Hohmann i inni

Swoje antysemickie przemówienie poseł Hohmann wygłosił w rodzinnym miasteczku Neuhof, leżącym na przedmieściach Fuldy. Stu kilkudziesięciu słuchaczy, lokalnych prominentów i sympatyków, słuchało wywodów o narodzie niemieckim, który po zbrodniach popełnionych w czasach Hitlera w wyjątkowy sposób zajmował się tymi zbrodniami, wypłacając wielomiliardowe zadośćuczynienie, głównie Żydom.

30.11.2003

Czyta się kilka minut

Dlatego dziś wolno postawić pytanie, konstatował Hohmann, czy także “naród żydowski, który my, Niemcy, przywykliśmy postrzegać wyłącznie w roli ofiar" nie ma swych ciemnych kart: “Widzieliśmy, jak silnie i z jakimi skutkami Żydzi kształtowali ruch rewolucyjny w Rosji i w krajach Europy Środkowej". Liczni Żydzi, dowodził Hohmann, “byli aktywni zarówno na szczeblu przywódczym, jak również w dokonujących egzekucji komandach Czeka. Dlatego Żydów można by w pewnym sensie nazwać narodem oprawców".

Fulda i jej okolice uważane są za region bardzo konserwatywny i spośród tych, którzy w Dzień Jedności Niemiec słuchali mowy Hohmanna, nikt nie zaprotestował. Mimo że zawierała ona ni mniej ni więcej, tylko prastare antysemickie klisze, którymi w Niemczech reagowano na komunizm. “To Żydzi wymyślili marksizm, to Żydzi od dziesiątków lat próbują przy pomocy marksizmu zrewolucjonizować świat" - pisał Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy, w październiku 1941 r. “Wielu Żydów zaangażowanych w bolszewizm czuło się niejako wiernymi żołnierzami światowej rewolucji" - mówił prawnik i poseł do Bundestagu Martin Hohmann w październiku 2003 r.

Dopiero trzy tygodnie później i dopiero po tym, jak mowa Hohmanna ukazała się na jego stronie internetowej (tam przeczytał ją pewien internauta z USA, po czym zwrócił na nią uwagę heskiego publicznego radia i TV), to skandaliczne przemówienie stało się przedmiotem publicznej kontrowersji, docierając w końcu do Berlina. Oliwy do ognia dolało ujawnienie, że wśród licznych listów z wyrazami poparcia, które otrzymał Hohmann, znalazł się list od wysokiego rangą oficera Bundeswehry: generała Reinharda Günzela, stojącego na czele Dowództwa Sił Specjalnych (Kommando Spezialkräfte), elitarnej formacji utworzonej w połowie lat 90. i wzorującej się na amerykańskiej jednostce “Delta". W liście swym generał dziękował gorąco Hohmannowi, że “wypowiadając takie słowa, zabiera Pan głos bez wątpienia w imieniu większości naszego narodu". Kiedy treść listu dotarła do wiadomości publicznej - ujawnił go sam Hohmann, pragnąc w ten sposób dowieść, jakie ma poparcie - czerwono-zielony rząd zareagował natychmiast: minister obrony zwolnił Günzela i przeniósł na wcześniejszą emeryturę.

Z reakcją nie spieszyły się natomiast władze chadecji; początkowo udzieliły Hohmannowi nagany, sądząc, że to wystarczy. Przewodnicząca CDU Angela Merkel oznajmiła, że przemyślenia posła są “nie do zaakceptowania" i “stoją w oczywistej sprzeczności z fundamentami", na których opiera się jej partia, postanowiła jednak zarazem dać Hohmannowi “ostatnią szansę". Mimo że “szans" Hohmann miał już wiele, gdyż mowa z Neuhof nie była w jego politycznej karierze czymś wyjątkowym. Podobne wątki przewijały się przez jego wystąpienia, i to nie tylko na heskiej prowincji. To na forum Bundestagu Hohmann nazwał pogardliwie “piętnem kainowym" dyskutowany wówczas projekt zbudowania w Berlinie Pomnika Pomordowanych Żydów Europy. Im więcej lat mija od czasów narodowego socjalizmu, tym bardziej historia “jest instrumentalizowana, by skłonić nas Niemców do określonych zachowań", mówił Hohmann. W jednym z przemówień wzywał pośrednio Związek Wypędzonych do oporu: “Bezprawie, jakim było wypędzenie, woła o pomstę" - mówił w 1998 r. na lokalnym “Dniu Stron Ojczystych" w Fuldzie.

