Figurant "Glon"

Podsłuchy, inwigilacja, wezwania na rozmowy, próby skompromitowania na tle obyczajowym - takimi metodami SB przez blisko piętnaście lat próbowała zwerbować ks. Józefa Glempa. Bezskutecznie.
 /
/

Teczkę ks. Glempa zanalizowali Bogumił Łoziński, dziennikarz KAI, i Jan Żaryn, historyk z IPN specjalizujący się w historii Kościoła okresu PRL. Autorzy wspominają na początku opracowania, że nazwisko Glemp dwukrotnie pojawiło się na tzw. liście Wildsteina. Prymas zapewniał wówczas, że nie obawia się kompromitacji.

Tamte zapewnienia potwierdziły znalezione w archiwach IPN akta. Liczą 23 strony i obejmują okres od końca lat 60. do marca 1979. Ks. Glemp był inwigilowany od 1964 r., gdy po powrocie z Rzymu kard. Stefan Wyszyński mianował go notariuszem w Sądzie Metropolitalnym w Gnieźnie. Po czterech latach obserwacji IV Departament MSW, odpowiedzialny za rozpracowywanie Kościoła, postanowił zwerbować kapłana. Po pierwsze, SB spodziewała się, że ks. Glemp będzie się piąć po szczeblach hierarchii. Po drugie, niektóre cechy kandydata na tajnego współpracownika - zwanego figurantem o pseudonimie “Glon" - wydawały się ułatwiać werbunek: “wiedzie świecki tryb życia", jest otwarty, nie stroni od świeckich.

Wkrótce nieopodal domu brata ks. Glempa zainstalowano agenturę. Z kolei w lipcu 1972 r. funkcjonariusze śledzili ks. Glempa i jego przyjaciela, ks. Ciechanowskiego. Esbek zanotował: “Żyją skromnie. W ciągu 5 dni obserwacji nie spotkali się z żadną kobietą, nie byli w godzinach wieczornych w restauracji czy kawiarni". Spośród świeckich, z którymi spotykał się ks. Glemp, esbecy wyodrębnili cztery kobiety. Zakładali, że na pewno z jedną z nich łączą ks. Glempa intymne kontakty. By zdobyć kompromitujące materiały, zainstalowali podsłuch. Gra operacyjna zakończyła się jednak fiaskiem.

Teczka zawiera m.in. kwestionariusz przyszłego tajnego współpracownika z 1972 r. Obok podstawowych danych, można w nim przeczytać również, że ks. Glemp zna włoski, a do jego zainteresowań zaliczono “sport, operę, teatr, kino". W rubryce “Walory osobiste i cechy ujemne" funkcjonariusz napisał: “lubi świecki tryb życia, ale z uwagi na zajmowane stanowisko nie ujawnia tego faktu. Oddany pracy, dba o podnoszenie swojej wiedzy, dyskretny i małomówny". W rubryce “cel pozyskania" czytamy: “Ks. Józef Glemp ma bliski dostęp do kard. Wyszyńskiego, ma dostęp do ważnych dokumentów i w ten sposób ma wpływ na działalność duchowieństwa w Polsce". Pojawiły się również zapiski o popularności ks. Glempa wśród miejscowego duchowieństwa, poza tym informacja, że jest jednym z kandydatów do objęcia biskupstwa. SB zastanawiała się również, jaka motywacja miałaby umożliwić ewentualny werbunek: “tylko i wyłącznie lojalność wobec państwa polskiego, ponieważ materiałów kompromitujących i obciążających nie posiadamy, a materialne zainteresowanie nie wchodzi w rachubę". Skoro esbecy wykluczyli szantaż obyczajowy i przekupstwo, w rubryce “sposób realizacji" czytamy, że jedynym sposobem werbunku jest “długofalowe pozyskanie", czyli nieustanne nękanie. Ale i tu szanse wydawały się znikome, skoro na stronach 8 i 10 kwestionariusza czytamy: “zdecydowanie odmówił kontaktów z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa".

Bezpieka nie dawała jednak za wygraną: funkcjonariusze próbowali wyciągnąć ks. Glempa na spotkanie poza sekretariatem Prymasa w Warszawie - do kawiarni czy nawet na ulicę. Za każdym razem ks. Glemp odmawiał: zapraszał do sekretariatu na ul. Miodową, gdzie funkcjonariusz zostałby przyjęty jak każdy petent. Ks. Glemp realizował pod tym względem wskazania biskupów, aby unikać kontaktów z bezpieką, jeżeli jednak takie spotkanie było konieczne, powinno odbywać się na terenie kościelnym, zaś jeśli doszłoby do niego w miejscu neutralnym czy w urzędzie SB - rozmowę należy natychmiast zrelacjonować przełożonemu.

Wreszcie w październiku 1973 r. SB wezwała ks. Glempa do Komendy Powiatowej Milicji w Gnieźnie po odbiór paszportu. Na wyznaczone spotkanie przyjechał specjalnie z Warszawy ppłk Wiejak. Oto fragment jego raportu (pisownia oryginalna) z 31 października 1973 r.: “Rozmowa była b. trudna. Ks. Glemp unikał podejmowania tematów, podkreślał, że kwestie polityczne dot. stosunków państwo-kościół nie interesują go. Nie chciał się zgodzić na rozmowę poza miejscem pracy podtrzymując poprzednią wersję, że jeżeli coś do niego mam, to mogę przyjść oficjalnie do jego miejsca pracy. Oświadczył, że służy kościołowi i poza wiedzą kardynała niczego co by dot. kościoła nie podejmie. Pod koniec rozmowy w nieco żartobliwy sposób wyraził się, że on rozumie moje intencje, że jestem od tego by mieć ludzi, którzy informują o różnych sprawach dot. kościoła, on natomiast jest od tego by się nie dać skłonić do spełniania takiej roli".

Skutkiem postawy ks. Glempa była dwukrotna negatywna opinia władz wobec wysunięcia przez kard. Wyszyńskiego jego kandydatury na biskupa diecezjalnego: w 1975 r. na arcybiskupa wrocławskiego, w 1977 r. na arcybiskupa poznańskiego. W tym drugim wypadku szanse ks. Glempa pogrzebała m.in... pozytywna charakterystyka sporządzona przez Urząd ds. Wyznań w oparciu o materiały SB: “Odznacza się dużą inteligencją i zdolnościami. Jest kulturalny w sposobie bycia. Zorientowany w bieżącym życiu kulturalnym. Bywa w teatrach i na koncertach. Przejawia skłonność do wygodnego trybu życia. Zna biegle języki: łacinę, włoski, francuski, niemiecki, angielski. Z tego względu wielokrotnie był tłumaczem kard. Wyszyńskiego w czasie wizyt w Watykanie, i w toku spotkań z biskupami zagranicznymi. W stosunku do kard. S. Wyszyńskiego jest człowiekiem lojalnym, ale nie bezkrytycznym. Potrafi mieć swoje zdanie o aktualnej sytuacji w Kościele. Ks. Glemp nigdy nie występował publicznie w sposób mogący budzić zastrzeżenia i nie jest znana żadna jego działalność, zasługująca na negatywną ocenę".

Teczkę kończy likwidacja sprawy, czyli stwierdzenie, że ks. Glemp nie nadaje się na tajnego współpracownika. Taką decyzję podjął - 30 marca 1979 r. - płk Zenon Płatek, naczelnik Wydziału I Departamentu IV MSW. Wpis sporządzono po tym, jak ks. Glempa mianowano - 4 marca 1979 r. - biskupem warmińskim.

MZ, KAI

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2005