Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jesteśmy przekonani, że należy nam się zainteresowanie świata - mówi prof. Suchoński w rozmowie publikowanej w miesięczniku ODRA (nr 7-8/05) - i nie musimy zabiegać o należne nam miejsce w historii najnowszej. Mamy bowiem bohaterski udział w II wojnie światowej, “Solidarność", Lecha Wałęsę. Jednak w ostatnich latach obce podręczniki coraz mniej miejsca poświęcają “Solidarności" i jej przywódcy, zaś przemiany polityczne w Europie Wschodniej opisuje się na przykładzie czeskiej “aksamitnej rewolucji", rzadko wspominając, że wszystko zaczęło się w Gdańsku. Można wymienić kilka powodów tego stanu rzeczy, ale jeden wydaje się istotny - zachodni historycy gubią się w chaosie polskiej sceny politycznej: teczki, ciągłe poszukiwanie agentów, oskarżenia Wałęsy o współpracę z SB... “To wszystko sprawiło, że autorzy zagranicznych podręczników podchodzą do tego tematu ostrożnie. No bo skoro sami Polacy mają co do Wałęsy wątpliwości... Pamiętajmy przy tym, że o ile związkowa działalność Wałęsy oceniana jest w świecie bardzo dobrze, o tyle prezydenturę ocenia się krytycznie, co też przekłada się na jego obecność w zagranicznych podręcznikach".
Dlatego bezpieczniej pisać o Czechach i Havlu, który jest konstruktywny i nikt nie oskarża go o współpracę ze służbami. Czesi znakomicie zresztą opracowali “aksamitną rewolucję" i zasypują zachodnich autorów i wydawnictwa gotowcami o swojej historii, “napisanymi we wszystkich możliwych językach świata". My wierzymy, że wszystko nam się należy, a Czesi nie wierzą - pracują. “Efekt naszej postawy jest taki, że na całym świecie w podręcznikach do historii - w rozdziałach poświęconych zbrodniom faszystów na ludności cywilnej - pisze się szeroko o tragedii wioski Lidice na Morawach, gdzie zginęło... 187 osób". Trudniej natomiast znaleźć podręczniki omawiające zbrodnie faszystowskie w Polsce lub Powstanie Warszawskie, kiedy Niemcy zamordowali 200 tys. Polaków. O Powstaniu wspomina się najwyżej w kontekście Powstania w Getcie. O Polsce najczęściej pisze się przy okazji Holokaustu, bo trzeba gdzieś geograficznie umiejscowić Auschwitz. Skoro zaś informacje o Auschwitz wyrwane są z kontekstu, czyli brakuje informacji o napaści Hitlera na Polskę, “autor podręcznika wcale nie musi pisać »polski obóz koncentracyjny«, bo uczeń sam do tego wniosku dochodzi, ma ku temu wszelkie przesłanki...".
Czesi nie są wyjątkiem, inni też wiedzą, że “historia już dawno stała się polityką". Anglicy zobowiązali władze oświatowe do eksponowania w procesie nauczania kulturotwórczej roli imperium i podkreślania jasnych stron kolonizacji; francuskie ministerstwo oświaty ma promować tezę, że dzieje Europy to w istocie historia Francji, zatem wystarczy poznać jej dzieje, by znać historię kontynentu; Włosi głoszą, że kultura europejska to pochodna kultury antycznej, a w czasach nowożytnych - włoskiej; Niemcy odchodząc od modelu ,,przepraszamy za winy ojców", eksponują potęgę gospodarczą jako siłę napędową gospodarki europejskiej. Poza tym podręczniki zachodnie skupiają się na historii regionalnej i dziejach własnych państw.
W 2000 r. w Oslo odbywał się światowy kongres historyków poświęcony kontrowersjom w ocenie narodów i państw. Uczestniczyło w nim nawet siedmiu historyków z biednej Albanii i dwóch z równie biednej Mołdawii. Z Polski przyjechał jedynie Adam Suchoński, koszty jego uczestnictwa pokryli szwedzcy uczeni. Żadne polskie ministerstwo nie chciało sfinansować udziału w kongresie uczonych z Polskiego Towarzystwa Historycznego i Komitetu Nauk Historycznych PAN. Trudno się dziwić, że w Oslo niemieccy historycy wpisali Kopernika na listę swych dziesięciu najwybitniejszych rodaków.
W świecie funkcjonują dwa obrazy Polski: wiktoryjny bądź martyrologiczny; ten ostatni “nurt wysycha w podręcznikach z przyczyn niejako administracyjnych". W 1993 r. szefowie rządów 32 państw europejskich przyjęli tzw. Kartę Historii. Jej przesłanie brzmi: przestajemy eksponować wyłącznie politykę, martyrologię; eksponujmy to, co nas łączy, np. kulturę. Szkoda więc wielka, że marnujemy jeden z najcenniejszych atutów: Lecha Wałęsę.
JS