Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli ktoś po dwóch latach życia w wygodnej opozycji wszystko to roztrwonił i musi zmieniać nazwę partii – to znaczy, że poniósł spektakularną klęskę. Jeśli ktoś wymyśla, że tą nową nazwą ma być „Twój Ruch”, to znaczy, że w dzieciństwie wyrzucono go z kółka młodych warcabistów i do dziś ma traumę.
Nowa nazwa Ruchu Palikota dla mojego ucha nie brzmi dobrze, ale nie nazwa jest ważna. Jak rozumiem, „Twój Ruch” to jednocześnie zapowiedź zerwania z wizerunkiem partii happeningowej i skupionej tylko na sprawach ideologiczno-obyczajowych. W praktyce oznaczało to ciągłe nudzenie o tym, że Kościół jest zły, a marihuana dobra oraz że homoseksualiści są w Polsce prześladowani. Teraz „Twój Ruch” ma być ofertą partii obywatelskiej, otwartej dla wszystkich znudzonych nieustanną walką między PO i PiS.
Jednak oferta, poza gładkimi słowami, nie jest jasna. Ciągle nie wiadomo, który z ruchów tworzących „Twój Ruch” weźmie górę. Czy będą to liberałowie, chcący dbać o drobnych przedsiębiorców i rywalizujący z lewym skrzydłem Platformy, czy też socjaliści, którzy będą apelować do biednych i wykluczonych? Nie wiemy, czy tworzy się lewica, centrolewica czy centrum. „Twój Ruch” na razie zmienił nazwę, obiecuje nie skandalizować, ale co będzie dalej, nie mówi jasno.
Dlaczego? Jego lider tyle razy zmieniał poglądy, że chyba jest mu wszystko jedno. Pewnie pójdzie w tę stronę, która najskuteczniej przybliży go do dobrego wyniku wyborczego i możliwości wejścia do koalicji rządzącej. Dziś Palikot zdaje się mówić: „Postawcie na nas, a potem się zobaczy”. Tylko czy wyborcy znów dadzą się nabrać na taki trik?