkoły. Rodzice chcieli, abym poza szkołą angielską miała też kontakt z językiem i kulturą polską. Na historii uczyliśmy się z podręczników wydanych przez emigrację. Już wtedy uderzyło mnie, że historia Europy w książkach brytyjskich i polskich jest zupełnie inna. Angielskie dzieci uczyły się o Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech i Niemczech, dalej na Wschód była pustka. Na studiach było podobnie, uczono nas, że historia Europy to historia Zachodu. Chyba już wtedy zaczęłam myśleć, jak połączyć te dwie różne wizje.

Kiedy narodził się pomysł, by badać Jagiellonów?

Po studiach napisałam doktorat o Fryderyku Jagiellończyku (1468–1503), jednym z synów króla Kazimierza Jagiellończyka i kardynale. Był ważną postacią w polskim Kościele. Gdy dostałam pracę na Oksfordzie, wiedziałam, że chcę się zająć dziejami Europy Środkowo-Wschodniej. Zaczęłam przygotowywać wykłady o krajach rządzonych przez Jagiellonów, nie tylko 0 Polsce i Litwie, ale też o Węgrzech i Czechach. Koledzy powiedzieli: nikt na to nie przyjdzie, to strata czasu. Byłam zaskoczona, gdy okazało się, że mam na wykładach komplet! Studenci pytali, gdzie mogą więcej o tym poczytać. Ale bez znajomości języka polskiego, czeskiego bądź węgierskiego było to niemożliwe. Pomyślałam więc, że trzeba napisać nowy podręcznik o Europie Środkowej, a tego nie da się zrobić bez Jagiellonów. Wtedy, a było to dziesięć lat temu, był to pomysł ekstrawagancki. Dla starszego pokolenia profesorów dynastiami wartymi badania byli Tudorowie, Habsburgowie czy Medyceusze. Ale Jagiellonowie?

Nazwała ich Pani „Tudorami Europy Środkowej”.

Tudorowie w dużej mierze ukształtowali nowożytną Anglię, a Jagiellonowie mają kapitalne znaczenie dla kształtowania idei Europy Środkowej jako osobnej kategorii między Wschodem i Zachodem. Gdy jesienią 2013 r. otrzymałam grant i projekt ruszył, wiedziałam, że trzeba wziąć pytania, jakie zadajemy sobie w brytyjskiej debacie akademickiej, i spróbować odpowiedzieć na nie, korzystając z mało znanego na Zachodzie materiału źródłowego z Polski i Europy Środkowej. W ten sposób może uda się nam zbudować pomost między tymi dwiema tradycjami. Lecz szybko zdałam sobie sprawę, że aby naprawdę zbadać historię Jagiellonów, nie wystarczy język polski, potrzebny jest czeski, węgierski, rosyjski i niemiecki. Sama nie dałabym rady, trzeba było stworzyć zespół historyków z różnych krajów.

Nie martwiła się Pani, że kilku naukowców z różnych krajów nie będzie w stanie napisać jednej książki na tak drażliwy temat, jak tożsamość?

Na początku martwiłam się, czy znajdę chętnych, którzy chcieliby rzucić wszystko i przyjechać na rok do Oksfordu. Szczęśliwie zainteresowanie było duże. Udało się skompletować zespół. Każdy z nas ma swój obszar badawczy, ja zajmuję się Polską. Od początku uważałam, że połączenie różnych tradycji i punktów widzenia będzie atutem i wyzwaniem jednocześnie. Każdy z nas siedzi w innych archiwach i zna inne źródła, ale zależy mi na tym, by w książce, która powstanie, rozdziały składały się na spójny obraz dynastii. Dlatego w pierwszym rzędzie badamy listy rodzinne Jagiellonów, czyli to, jak sami piszą o sobie i co piszą inni. Sprawdzamy też, jak przedstawia się ich w literaturze i sztuce różnych krajów, od XVII w. aż do dziś. Do części poświęconej dziedzictwu dynastii zbieramy np. informacje o pomnikach, które ostatnio stawia się przedstawicielom rodu, o książkach, sztukach teatralnych, filmach, w których są wątki jagiellońskie. Wszystko to prowadzi do najważniejszego pytania: jak rozumiano tożsamość Jagiellonów kiedyś i dziś. A także, jak poszczególni członkowie dynastii postrzegali siebie.

