Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W takich okolicznościach już od pięciu tygodni trwa nabożeństwo, które kilkuset pastorów i wolontariuszy odprawia w jednej z haskich świątyń. Ich cel: uniemożliwienie holenderskim urzędnikom deportacji przebywającej tu rodziny z Armenii (na zdjęciu). Zgodnie z tradycją służby państwowe nie wchodzą do świątyń podczas uroczystości religijnych.
Rodzina Tamrazjanów przybyła do Holandii przed ośmioma laty uchodząc, jak utrzymywała, przed prześladowaniami politycznymi w swoim kraju. Ich wniosek o azyl został niedawno ostatecznie odrzucony; trojgu dzieci odmówiono też skorzystania z przepisów, które chronią najmłodszych mieszkających w Holandii przez co najmniej pięć lat. Psychologowie zajmujący się rodziną uważają, że po upływie takiego czasu przymusowy powrót do Armenii grozi dzieciom traumą. Oskarżają też ministra ds. migracji o celowe odrzucanie ponad 90 proc. wnoszonych w imieniu dzieci petycji.
28 października do akcji wkroczył więc Kościół protestancki – pastor Axel Wicke, używając klawiaturowego skrótu „kopiuj-wklej” skompilował liturgię z ostatnich 10 lat, a następnie modlił się i śpiewał w kaplicy tak długo, aż znaleźli się jego zastępcy. Do tej pory w prowadzeniu nabożeństwa pomogło mu już pół tysiąca ludzi. Kościół odpiera zarzuty o mieszanie się w wewnętrzne sprawy państwa. „Naszym celem – napisał w oświadczeniu – jest zapewnienie czasu i przestrzeni na rozmowę z rządem o dylemacie, z którym żaden Kościół nie powinien być konfrontowany: wyborze między szacunkiem dla władz a ochroną praw dzieci”. Wbrew pozorom nie jest to sprawa odosobniona – tylko w Holandii w podobnej sytuacji znajduje się około ośmiuset najmłodszych azylantów. ©℗
Czytaj także: Łukasz Koterba: Holandia, nie Brytania