Ile dróg do Boga

Praktykowanie medytacji zen przez chrześcijan ożywia istotne, a zapomniane elementy naszej wiary - twierdzi o. Hugo Lassalle. Czy nie lekceważy jednak ewidentnych sprzeczności między podstawami światopoglądowymi buddyzmu i chrześcijaństwa?

17.06.2008

Czyta się kilka minut

Na czym umysł powinien się skupić i zatrzymać? "Powinien skupić się na nie-zatrzymywaniu i tam zatrzymać. Czym jest nie-zatrzymywanie? To niepozwalanie umysłowi na zatrzymywanie się dłużej na czymkolwiek. Oznacza to, że umysł nie zajmuje się dobrem i złem, istnieniem i nie-istnieniem, czymś wewnątrz i zewnątrz albo pomiędzy".

Czy chrześcijanin szukający Boga może się utożsamić z uczniem, który w powyższym dialogu pyta mistrza, jaki powinien być właściwy stan umysłu? Czy może w Jego poszukiwaniu podążać drogą wskazaną przez mistrza zen? Jak to: poszukiwać Go, nie zajmując się dobrem i złem, poszukiwać umysłem na niczym się niezatrzymującym: także na Bogu, Jego objawiających i zbawczych czynach Jezusa? Czy nie jest to droga apostazji? Pokusa! - wielu by zakrzyknęło - pokusa relatywistycznych i synkretycznych czasów, którą trzeba odrzucić.

Mistrz

Co na pozór wydaje się pokusą, w istocie może być duchową szansą, na którą warto odpowiedzieć pozytywnie. Byli i są chrześcijanie, którzy szukając Boga, pytali o drogę mistrzów zen. Jednym z tych, którzy zaszli najdalej, był jezuita Hugo Makibi Enomiya-Lassalle. Urodzony w 1898 r., od 31. roku życia pracował w Japonii, wykładając, angażując się w pomoc najuboższym, a po II wojnie światowej wspierając inicjatywy na rzecz pokoju.

Początkowo o. Lassalle poznawał buddyzm jedynie z lektur i samodzielnych prób praktyki, potem pod kierunkiem mistrzów. Po kilkudziesięciu latach sam został uznany za mistrza, a pod koniec lat 70. założył w Niemczech ośrodek zen dla chrześcijan. Z jego wielu książek po polsku ukazały się dwie: "Krótkie wprowadzenie w zen" (1994) oraz wydana właśnie przez WAM "Medytacja zen dla chrześcijan". W tej drugiej książce o. Lassalle próbuje porównać zen z chrześcijańską tradycją mistyczną, by wykazać, że medytacja zen może stać się chrześcijańską, nie tracąc nic ze swej istoty oraz że taka integracja ożywi istotne, a nieco zapomniane elementy tradycji chrześcijańskiej.

Książkę można potraktować jako świadectwo wiarygodnego człowieka; jej przesłania nie musimy przyjąć, ale możemy rozważyć.

Medytujący chrześcijanin

Większość chrześcijan przyzwyczajona jest do zupełnie innego rodzaju ćwiczeń duchowych. Zasadnicza różnica polega na tym, że medytacja zen jest bezprzedmiotowa; wyklucza zatrzymywanie się przy określonych treściach. Dla chrześcijanina przyzwyczajonego do rozważania dzieł Bożych zapisanych w Biblii czy przekazanych przez Tradycję (Droga Krzyżowa, tajemnice różańcowe) bezprzedmiotowość może wydać się czymś, co raczej od Boga oddala, niż do Niego prowadzi.

Dlatego jezuita przypomina bogatą tradycję mistyki chrześcijańskiej, zgodnie z którą rozważania przedmiotowe są tylko wstępnym etapem na drodze ku Bogu. Przywołuje teksty Ojców Kościoła (Grzegorza z Nyssy, Pseudo-Dionizego Areopagity) i mistyków (Ryszarda od św. Wiktora, św. Bonawenturę, Eckharta, Taulera, Ruysbroecka i św. Jana od Krzyża). Pisze też o późnośredniowiecznym "Obłoku niewiedzy", którego autor naucza metody modlitwy mocno przypominającej medytację zen.

O. Lassalle wskazuje podobieństwa między praktyką zen a chrześcijańską drogą duchową. Jest świadom, że na płaszczyźnie doktrynalnej różnice są wyraźne - przede wszystkim buddyzm zen nie przyjmuje istnienia Boga osobowego, uznaje zatem, że dojście do oświecenia jest skutkiem własnego wysiłku praktykującego. Mimo to na płaszczyźnie osobistego doświadczenia psychologiczno-duchowego to właśnie podobieństwa zaczynają dominować. O. Lassalle posuwa się nawet do sugestii, że oświecenie w zen jest doświadczeniem zjednoczenia z Bogiem.

Powyższe spostrzeżenia w połączeniu z zasadniczo bezprzedmiotowym charakterem medytacji zen - co nie wiąże jej z żadnym elementem światopoglądu buddyjskiego - pozwala na integrowanie jej z chrześcijaństwem. Medytacja zen staje się medytacją chrześcijańską, gdy praktykują ją chrześcijanie. To według Lassalle’a pozwala ożywić chrześcijańską tradycję mistyczną w formie dostosowanej do mentalności współczesnego człowieka.