Jak postrzegali?

Niejednoznacznie. Moje największe zdziwienie wywołał fakt, że w źródłach pisanych określenie „Jagiellonowie” pojawia się bardzo późno. Na początku XVI w. członkowie dynastii w listach do siebie zaczynają używać wyrażenia „Jagiellonum familia”. Tego typu wyrażenia pojawiają się jednak sporadycznie. Dopiero po śmierci ostatniego Jagiellona, Zygmunta Augusta, w 1572 r., obserwujemy wzrost zainteresowania dynastią. Natomiast w okresie panowania Zygmunta III Wazy nastąpiła „jagiellońska eksplozja”. Na dworze królewskim odwoływanie się do poprzedniej dynastii było w dobrym guście. Ta nowa polityka historyczna obliczona była na zyskanie poparcia dla Zygmunta III jako „potomka Jagiełłów”. Dla mnie to kolejny dowód, jak silną marką byli Jagiellonowie.

Czy uprawnione jest myślenie o Jagiellonach jako o jednej wielkiej rodzinie? Było między nimi poczucie wspólnoty?

Sama koncepcja rodziny u Jagiellonów daje do myślenia. Znane z podręczników drzewa genealogiczne wywołują wrażenie, jakby wszyscy się znali i tworzyli wspólnotę opartą na zasadzie pokrewieństwa. Ale z listów wynika, że wyobrażenie Jagiellonów o rodzinie było bardziej kameralne. Wielki książę litewski niekoniecznie poczuwał się do wspólnoty z daleką kuzynką, która wyszła za jednego z niemieckich książąt. Najbliższy krąg tworzyli rodzice i rodzeństwo. To przekładało się na koordynację działań. Dopiero synowie Kazimierza Jagiellończyka po raz pierwszy spróbowali uzgodnić główne kierunki polityki rodzinnej. Stało się to na zjeździe w Lewoczy w 1494 r. Spotkanie zorganizowano z inicjatywy Władysława, króla Czech i Węgier, a uczestniczyli w nim król Polski Jan Olbracht, arcybiskup gnieźnieński Fryderyk, przyszły król Polski Zygmunt i mąż córki Kazimierza Jagiellończyka, Fryderyk margrabia brandenburski. Nie było tylko wielkiego księcia litewskiego Aleksandra.

Historycy wskazują, że Jagiellonom nigdy nie udało się prowadzić spójnej polityki.

Takie zarzuty podnosi się, porównując Jagiellonów do Habsburgów, którzy do dziś są wzorcem, jeśli chodzi o politykę dynastyczną. Cesarz Karol V, niczym filmowy ojciec chrzestny, trząsł całą rodziną, rozstawiając krewnych na szachownicy europejskiej polityki niczym pionki. Jagiellonowie byli inni. Można powiedzieć, że struktura tej rodziny była mniej scentralizowana. Jagiellonowie na tronach Węgier i Czech zdecydowanie odróżniali się od swoich kuzynów w Krakowie i Wilnie. Mieli inną tożsamość. Znali swoje pochodzenie, odwoływali się do Jagiełły, ale nie miało to wpływu na ich politykę. Na tronie w Pradze prowadzili politykę czeską, a w Budzie węgierską.

Inne wielkie dynastie Europy, jak Habsburgowie, postępowały podobnie?

To pytanie do specjalistów od Habsburgów. Mogę jedynie powiedzieć, że Jagiellonowie w pierwszej kolejności postrzegali siebie jako królów Polski, Czech czy Węgier. Tytuł królewski decydował o ich tożsamości. Natomiast to, z jakiej rodziny się wywodzili, schodziło na drugi plan. Myślę, że część złej sławy tej dynastii ma swoje źródło w myśleniu życzeniowym. Po prostu bardzo chcielibyśmy widzieć w Jagiellonach centralnie sterowaną i bezbłędnie działającą machinę polityczną. Ale oczekiwania rozmijają się z rzeczywistością. Dlatego czasem określa się ich jako „nieudaną” albo „słabą” dynastię.

Zgadza się Pani z tymi ocenami?