“Czy aby nie przeoczyliśmy w którymś momencie znaku »stop«?" - pytał dziś retorycznie Wolfgang Bosbach, wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, gdy wszystkie te przemyślenia klubowego kolegi stały się własnością nie tylko działaczy CDU czy Związku Wypędzonych, ale całych Niemiec. W istocie trwało długo, zanim władze chadecji zdecydowały się - po raz pierwszy w historii tej partii - na wykluczenie posła z frakcji parlamentarnej (wkrótce Hohmann ma być pozbawiony również członkostwa w heskiej CDU, choć to procedura długotrwała i skomplikowana).

Najwyraźniej frakcyjnym kolegom - tym o poglądach bardziej konserwatywnych - sprawiło pewną trudność pozbycie się Hohmanna, mającego opinię sympatycznego. Wprawdzie za wnioskiem Angeli Merkel o wykluczenie Hohmanna głosowało 195 posłów frakcji CDU/CSU (o wiele więcej niż wymagane dwie trzecie), to zaskakująco duża grupa nie poparła przewodniczącej: 28 parlamentarzystów głosowało “przeciw" wyrzuceniu Hohmanna, a 16 wstrzymało się. Inna sprawa, że było to niewiele - zważywszy na nastroje. Od kiedy bowiem stało się oczywiste, że Hohmann zostanie usunięty, partyjne “doły" zawrzały. Oburzeni członkowie i sympatycy CDU zalewają centralę listami i mailami, protestując przeciw sposobowi, w jaki potraktowano posła z Fuldy. W gazetach pojawiły się apele (w formie płatnych ogłoszeń), podpisane przez postacie z tzw. prawego skrzydła CDU, których sygnatariusze demonstrują “krytyczną solidarność z Martinem Hohmannem" i wyrażają oburzenie z powodu “politycznego wyroku śmierci", jaki wydały nań władze chadecji, “ustępujące wobec kampanii medialnej".

Sprawa Hohmanna wpędziła CDU w kryzys; władze partii obawiają się nawet o jej spójność. Czy chadecji pod przywództwem Merkel uda się utrzymać dotychczasową równowagę między nowoczesnym liberalizmem a narodowym konserwatyzmem, zachowując zarazem dystans wobec skrajnej prawicy? To się okaże np. w czasie zjazdu CDU na początku grudnia w Lipsku: choć Merkel chce tam forsować swą koncepcję reformy systemów socjalnych, zjazd może zdominować także sprawa Hohmanna.

Kondycja chadecji ma tu jednak mniejsze znaczenie. Istotniejsza jest kondycja kraju. Pytanie brzmi: czy Niemcy są niereformowalni? Wiadomo, że podskórny, ukryty antysemityzm jest stale obecny na marginesach; dowodem choćby fakt, że statystycznie co 11 dni dochodzi w Niemczech do profanacji żydowskiego cmentarza. Skąd jednak biorą się ostatnio wystąpienia członków społecznej elity, nawiązujące do starych stereotypów antysemickich, włącznie z absurdalną tezą o Żydach jako “narodzie oprawców"?

Głosy takie jak Hohmanna, Günzela czy innych są symptomami nowego nacjonalizmu: Niemcy chcą wyjść wreszcie z cienia Auschwitz i są na etapie przewartościowywania swej pamięci zbiorowej. Motywem przewodnim jest coraz silniejsze, kolektywne pragnienie zrzucenia odpowiedzialności za historię. Przejawem tego jest również sposób, w jaki rozpamiętuje się własne ofiary (właśnie: sposób, a nie sam fakt takiego rozpamiętywania). “Sprawa Hohmanna pokazuje, z jakim ryzykiem proces ten jest związany" - pisał dziennik “Neue Zürcher Zeitung". Przeciwstawianie niemieckich ofiar nalotów czy wypędzenia ofiarom zbrodni popełnionych przez Niemców, czego przejawem jest też planowany w Berlinie pomnik niemieckich wypędzonych, może prowadzić - dowodzi szwajcarski komentator - do “zrównania ofiar i zbanalizowania historii", z jej ciągiem przyczynowym.

Po co zajmować się jednak nalotami, skoro można od razu uderzyć w podstawy pamięci? “Żydzi są żyjącymi pomnikami niemieckiej winy" - pisze tygodnik “Zeit". - “A poczucia winy najłatwiej pozbyć się przez projekcję własnego nieczystego sumienia na innych".

Przełożył Wojciech Pięciak

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2003