Immisja treściami

Znów podnoszą się głosy, że w Polsce „jesteśmy w pół drogi do państwa wyznaniowego” lub już je mamy „w wersji soft”.

18.08.2014

Czyta się kilka minut

 /
/

Tą wizją straszono nas już po wprowadzeniu nauki religii do szkół (1990 r.) i potem jeszcze wiele razy, np. w debacie nad konkordatem.
„Dążąc do trwałego i harmonijnego uregulowania wzajemnych stosunków; biorąc pod uwagę fakt, że religia katolicka jest wyznawana przez większość społeczeństwa polskiego; podkreślając posłannictwo Kościoła katolickiego, rolę odegraną przez Kościół w tysiącletnich dziejach Państwa Polskiego oraz znaczenie pontyfikatu Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II dla współczesnych dziejów Polski; (...) [Stolica Apostolska i Rzeczpospolita Polska] postanowiły zawrzeć niniejszy Konkordat” (to ze wstępu). „Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego” (to z art. 1).
W tym duchu napisany jest cały dokument. Strony odwołują się w nim do wolności i tolerancji. Jerzy Turowicz napisał, że „głosy krytyczne dotyczące meritum treści konkordatu zdają się płynąć bardziej z niechęci do Kościoła, z obaw przed jego dominacją w życiu publicznym niż z obiektywnej analizy”.
Przekonanie, że jesteśmy „w pół drogi do”, opiera się na wciąż przypominanych zaszłościach i wydarzeniach aktualnych. Wypomina się np. „czołobitność” (lewicowego) rządu wobec Kościoła i papieża przed referendum europejskim, wskazuje na zatarcie granic między funkcjami państwa i Kościoła, np. zatrudnienie kapelanów służb mundurowych, odpis podatkowy („Krowy w sutannach na budżetowym pastwisku” – prof. Joanna Senyszyn), na brak wypracowania systemu finansowania Kościoła, dofinansowywanie z budżetu państwa katolickich uczelni, zwolnienie kościelnych osób prawnych z podatku od dochodów z działalności niegospodarczej i gospodarczej, jeśli dochody są przeznaczone na cele charytatywne, kult, oświatę, wychowanie, kulturę, remont budynków. Przypomina się interwencję premiera Kaczyńskiego w Watykanie w sprawie nominacji abp. Wielgusa, wytyka włączanie nabożeństw katolickich do obchodów państwowych (np. mszę w warszawskiej katedrze po wyborze prezydenta Lecha Kaczyńskiego), msze na rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, uczczenie przez Sejm rocznic Ślubowań Lwowskich, śmierci o. Honorata Koźmińskiego, śmierci i wyboru na Stolicę Piotrową Jana Pawła II oraz 70. rocznicy śmierci Matki Urszuli Ledóchowskiej. I jeszcze to, że „osoby bez względu na wyznanie poddawane są immisji treściami o charakterze religijnymi przed którymi nie mogą się obronić” (por. Paweł Borecki „Wyznaniowy charakter współczesnego państwa polskiego”, w związku z wmurowaniem w biłgorajskim starostwie tablicy z Dekalogiem). Zarzuca się także, że przywileje, którymi się cieszy Kościół katolicki, nie zostały przyznane wszystkim związkom wyznaniowym w Polsce (jest ich ok. 90), choć jeszcze wtedy prof. Tadeusz Zieliński jako rzecznik praw obywatelskich wyjaśniał, że „nie każda nierówność wobec prawa stanowi eo ipso dyskryminację grupy, która nie korzysta z przywilejów nadanych innej grupie z jakichś uzasadnionych powodów”.
Nie będę tu polemizował; brak miejsca, zrobili to inni. O kapelanach np. pisał w „Tygodniku” tydzień temu Marek Zając. W sprawie dofinansowywania (przecież nie finansowania!) katolickich uczelni chciałbym wspomnieć, że wielu podatników katolików woli mieć wykształconych księży niż niewykształconych i że obok wydziałów teologicznych są tam także wydziały całkiem świeckie, na których studiują studenci świeccy. Ale chyba najtrudniejsze do przyjęcia jest „poddawanie immisji treściami religijnymi”. Owa „immisja” raz lepiej wychodzi, raz gorzej (im gorzej, tym chętniej nagłaśniana), lecz zasadnicza jej treść może irytować. To nie Dekalog w Biłgoraju, ale chrześcijańska wizja człowieka, życia i świata, którą Kościół, nie bez sukcesu, proponuje. No cóż, niebudzące sprzeciwu chrześcijaństwo zawsze jest mocno podejrzane.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014