Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kariera Pawlaka jest pełna wzlotów i upadków, bywał prezesem PSL w latach 90., bywał szefem rządu, potem na kilka lat wylądował na marginesie, by znów wrócić na szczyty. Zawsze kierował się chłopskim rozumem – uporem, ale i pragmatyzmem. Tym razem wzięło go na odruch radykalny, desperacki i chyba nie do końca przemyślany. PSL słynęło z troski o jedność – to pozwoliło partii przetrwać szturm Samoobrony i niskie sondaże.
Zmiana na czele PSL dowodzi, że emocje nie omijają nawet tego ugrupowania. Te emocje mogą poruszyć większe siły w polityce. Deklaracja Pawlaka stawia wyzwanie przed premierem Tuskiem. Z jednej strony PSL desygnuje do rządu, kogo chce, ale z drugiej strony obsada stanowisk to jego prerogatywa. Zmiana lidera i odmłodzenie PSL (pozorne, bo Piechociński jest niemal w wieku Pawlaka, faktyczne, bo w jego otoczeniu jest sporo młodych działaczy) mogą natchnąć choćby Grzegorza Schetynę. Nowy lider PSL, jeśli zechce obrócić swe słowa w czyny, będzie musiał też pokazać nową jakość w rządzie – a to może wywołać iskrzenie w koalicji. Zamiast od hucznego świętowania, głowa musiała go więc rozboleć od niespodziewanych kłopotów. Urzędowanie zaczął od łagodzenia sytuacji, zapewniania o poparciu dla Pawlaka i namawiania go do pozostania w rządzie. Poparcie, jakie dostał rywal podczas wyborczego starcia, pokazuje, że on też ma oddanych ludzi, którzy mogą teraz „podkładać świnię” Piechocińskiemu i psuć jego wizerunek w oczach PO.
Czasy są niespokojne, jeden artykuł może wywołać burzę, kryzys puka do bram. Tusk, który stoi przed problemem „znudzenia się” Polakom, też ma powody do bólu głowy. Odejście Pawlaka i nawoływania do zmian w jego partii – ulgi z pewnością mu nie przyniosą.