Gorky Park (Wielka wojna)

W poszukiwaniu wiatru zmian udałem się do Gorky Park.

01.06.2015

Czyta się kilka minut

To znaczy do Głównego Parku Kultury i Wypoczynku imienia Maksyma Gorkiego. Pod rękę z Heinerem Müllerem („Krajobraz z Argonautami”, w ramach akcji „Poczytaj sam sobie na świeżym powietrzu”). Marszrutka jak Scorpionsi przykazali, wzdłuż rzeki Moskwy, nie mijałem żadnych żołnierzy, aczkolwiek akcentów militarnych nie szło uniknąć, do czego dobrnę zaraz. Minąłem za to stumetrowego Piotra Pierwszego, zaiste wielkiego formatu człowieka, wysokościowo odlanego w brązie czy czymś podobnym, na szczycie swego rodzaju unikatowej pieniawy-gejzera. I tu się odrobinkę rozczarowałem, oczekując na trzechsetną rocznicę powstania rosyjskiej floty jednak trzystumetrowego pomnika jej założyciela – wtedy byłby pierwszy na świecie, a tak to jest siódmy, co ociupinkę nie licuje. Zaraz potem naszła mnie jednak myśl o Moskwie wielkodusznej, wybaczającej władcy, który przeniósł stolicę całkiem gdzie indziej... Czy wyobrażamy sobie kolumnę Zygmunta w Krakowie? My w Krakowie sobie nie wyobrażamy!

Jak słusznie Klaus Meine wyraził urok translacji kulturowej: „Let your balalaika sing / What my guitar wants to say”. Nie jest lepiej, nie jest gorzej – jest inaczej, podobnież, i tego się trzymajmy niby bałałajki. W Parku Gorkiego rzeczywiście kultura, zaiste wypoczynek, rewitalizacja „na bogato”, za kilkanaście dni otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej projektu architekta Rema Koolhaasa (będzie retrospektywa Louise Bourgeois) opłacanego przez Daszę Żukową (za pieniądze Romana Abramowicza)... Ale ja nie o tym chcę, co w muzeum, ja o tym, co na zewnątrz, co naprzeciw kolosalnego gmachu Ministerstwa Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej, który krzepko, choć bez zbędnej zwinności, dominuje na drugim brzegu rzeki – imienniczki megapolis.

A tu, w Parku Gorkiego, na wielkoformatowych fotografiach poustawiane wspomnienie 70. rocznicy zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej oczywiście, pamiątka po ogromnej wystawie wojennych trofeów, która w tym miejscu miała miejsce w latach 1943-48. Co zdobyli – przywozili, a było tego trochę: najpierw nie za dużo, z czasem całkiem mnóstwo. Samoloty, czołgi, działa – wszystko postwraże, wszystko zdobyczne, wszystko robiło wrażenie wielkie natury dwojakiej (podziw dla technologii wroga oraz następnie jeszcze większy podziw dla swoich ludzi). Siedem tysięcy eksponatów, siedem i pół miliona zwiedzających. Wot, Moskwa! Na zdjęciach wszystko wypisz-wymaluj przedstawione: dziewczynka wkłada rączkę w śmiertelną ranę tygrysa, staruszek patrzy na wrak samolotu Zero itp., itd. Po 70 latach wrócili dokładnie tam, gdzie ich uwieczniono.

I jedno zdjęcie zapamiętam na zawsze: kilkunastu rosyjskich mężczyzn wokół wielkiego niemieckiego działa z lufą sterczącą wniebogłosy, nad czymś się pochylają troszkę, plecami do mnie, twarzy nie widać – wszyscy o kulach, wszyscy jednonodzy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2015