Historia jako opowieść

Syn Tomasza Manna; to określenie nieuchronnie musi się pojawić, choć niebezpiecznie zawęża pole widzenia. Pomijam już fakt, że relacje między Golo Mannem asławnym ojcem naznaczone były sporą dawką traumy; najważniejsze, że chodzi oindywidualność samodzielną iwyrazistą, która wyszła zojcowskiego cienia. Owybitnego historyka iświetnego pisarza, którego najbardziej znane dzieło możemy teraz przeczytać po polsku.
 /
/

Angelus Gottfried (imię Golo powstało z dziecięcego zdrobnienia) urodził się 27 marca 1909 roku jako trzecie z sześciorga dzieci Katji z Pringsheimów i Tomasza. Ważną rolę w kształtowaniu się jego osobowości odegrał pobyt w szkole w Salem nad Jeziorem Bodeńskim, założonej przez Kurta Hahna. Studiował historię i filozofię, studia zakończył w 1932 r. w Heidelbergu doktoratem u Karla Jaspersa na temat Hegla. Z Niemiec wyjechał w połowie 1933 roku, już po przejęciu pełni władzy przez Hitlera; udało mu się wtedy m.in. uratować z monachijskiego domu rękopisy dzienników ojca, zorganizować wyjazd młodszego rodzeństwa oraz przekazać za granicę rodzinne oszczędności. Na emigracji był lektorem języka niemieckiego w Paryżu i Rennes, redagował w Zurychu czasopismo "Mass und Wert", służył w armii amerykańskiej, wykładał na amerykańskich uczelniach. Do Europy wrócił w II połowie lat 50.; objął katedrę w Münster, potem w Stuttgarcie. Od 1964 r. mieszkał głównie w Kilchberg pod Zurychem, ostatnim domu ojca. Angażował się w życie publiczne, z pozycji raczej konserwatywnych, choć trudno w jego przypadku o łatwe klasyfikacje, bo z jednej strony krytykował młodzieżową rewoltę 1968 roku, a w latach 70. zbliżył się do prawicowego premiera Bawarii Franza Josepha Straussa, z drugiej - wspierał politykę wschodnią kanclerza Brandta i opowiadał się za rozliczeniem niedawnej przeszłości. Zmarł 7 kwietnia 1994 roku, już po zjednoczeniu Niemiec, które aprobował, choć nie bez obaw o wskrzeszenie mocarstwowych rojeń.

Pierwszą książkę, której bohaterem był Friedrich von Gentz, niemiecki polityk doby napoleońskiej, opublikował w 1946 roku. Jego zainteresowania jako historyka skupiały się przede wszystkim na dziejach ostatnich dwóch stuleci, ale najobszerniejszym i najambitniejszym jego dziełem była monografia Albrechta von Wallensteina, wielkiej postaci doby wojny trzydziestoletniej. O klasie Golo Manna jako eseisty polscy czytelnicy mogli się już przekonać dzięki przygotowanemu przez Elżbietę Paczkowską-Łagowską tomowi "Ludzie myśli, ludzie władzy, historia" (Oficyna Literacka, Kraków 1997). W 1986 r. ogłosił autobiograficzną książkę "Erinnerungen und Gedanken. Eine Jugend in Deutschland", tytułem nawiązującą do wspomnień Bismarcka i doprowadzoną do roku 1933.

"Niemieckie dzieje..." zawdzięczają swe powstanie Gildii Gutenberga. Instytucja ta zamówiła u Golo Manna książkę, mającą stanowić kontynuację historii Niemiec autorstwa Ricardy Huch (1864-1947), wybitnej pisarki i historyczki (po polsku mamy jej powieść "Wyznania Ludolfa Ursleu juniora"), a przy tym szlachetnego człowieka - i mistrzyni autora. Książka powstawała nad Jeziorem Bodeńskim, opodal wsi Altnau, w starym zajeździe Pod Koroną: "pokoik z żelaznym piecem, obok sypialnia, do której gospodyni, panna Forster, przynosiła termofor". W pierwszym wydaniu (1958) autor żegnał się "z naszą opowieścią i dwudziestoma pięcioma czytelnikami, którzy mieli dość cierpliwości, by prześledzić ją do końca". Wkrótce dostał kartkę od Hermanna Hessego, który pisał, że jest czytelnikiem dwudziestym szóstym. Miało ich być jednak o wiele, wiele więcej.