Nie. Jagiellonowie reprezentują po prostu inny model rodziny. Jego źródeł należy szukać na Wschodzie. Do myślenia daje podobieństwo do tradycji średniowiecznej Rusi, gdzie wielki ród Rurykowiczów podzielił się na różne gałęzie, rządzone przez na wpół niezależnych książąt. Zobaczmy, co się dzieje po śmierci Kazimierza Jagiellończyka w 1492 r. Zamiast wybrać i wzmocnić jednego, najstarszego syna i uczynić z niego głowę dynastii, Kazimierz zadbał, aby każdy z jego synów został sprawiedliwie uposażony. Tylko najmłodszy Zygmunt został „bez przydziału”. Jak wynika z korespondencji między jego braćmi, zostało to jednak odebrane jako dyshonor dla rodziny.

A lokalizacja geograficzna? Czy ­Jagiellonowie widzieli w sobie władców Europy Środkowej, Wschodniej?

To kolejna kwestia, którą badamy. Istotna, gdyż chodzi o wizję Europy samych Jagiellonów. W ich listach nie pojawia się nazwa „Europa Środkowa”. W zamian spotykamy się ze stwierdzeniem o „krajach między cesarstwami”, czyli między Rzeszą Niemiecką a imperiami muzułmańskimi, Turkami i Tatarami. Potomkowie Jagiełły byli więc świadomi, że nie są Europą Zachodnią, lecz znajdują się raczej na obrzeżach świata chrześcijańskiego. Nie odwoływali się też do podziału Wschód–Zachód. Dodatkowo sytuacja Jagiellonów była szczególna, gdyż ich panowanie – inaczej niż w przypadku Habsburgów – rozciągało się nad krajami, które bezpośrednio ze sobą graniczyły. Pytanie, czy wśród przedstawicieli dynastii istniało przekonanie, że ich terytoria tworzą alternatywną wobec Europy Zachodniej całość.

Istniało?

Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Wiadomo, że każdy z Jagiellonów odczuwał wyjątkowy związek z Litwą. Traktowana była jako ojcowizna, dziedziczna własność rodu. Także trony Czech i Węgier Władysław II objął jako syn Elżbiety Rakuszanki, spokrewnionej zarówno z Habsburgami, jak i Luksemburgami, którzy wcześniej panowali w Pradze i Budzie. Paradoksalnie, z prawnego punktu widzenia, ich władza była więc najsłabsza w Polsce, nie mieli przecież żadnych związków z Piastami. Co ciekawe, próbowaliśmy wychwycić moment, kiedy w polskiej korespondencji i publicystyce zaczyna się traktować Jagiellonów jako „swoich”. Okazuje się, że jeszcze w momencie koronacji Kazimierza Jagiellończyka w 1447 r., wygłaszając mowy powitalne, polscy arystokraci mówili wprost: „Przyjeżdżasz z Litwy, tak jak twój ojciec”. Traktowano go więc jako cudzoziemca.

Kiedy to się zmieniło?

Dopiero pod koniec panowania dynastii. Dzieci Zygmunta Starego, szczególnie Anna Jagiellonka i jej siostry, zaczynają wyraźnie pisać o Koronie jako o ojczyźnie. Musiały więc minąć niemal trzy pokolenia, nim Polska uznała ich za swoich.

Co zostało po Jagiellonach poza Polską i Litwą? Jak zapamiętano ich w Czechach i na Węgrzech?

W Polsce Jagiellonowie kojarzą się z okresem wielkiego rozkwitu kultury, czemu towarzyszyła polityczna potęga. W Czechach i na Węgrzech sytuacja wygląda inaczej. Tam zapamiętano ich jako słabych monarchów. Węgierscy historycy obarczyli ich szczególną odpowiedzialnością za klęskę w bitwie z Turkami pod Mohaczem w 1526 r. A jeszcze inaczej o Jagiellonach pamięta się w Finlandii.

W Finlandii?

Tak, ten wątek jest mało znany. W 1562 r. Katarzyna Jagiellonka została wydana za Jana Wazę, króla Szwecji. Ale zanim wyjechała do Sztokholmu, mieszkała w Finlandii, w Turku. Pamięć o niej w ramach naszego projektu badała dr Susanna Niiranen. Okazało się, że Katarzyna zdobyła tam duże uznanie m.in. za działalność kulturalną. Dziś fińskie podręczniki opisują ją jako osobę, która zaprowadziła kulturę renesansu na daleką Północ. Nie zapominajmy też o dziedzictwie Jagiellonów na Białorusi. Zofia Holszańska, która jako jedyna żona Jagiełły urodziła mu upragnionych synów i dziedziców królestwa, jest poważana w Mińsku. Kilka lat temu jej podobizna trafiła nawet na kolekcjonerskie monety.

