Islam nawraca ludzi Zachodu

Yusuf Islam, Mikaeel, Abdul Hamid i Abdel Rahid nie nazywają się tak od zawsze. Każdy z nich przyszedł na świat pod innym nazwiskiem i to ono przyniosło mu sławę lub niesławę. Dwaj pierwsi to piosenkarze - Cat Stevens i Michael Jackson. Dwaj ostatni to zachodni terroryści, czynnie zaangażowani w działania al-Kaidy - Amerykanin John Walker Lindh, nazywany "amerykańskim talibem", i Brytyjczyk Richard Reid, "Shoebomber".

15.12.2008

Czyta się kilka minut

W "Sadze rodu Forsyte’ów", jednej z najbardziej znanych pozycji literatury angielskiej, jednym z bohaterów jest człowiek, który w czasie pobytu na Wschodzie przechodzi na islam. Wilfryd Desert wie, że nie ma się czym chwalić, zwłaszcza że zmienił wiarę pod groźbą śmierci, ale na dłuższą metę tajemnicy nie da się utrzymać. Jego konwersja staje się znana. Dla wyższych sfer, z których pochodzi, to rzecz nie do przyjęcia, plama na honorze. Dżentelmen tak nie postępuje.

Nie te czasy, nie te sfery i nie te same także kategorie myślenia. Inne jest też miejsce islamu. Przestał być w naszych oczach egzotyczną religią Orientu, jest nie tylko bliżej Europy, ale już w Europie. Dziś kojarzy się nie z Beduinami, nie z baszą w haremie, lecz z arabskim robotnikiem z fabryki, tureckim sklepikarzem, a nazbyt często z brodatym ekstremistą. Dlatego konwersje Europejczyków na islam są przyjmowane bardzo nieufnie.

Co nie zmienia faktu, iż coraz częściej się o nich słyszy. Wtedy zwłaszcza, gdy na islam przechodzi ktoś sławny lub gdy świeżo nawróconym muzułmaninem okazuje się sprawca zamachu.

Niedawno świat obiegła wiadomość o konwersji Michaela Jacksona. Nie pierwszy raz, bo takie pogłoski pojawiały się od dobrych paru lat, ale tym razem, jak twierdzi m.in. arabska telewizja al-Arabija, na pewno. Jednocześnie w londyńskim sądzie trwa proces 22-letniego Nicky’ego Reilly, który wiosną tego roku był o krok od spowodowania masakry w jednej z restauracji w Exeter. Bomba wybuchła za wcześnie, gdy jeszcze montował ją w toalecie, i temu goście lokalu zawdzięczają zdrowie i życie. Rany odniósł tylko sam Reilly, który po konwersji przyjął imię Mohammed Rashid Saeed Alim.

Odnaleźć sens życia

Przypadki takie jak ten, odbijają się głośnym echem, ale w gruncie rzeczy nie bardzo wiadomo, jak wielka jest skala zjawiska. Nowi muzułmanie, którzy znaleźli się pod wpływami ekstremistów czy też wręcz weszli w konflikt z prawem, są szeroko opisywani, ale trudno stwierdzić, ilu mieszkańców Zachodu decyduje się pójść w ich ślady. W Wielkiej Brytanii liczbę islamskich konwertytów szacuje się na kilkanaście tysięcy. W Stanach Zjednoczonych, według znanego publicysty Daniela Pipesa, na islam przeszło w sumie aż 750 tys. ludzi - rekord światowy. Ale czy da się to sprawdzić?

Faktem jest, że częściej niż dawniej słyszy się o konwersjach i że dotyczy to nie tylko osób ze świecznika, ale także zwykłych ludzi, którzy dostrzegają w islamie religię dla siebie, najbardziej zaspokajającą ich potrzeby duchowe. Ów aspekt poszukiwań duchowych jest tu najbardziej bodaj charakterystyczną cechą.

Weźmy opisaną przez BBC, w cyklu programów religijnych, historię Michele z wyspy Jersey. To młoda osoba, wyznawczyni islamu od niedawna i z pełnego przekonania. Michele wychowała się jako katoliczka, ale prawdy wiary od zawsze budziły w niej wątpliwości. Jak na przykład Bóg może być zarazem Człowiekiem? Czy możliwe, by ludzie słyszeli jego głos? Rozterki religijne sprawiły, że zwróciła się ku religiom wschodu, zwłaszcza buddyzmowi i hinduizmowi, ale i w nich nie znalazła tego, czego szukała. Dopiero gdy zagłębiła się w Koran, poczuła, że to jest to. "Nie było tam niczego, co zrównywałoby Boga z istotą ludzką - mówi. - W islamie Bóg jest wszechmocny, nikt nie wie, jak wygląda, nikt go nigdy nie słyszał. Tak mówi Koran i uważam, że to jest fantastyczne".

