Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Włodek Pawlik jest jednym z bardziej cenionych muzyków polskiego jazzu. Starannie wykształcony (absolwent klasy fortepianu Barbary Hesse-Bukowskiej), działa na wielu polach; ostatnio nagrał "Tykocin" (z Randym Breckerem) oraz "Grand Piano".
Album (podwójny) powstał podczas dwóch nocnych sesji w studiu S1 Polskiego Radia i zawiera solową muzykę improwizowaną; mamy tu aż 25 kilkuminutowych tracków, układających się w spójną całość (pierwsza płyta jest nastrojowa, liryczna, druga nieco bardziej "drapieżna"). Autor zdecydował się nie nadawać utworom tytułów, pozostawiając to zadanie słuchaczom.
Muzyka albumu to podróż artysty w głąb własnego wnętrza i jednocześnie próba nawiązania intymnego dialogu ze słuchaczem. Grając, Pawlik stara się "zapomnieć" o ograniczeniach narzuconych przez konwencje, gatunki, kreując coś bardzo osobistego. Jego muzyka opiera się jednak na solidnej bazie tradycji zachodniej (dur-moll, klasyczna technika pianistyczna, odniesienia do romantyzmu, impresjonizmu) i jazzu. Określenie "spontaniczna improwizacja", którym artysta posługuje się w wywiadach, oznacza tu bardziej podświadomą selekcję i nowe uszeregowanie znajomych elementów niż eksperyment; Pawlik, tworząc nową jakość, operuje językiem czytelnym, konwencjonalnym, który ułatwia mu kontakt z szerokim odbiorcą.
W tych nagraniach, poza ogólnym klimatem niedopowiedzenia, zawieszenia, podoba mi się autentyczność; wszystko dzieje się naprawdę, w "czasie rzeczywistym", nic nie jest udawane, wykalkulowane. No i sam dźwięk - naturalny, bez cyfrowej obróbki.