Czy na Litwie Jagiellonowie wciąż uchodzą za sprawców narodowej niedoli?

To się zmienia. W ostatnich latach coraz częściej dają o sobie znać nostalgiczno-romantyczne odniesienia do dynastii. Na Litwie szczególnie dobrą pamięcią cieszą się kobiety Jagiellonów, m.in. Barbara Radziwiłłówna. Często pojawiają się jako bohaterki powieści historycznych.

Na swoim blogu „Somerville Historian” pisała Pani, że minęło dziesięć lat od chwili, gdy zaczęła pracę w Oksfordzie. Czy sposób, w jaki brytyjscy naukowcy i studenci postrzegają historię Europy Środkowej, zmienił się podczas tej dekady?

Zmienił się bardzo. Gdy zaczynałam pisać doktorat, pomysł, aby zająć się Polską, uchodził za egzotyczny. Teraz poza naszym projektem są też inne inicjatywy. Prof. Robert Frost z Uniwersytetu w Aberdeen przygotowuje dwutomową historię unii polsko-litewskiej. Pierwsza część „The Making of the Polish-Lithuanian Union” już się ukazała. Sama też kończę pisać książkę o wczesnej reformacji w Polsce. Co więcej, na seminarium, które prowadzę, mam kilku doktorantów specjalizujących się w dziejach Rzeczypospolitej. Oby tak dalej.©

 

PAMIĘĆ O DYNASTII

Bohaterowie, zdrajcy, nieudacznicy: każdy kraj Europy Środka zapamiętał ich na swój sposób. Teraz fenomen rodu Jagiellonów bada międzynarodowy zespół historyków.

W Polsce są synonimem złotego wieku, wrośnięci w naszą mitologię. Rozciągający się od Morza Bałtyckiego do Czarnego blok państw, rządzonych przez jedną dynastię, dał też początek idei Międzymorza, do dziś obecnej w polskiej polityce. Na Litwie dla odmiany długo uchodzili za zdrajców interesów narodowych, którzy oddali kraj we władanie Polakom. W Czechach zapisali się w pamięci jako słabi królowie poddani woli magnatów. Na Węgrzech obarczono ich odpowiedzialnością za klęskę z rąk Turków i utratę niepodległości. Bezsporne za to jest, że w wiekach XV i XVI byli europejską potęgą: pod ich bezpośrednim bądź pośrednim panowaniem znajdował się obszar 14 obecnie istniejących państw.

Jak widzieli swe miejsce na mapie Europy? Który kraj traktowali jak ojcowiznę? Czy poza Polską i Litwą istnieją w pamięci regionu? Odpowiedzi na te pytania szukają naukowcy skupieni wokół projektu „Jagiellonowie: dynastia, pamięć i tożsamość w Europie Środkowej”, realizowanego przez Wydział Historii Uniwersytetu w Oksfordzie i finansowanego z funduszy Europejskiej Rady Naukowej. Projektem kieruje dr Natalia Nowakowska (więcej: www.jagiellonians.com).

W skład zespołu wchodzą: Giedrė Mickūnaitė z Wilna (specjalizuje się w dziejach Litwy), Amerykanin Seth Hindin (pisał doktorat o XV-wiecznej architekturze w Czechach), Ilia Afanasjew z Rosji (analizuje tożsamość narodową w średniowiecznej Europie), Stanislava Kuzmová z Budapesztu (bada ślady Jagiellonów na Węgrzech), Dušan Zupka z Bratysławy (śledzi wpływy dynastii na obszarze państw niemieckojęzycznych) i Susanna Niiranen z Finlandii. Każde z nich napisze rozdział do wspólnej książki o dziedzictwie Jagiellonów w różnych częściach Europy. Osobną książkę, popularnonaukową, o dynastii i jej idei Europy Środkowej, napisze Natalia Nowakowska. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2017