Filiżanki i inne drobiazgi

Zaskoczyła mnie i zastanowiła niedawna wypowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich, dotycząca różnicy między aktem korupcji i aktem obdarowania kogoś z wdzięczności czy szacunku.

19.02.2008

Czyta się kilka minut

Zaskoczyła mnie i zastanowiła niedawna wypowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich, dotycząca różnicy między aktem korupcji i aktem obdarowania kogoś z wdzięczności czy szacunku. Zastanowiła mnie, bo była rozsądna, a rozsądne wypowiedzi nie są specjalnością wysokich urzędników państwowych (bez względu na ich partyjną przynależność).

Zaciekawił mnie również przedmiot, wymieniony jako przykład podarunku: piękna filiżanka, tak daleka od powszechnych dzisiaj gustów. Jako czytelnik poezji mógłbym w tym miejscu przypomnieć napisaną dawno temu frazę Miłosza: "Niczego mi proszę pana/ Tak nie żal jak porcelany" i dodać, że jest ona raczej ironiczna niż sentymentalna. (Resztę uwag o filiżankach i historii zostawiam Stefanowi Chwinowi.)

Godna uwagi wydała mi się także rozmowa, jaką z Rzecznikiem przeprowadził Robert Mazurek ("Kochanowski: jestem organem konstytucyjnym", "Dziennik" z 19-20 stycznia 2008 r.). I w niej bardzo widoczna jest skłonność do posługiwania się ironią, połączona ze świadomością, że "w demokracji ironia jest zakazana".

Trzeba mieć dużo dystansu do siebie samego, by na pytanie: "Jak się właściwie należy do pana zwracać" - odpowiedzieć: "Po prostu ekscelencjo". Trzeba mieć sporo wewnętrznej niezależności, by na kolejną zaczepkę o filiżankę firmy Rosenthal odpowiedzieć ironicznym pytaniem: "A skąd pan wie, że nie mam z nimi stałej umowy?" i by kontynuować spokojnie, w tym samym stylu: "Jak wymienię ich nazwę piętnaście razy, dają mi samochód marki Rosenthal". Krótko mówiąc: we wspomnianej rozmowie Janusz Kochanowski pokazuje samego siebie jako ironicznego konserwatystę w starym, dobrym stylu. To nie jest mało jak na kraj, w którym, z jednej strony, głuchota na ironię (i wszelkie wieloznaczności) jest powszechna, a z drugiej zaś - króluje bezmyślna wesołkowatość.

Ponieważ żyjemy w czasach nieufności, mógłbym spytać, czy wspominane przed chwilą wypowiedzi Rzecznika Praw Obywatelskich nie są przypadkiem częścią kampanii mającej zmienić wizerunek działaczy i zwolenników PiS. Otóż: jeśli nawet są, to nic mi to nie przeszkadza. Dodam: wolę odnowiony portret Janusza Kochanowskiego od odnowionego portretu Ludwika Dorna. O wypowiedziach Dorna z czasów, gdy był ministrem spraw wewnętrznych i marszałkiem Sejmu, nie mogę zapomnieć nawet wtedy, gdy mówi on o przekładach wierszy Williama Blake’a ("Wprost" nr 3/08, s. 8).

Nie zmierzam w stronę żadnych radykalnych wniosków; znaczna część poglądów i sympatii aktualnego Rzecznika nie budzi mojego entuzjazmu. Chciałem tylko powiedzieć, że w naszym pszenno-buraczanym pejzażu politycznym każda wypowiedź zdystansowana, rozsądna, ironiczna - jest z daleka widoczna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2008