Immunitet: posłem się bywa...

Posłowie z kraja prawej strony Parlamentu Europejskiego dygotali z oburzenia, ogłaszając koniec prawdziwej demokracji, gdy parlament odmówił obrony immunitetu ich koledze, Bruno Gollnischowi. To jest parlament europejski, nie francuski - uciszył prawicę przewodniczący, dając zarazem asumpt do miłej refleksji, że pewne standardy parlamentaryzmu nie są zarezerwowane wyłącznie dla Polski.

25.12.2005

Czyta się kilka minut

Co takiego zrobił ów profesor japonistyki z uniwersytetu w Lyonie (i numer dwa po Le Penie w partii Front National)? Otóż na konferencji prasowej zwołanej 11 października 2004 r. po ogłoszeniu przez francuskiego ministra edukacji tzw. "raportu Rousso" na temat kontrowersyjnych poglądów politycznych na tej uczelni, Gollnisch mówił m.in.: "Żaden poważny historyk nie podpisze się dziś całkowicie pod odkryciami procesów norymberskich. Nie usprawiedliwiam narodowego socjalizmu (...), jednak historycy mogą dyskutować, ilu ludzi tak naprawdę zginęło". I wreszcie: "Nie dyskutuję z istnieniem obozów koncentracyjnych, ale dyskusja musi toczyć się w sposób wolny. To historycy decydują, czy komory gazowe istniały". Prokurator sprawdza, czy było to przestępstwo. Gollnisch tłumaczy zaś, że zostało mu to wyjęte z kontekstu, że domagał się prawa do wolności badań naukowych.

Parlament, powołując się m.in. na prawa europejskie oraz francuską konstytucję motywował, że poseł chroniony jest immunitetem w czasie pełnienia swoich obowiązków lub bezpośrednio w związku z nimi. Słowa Gollnischa padły natomiast, gdy występował jako pracownik uniwersytetu, nie europoseł. Czy Gollnisch złamał prawo, czy nie - rozstrzygnie niezawisły sąd.

Wbrew temu, co wydaje się twierdzić sam zainteresowany, posłem nie jest się w każdej sytuacji. Parlament Europejski opowiedział się właśnie za wąską interpretacją immunitetu. Diana Wallis, sprawozdawca raportu w sprawie Bruno Gollnischa, przywołuje wypracowane w praktyce EP pryncypium głoszące, że "immunitet parlamentarny nie jest przywilejem przyznanym dla korzyści członka Parlamentu, ale gwarancją niezawisłości Parlamentu i jego członków przed innymi instytucjami".

Powyższe pryncypium można zadedykować i rodzimym parlamentarzystom. Minister Ludwik Dorn, ogłaszając uroczyście, że jednak można posła zmusić do dmuchnięcia w balonik, nie odkrył niczego nowego. Zwrócił natomiast niechcący uwagę na fakt, że posłowie, mimo 16 lat demokracji, a ostatnio i wymiany doświadczeń z zachodnimi kolegami, wciąż niezawisłość rozumieją jako bezkarność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2005