Przemiany duchowej doświadczyła też znana angielska dziennikarka Yvonne Ridley, jedna z tych osób, których przejście na islam stało się powszechnie wiadome (tym bardziej, że dokładnie je opisała). Yvonne zainteresowała się islamem, by lepiej zrozumieć to, czego doświadczyła w Afganistanie, gdzie jesienią 2001 roku pojechała jako reporterka, z drugiej zaś strony - by spełnić obietnicę daną talibom, gdy ją więzili. Wróciwszy do Londynu przystąpiła do lektury Koranu. "Byłam poruszona. Przez 1400 lat w tym tekście nie zmieniono kropki ani przecinka!".

Yvonne Ridley wkrótce potem przyjęła islam. Dziś, jak mówi, jest szczęśliwsza niż dawniej, czuje się silna i spełniona. Odnalazła spokój ducha, uporała się z piciem. Należy do wielkiej światowej rodziny muzułmańskiej, która jej zdaniem jest "największą i najlepszą rodziną na świecie". I jeśli coś sprawia jej kłopoty, to tylko konieczność zanoszenia modlitw pięć razy w ciągu dnia.

Dla konwersji na wiarę muzułmańską duże znaczenie ma, jak się zdaje, wpływ bliskich i przyjaciół. Michaela Jacksona otacza grono ludzi nawróconych na islam. Najbliższym jest brat Jermaine, który przyjął imię Muhammad Abdul Aziz, i który religię Mahometa wyznaje od blisko 20 lat. W ceremonii wygłoszenia przez Jacksona szahady - muzułmańskiego wyznania wiary - Jacksonowi towarzyszył też podobno Cat Stevens, czyli Yusuf Islam.

Czy jednak informacja o konwersji jest na pewno prawdziwa? Sam Michael Jackson, mimo licznych relacji prasowych, tego nie potwierdził. Z drugiej strony, wielu obserwatorów sądzi, że za jego przejściem na islam mogły mocno przemawiać istotne względy praktyczne. Ułatwiłoby to mianowicie Jacksonowi uniknięcie procesu o zwrot 7 mln dolarów, których, z tytułu niedotrzymania przez Jacksona umowy (chodziło m.in. o wspólne wyprodukowanie płyty), domagał się syn szejka Bahrajnu, Abdullah bin Hamad bin Isa al-Khalifa. Tak czy inaczej, skutek został osiągnięty, bo sprawa właśnie zakończyła się ugodą.

W ręce ekstremistów

Równolegle jednak poszukiwania duchowe prowadzą niektórych w stronę ekstremizmu, talibów i al-Kaidy. Scenariusz jest bardzo podobny. Mamy więc młodych Anglików (Amerykanów, Niemców...), którzy nie bardzo widzą sens swego życia. Pewnego dnia w ręce wpada im Koran. Są pod wrażeniem: wszystko jest tu takie jasne, czyste, klarowne. By więcej i lepiej poznać, zaczynają uczyć się arabskiego, uczęszczać do meczetu, uczyć się od muzułmańskich duchownych, wreszcie, na znak przemiany, wkładają długie, powłóczyste szaty, nierzadko turban. Na koniec wyruszają w świat, do Jemenu, Pakistanu, Arabii Saudyjskiej. "Tylko w Jemenie można studiować arabski w najczystszej formie, takiej, jaka jest w Koranie" - tłumaczył John Walker Lindh, prosząc rodziców o środki na podróż.

A na miejscu różnie już bywa. Od nauki języka w Jemenie do szkoły koranicznej w Pakistanie jest niedaleka droga. A stamtąd jeszcze bliżej do afgańskiego obozu al-Kaidy. John Walker Lindh, zaledwie 20-letni, wpadł w ręce Amerykanów, gdy walczył po stronie talibów. Wprost z Afganistanu trafił do Guantanamo. Ameryka nie mogła w to uwierzyć. Amerykanin talibem?

