Handel w niedzielę: prawo, życie i rozsądek

Werdykt ogłoszony w ubiegłym tygodniu przez łódzki sąd administracyjny był jednoznaczny: uchwała Rady Miasta Zgierz o zakazie pracy hipermarketów w niedzielę jest bezprawna. Uzasadnienie rozstrzygnięcia stanowiło zaś klarowny wykład błędów i mielizn, jakie popełniają w rozumieniu prawa zwolennicy takich zakazów - miażdżąco pokazało, że chcą oni łamać kluczowe reguły konstytucyjne: wolności gospodarczej i równości wobec prawa oraz zasady, że ich ewentualne ograniczenia mogą być dokonane jedynie aktem rangi ustawowej i to tylko wtedy, gdy przemawia za tym ważny interes publiczny.

17.10.2004

Czyta się kilka minut

W Radomiu z kolei samo życie zmusiło radnych do przywrócenia wolności handlu. Gdy wprowadzili zakaz pracy w niedzielę, dla wszystkich tym razem sklepów, protestować zaczęli tak właściciele hipermarketów, jak drobni kupcy oraz sami pracownicy zagrożeni zwolnieniami. W efekcie po sześciu tygodniach radni musieli odwołać nałożone przez siebie restrykcje.

Ostatnio upadła też kolejna teza zwolenników zakazów: zdeterminowana pracownica sieci Biedronka udowodniła, że nawet pojedynczy zatrudniony może przed sądem III RP wygrać walkę z wielką korporacją o poszanowanie swoich praw. Okazało się nadto, że mogą także, jeśli znajdzie się kilka aktywnych i zdecydowanych osób, powstać związki zawodowe dla ochrony interesów pracowniczych.

Wszystkie przykłady nie tylko obalają kluczowe zarzuty, jakie przeciwko wolności handlu w niedzielę wysuwają zwolennicy zakazu, ale i uwidaczniają ideologiczne i polityczne w istocie tło ich żądań. Zaś co do opinii, że handel w niedzielę uderza w życie rodzinne i tradycję: otóż doświadczenie pokazuje, że regulacje administracyjne, to najgorszy, a i mało skuteczny sposób na zmianę obyczajowych trendów.

Zamiast zabraniać ludziom chodzenia w niedzielę do supermarketu, trzeba choćby zaproponować im ciekawsze sposoby spędzania tego dnia. Także najgorliwsi katolicy powinni pamiętać, że od tzw. środków bogatych lepsze są te ubogie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004