Opowieść, otwarta refleksyjnym rozdziałem "Podstawowe fakty w dziejach Niemiec", rozpoczyna się od rewolucji francuskiej i kończy w czasach, kiedy została napisana (w wydaniu z lat 60., na którym oparto przekład polski, akcja doprowadzona została do końca ery kanclerza Adenauera). Na czym polega jej urok? Dlaczego trudno się od niej oderwać, choć czasem zżymamy się na sądy autora i jego "niemcocentryczność", która każe mu dość niesprawiedliwie traktować choćby międzywojenne państwo czechosłowackie? Decyduje o tym przede wszystkim pisarska jakość niezwykle gęstej narracji. "Historia jest opowiadaniem" - czytamy w autorskim wstępie. Wzorem dla Golo Manna był Friedrich Schiller jako autor "Historii wojny trzydziestoletniej", najświetniejszy dlań przykład zaślubin temperamentów pisarza i historyka. Także wspomniana już Ricarda Huch i jej "Wielka wojna w Niemczech" - również traktująca o wojnie trzydziestoletniej - "spotkanie czarodziejki z materiałem źródłowym".

W mocno spersonalizowanej narracji historycznej szczególnie ważna jest umiejętność budowania zniuansowanych sylwetek psychologicznych bohaterów. Autor "Niemieckich dziejów..." posiadł ją w stopniu mistrzowskim, by wspomnieć tylko stronice poświęcone Heinemu, Marksowi, Bismarckowi, Nietzschemu, Wilhelmowi II czy Adenauerowi. "Golo Mann - pisze Elżbieta Paczkowska-Łagowska - przedstawia nam historię od strony rzeczywistych ludzi »z krwi i kości«, nie zaś od strony struktur, zasad, prawidłowości, rozwoju (ekonomicznego). Struktury interesują go o tyle, o ile mają swe źródło w jednostce".

Chłodna analiza faktów (dynamiczna narracja zwalnia co jakiś czas bieg na rzecz komentujących "Rozważań") łączy się tutaj z nieskrywaną emocją. Skąd te emocje? W przedmowie, pisanej w 1991 r., Golo Mann przyznaje, że jego intencje były także polemiczne. Chodziło o historyka brytyjskiego A.J.P. Taylora, wedle którego "narodowy socjalizm nie stanowił irracjonalnego epizodu w dziejach Niemiec, lecz raczej coś, co się od stuleci szykowało i tym gorszą przybrało postać, że nastało po takiej zwłoce". Dla autora "Niemieckich dziejów..." taki determinizm jest nie do przyjęcia. Katastrofa nie mogła być z góry zadekretowana. Owszem, patrząc wstecz, trudno nie dostrzec linii kontynuacji, zawsze jednak w węzłowych punktach istniała możliwość wyboru, a pojawienie się znaczącej jednostki - takiej jak Hitler - wprowadza w dzieje element nieprzewidywalności, irracjonalizmu.

Doktorat swój poświęcił Golo Mann Heglowi, bliższy mu był jednak Schopenhauer (a także rebeliant Nietzsche). Filozofia historii w jego ujęciu - tłumaczy Paczkowska-Łagowska - "nie może być heglowska. Przeszłość jest niewyczerpalnie bogata, wymyka się pojęciu, przyszłość zaś jest nieokreślona, gdyż otwarta. Nie sposób więc ujmować jej w kategoriach determinizmu dziejowego czy jakiegoś innego -izmu. Każda w ogóle teza, o ile tylko podaje się za całą prawdę, jest fałszywa, można ją przyjąć tylko wtedy, gdy się ją ograniczy...". Przeszłości nie można się przy tym wyrzec ani jej wstydliwie przemilczeć, jak to próbowano czynić po II wojnie. W swoim ambiwalentnym, pełnym emocji stosunku do dziedzictwa niemieckiej historii i niemieckiej kultury Golo Mann pozostaje zresztą nieodrodnym synem swego ojca... (Borussia, Olsztyn 2007, ss. 608. Przełożył Andrzej Kopacki, posłowie Robert Traba. Trzydziesta szósta pozycja Biblioteki Borussii; wydanie w ramach kolekcji niemieckojęzycznej literatury współczesnej KROKI/ SCHRITTE pod red. Jacka St. Burasa i Carla Holensteina.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2007