Co na to Kościół

Otwarta postawa o. Lassalle’a wobec zen wynika w dużej mierze z własnego doświadczenia - jezuita nie zajmował się dogmatycznym uzasadnieniem swego stanowiska. Czy nie został więc zwiedziony przez powierzchowne podobieństwa i nie zlekceważył ewidentnych sprzeczności między podstawami światopoglądowymi buddyzmu i chrześcijaństwa?

Pierwsze wydanie "Medytacji zen dla chrześcijan" ukazało się w 1968 r. Od tego czasu teologiczna refleksja nad religiami świata znacznie się rozwinęła. Także Kongregacja Doktryny Wiary wypowiadała się na ten temat - w deklaracji "Dominus Iesus" czytamy: "należy zawsze stanowczo zachowywać rozróżnienie pomiędzy wiarą teologalną a wierzeniem w innych religiach (...). W aktualnej debacie nie zawsze takie rozróżnienie jest zachowywane i dlatego często utożsamia się wiarę teologalną, która jest przyjęciem prawdy objawionej przez Boga Trójjedynego, z wierzeniem w innych religiach, które jest doświadczeniem religijnym poszukującym dopiero absolutnej prawdy i niewyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga. Jest to jednym z motywów, dla których dąży się do umniejszenia, a czasem nawet zatarcia różnic pomiędzy chrześcijaństwem a innymi religiami".

O. Lassalle dąży niewątpliwie do umniejszenia różnic między chrześcijaństwem a zen. Czy zatem chcąc pozostać wierni Kościołowi, musimy jego propozycję odrzucić? Jeśli Kongregacja ma rację, istnieje radykalna różnica między oświeceniem zen a mistycznym doświadczeniem chrześcijan. Ponadto, jako uczestnicy jedynej objawionej tradycji religijnej, niewiele możemy się od uczestników innych tradycji nauczyć.

Bóg w innych religiach

Cytowany fragment "Dominus Iesus" uznaje religie niechrześcijańskie za czysto ludzkie poszukiwanie Absolutu. Przypisuje im wartość pozytywną na ludzkiej drodze do Boga, nie uznaje jednak w nich Bożego działania. Jest to przykład tzw. "teologii wypełnienia", która głosi, że dopiero w chrześcijaństwie Bóg odpowiada na powszechne religijne poszukiwania ludzkości.

Teologia wypełnienia jest jednak (nieświadomie) jedną z odmian herezji semipelagianizmu. W V wieku powstał spór, czy Boża pomoc jest konieczna do zbawienia. Pelagiusz twierdził, że nie, że człowiek jest w stanie żyć na tyle dobrze, by osiągnąć zbawienie. Św. Augustyn zaś wskazywał, że człowiek nie jest w stanie dojść do Boga sam. Semipelagianie przyznawali rację Augustynowi, lecz głosili, że sam człowiek jest w stanie przynajmniej skierować się do Boga, Bóg zaś, widząc takie dążenie, odpowiada swoim działaniem i podnosi człowieka do jedności ze Sobą. Propozycja ta została potępiona przez kilka synodów starożytnych, a także przez Sobór Trydencki. Kościół rozpoznał, że po grzechu pierworodnym wszelki ruch człowieka ku Bogu możliwy jest tylko po uprzednim Bożym działaniu.

Możemy uznać pozytywną rolę religii niechrześcijańskich w ludzkiej drodze ku Bogu, gdy rozpoznamy, że działa w nich Bóg. I Kościół działanie to rozpoznaje. Jan Paweł II stwierdza w encyklice "Redemptoris Missio": "Duch znajduje się u samego źródła egzystencjalnych i religijnych pytań człowieka, które rodzą się nie tylko z przygodnych sytuacji, ale z samej struktury jego bytu. Obecność i działanie Ducha nie dotyczą tylko jednostek, ale społeczeństwa i historii, narodów, kultur, religii. Duch bowiem znajduje się u źródła szlachetnych ideałów i skierowanych ku dobru inicjatyw ludzkości będącej w drodze (...). To także Duch zasiewa »ziarna Słowa«, obecne w obrzędach i w kulturach, i otwiera je ku dojrzałości w Chrystusie".

***

Jeśli to Duch Święty pobudza wszelkie ludzkie dążenia religijne, to doświadczenie, do którego religie prowadzą wyznawców, może w pełni jednoczyć z Bogiem. Spełnienie tej możliwości w przypadku buddyzmu zen głosił o. Lassalle. Rozpoznanie działania Ducha w każdym ludzkim dążeniu do Boga, a w konsekwencji w tradycjach religijnych, domaga się otwartej i pozbawionej wyższości postawy wobec innych religii.

Można zatem zaufać intuicji, której wyraz dał o. Lassalle. Biorąc zaś pod uwagę, jakim był człowiekiem - zaufać warto.

Hugo Makibi Enomiya-Lassalle "Medytacja zen dla chrześcijan", WAM 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2008