Wspomniany Richard Reid, "Shoebomber" - człowiek, który materiał wybuchowy do wysadzenia samolotu ukrył w bucie, we wczesnej młodości miał na sumieniu drobne wykroczenia i tak trafił do więzienia dla młodocianych w Feltham. Tam od współwięźniów pobrał pierwsze nauki muzułmańskie, a gdy wyszedł na wolność, nie zwlekając udał się do meczetu w londyńskiej dzielnicy Brixton. Tamtejsi duchowni znani są z tego, że pomagają eks-więźniom w ułożeniu sobie życia i chętnie przygarniają ludzi zainteresowanych islamem.

Podobnie Kerim Chatty, pół-Szwed, pół-Tunezyjczyk, który zdobył sobie, jako gangster i zarazem mistrz wschodnich sztuk walki (w 1994 roku uzyskał tytuł mistrza Szwecji), mocną pozycję w przestępczym światku Sztokholmu. Trafiwszy do więzienia, przeżył nawrócenie na islam. Po dalsze nauki udał się później do szkoły koranicznej w Arabii Saudyjskiej. Jak daleko zaszły, nie wiadomo. W każdym razie w 2002 roku Chatty został zatrzymany pod zarzutem próby porwania samolotu Ryanair, lecącego ze Sztokholmu do Londynu. Niczego mu jednak nie udowodniono, choć wniósł na pokład naładowany pistolet.

Zatem władze na Zachodzie również pod tym kątem bacznie obserwują, co dzieje się w więzieniach. Opublikowany we wrześniu raport francuskiej administracji penitencjarnej poważnie przestrzega przed niebezpieczeństwem, jak to określa, "prozelityzmu w więzieniach". Ekstremiści islamscy umiarkowanych muzułmanów przekonują do postaw

radykalnych, a nie-muzułmanów - do przyjęcia islamu, które może utorować drogę radykalizacji w przyszłości. "W wielu sprawach mamy do czynienia z Francuzami, którzy nawrócenie przeszli przeważnie w więzieniach" - powiedział dziennikowi "Le Figaro" pewien sędzia, zaangażowany na polu zwalczania terroryzmu. I to jest, dodał, wielki problem: "Jeśli ekstremistów umieści się razem, zaraz zaczynają spiskować. Jeśli się ich rozdzieli po różnych celach, swymi ideami zarażają innych".

Muzułmanin nie znaczy terrorysta

Yvonne Ridley, po krótkim epizodzie w angielskiej sekcji telewizji al-Dżazira, dziś jest dziennikarką Press TV, irańskiej anglojęzycznej stacji informacyjnej, i bardzo mocno wspiera sprawę muzułmanów i islamu. Niejednokrotnie broniła nawet ekstremistów czy wręcz terrorystów islamskich, od bojowników Hamasu przez Jordańczyka Abu Musaba al-Zarkawiego po Czeczena Szamila Basajewa.

Podobnie jak inne nowe muzułmanki nosi się dzisiaj inaczej niż dawniej. Nie sądzi zresztą, wbrew powszechnej opinii, by strój islamski był przejawem opresji, przeciwnie, uważa, że uwalnia kobiety od tyranii urody. Jak to dobrze, mówi, czuć, że nikt nas nie ocenia po rozmiarze biustu czy długości nóg.

Gdy chodzi o Cata Stevensa, który przyjął imię Yusuf Islam, ten z pochodzenia pół-Anglik, pół-Grek cypryjski ma najdłuższy staż w wierze muzułmańskiej (przeszedł na islam w 1977 roku, gdy był u szczytu kariery artystycznej). Jedyne, co mu niegdyś zarzucano, to słowa zrozumienia dla wydania fatwy przeciwko Salmanowi Rushdiemu. Z grona nawróconych muzułmanów Yusuf cieszy się największym chyba uznaniem, i za swą pracę artystyczną (nadal śpiewa, komponuje i nagrywa płyty), i za działalność społeczną i charytatywną. W latach 80. Yusuf własnym sumptem założył w Londynie muzułmańską szkołę podstawową, a gdy przed trzema laty uzyskał odszkodowanie od dwóch brytyjskich gazet, które zarzuciły mu wspieranie terroryzmu, całą sumę przeznaczył na pomoc dla ofiar tragicznego w skutkach tsunami w Azji.

Islam jednak przysparza mu niekiedy kłopotów. Parę lat temu nie został wpuszczony do USA, bo posądzono go o kontakty z terrorystami. Wcześniej to samo uczynił Izrael, zarzucając mu wspieranie Hamasu. Oba kraje rychło się z tego wycofały. A Yusuf, w przeciwieństwie do Yvonne Ridley, zawsze zdecydowanie potępiał ekstremistów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.