Faggioli o Franciszku: Wyprowadza Kościół z fikcji

Massimo Faggioli, wykładowca historii Kościoła na Uniwersytecie Villanova w Pensylwanii: Franciszek nie jest liberałem ani konserwatystą, po prostu patrzy na Kościół z innej niż zachodnia perspektywy. To najmocniejsza i najbardziej porywająca zmiana.

09.03.2023

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek przybywa na cotygodniową audiencję generalną. Plac Świętego Piotra w Watykanie, 8 marca 2023 r. /Andrew Medichini/Associated Press/East News /
Papież Franciszek przybywa na cotygodniową audiencję generalną. Plac Świętego Piotra w Watykanie, 8 marca 2023 r. /Andrew Medichini/Associated Press/East News /

EDWARD AUGUSTYN: Czym najbardziej zaskoczył Cię Franciszek?

MASSIMO FAGGIOLI: Moim zdaniem najważniejsze jest nowe samopostrzeganie Kościoła, jakie wymógł na nim argentyński papież. Nie jest już zdeterminowane przez Europę i Amerykę Północną, czyli tzw. Zachód.

Wystarczy spojrzeć na najbardziej gorące dyskusje, jakie toczyły się na synodach biskupich. Pokazywały, co dyscyplina i kwestie moralne znaczą dla biskupów z różnych stron świata. Dla hierarchów z Europy czy USA nie do przyjęcia były pewne postulaty zgłaszane przez biskupów z Ameryki Łacińskiej, jak na przykład odejście od celibatu. Dla biskupów z Afryki czy Azji skandaliczne są z kolei propozycje akceptacji homoseksualizmu, przedstawiane przez hierarchów zachodnich. Kościół nie ma jednych ram kulturowych. Franciszek próbuje wyprowadzić go z fikcji, jaką są zachodnie ramy, wytyczone przez historię i kulturę Europy i Stanów Zjednoczonych. On nie jest liberałem ani konserwatystą, po prostu patrzy na Kościół z innej niż zachodnia perspektywy. To najmocniejsza i najbardziej porywająca zmiana. Zwłaszcza jeśli popatrzymy, z jaką siłą i determinacją ją wprowadza. Oczywiście jest to miecz obosieczny, uderza także w niego, ale się nie ugiął. Co więcej, czuje się w takiej sytuacji wyjątkowo komfortowo, co go odróżnia od poprzedników.

Często powtarza, że konflikt jest twórczy. Że potrzebny jest ferment.

Tak, choć to kwestia o dużej złożoności. Żeby nie poprzestać na samym konflikcie. Moim zdaniem papieżowi brakuje świadomości, że potrzebny jest także wysiłek teologiczny. Franciszek na teologię, zwłaszcza uniwersytecką, nie liczy i w nią nie wierzy, bo uważa ją za zajęcie dla elit. Jego ostentacyjna antyelitarność uderza w teologów. A nie da się wszystkiego sprowadzić do teologii ludu czy rozeznania miejscowych duszpasterzy. Potrzebna jest solidna myśl teologiczna, osadzona w realiach różnych części świata. Która odejdzie od matrycy kultury europejskiej, zajmie jej miejsce. To wciąż kwestia przyszłości.

Czy to oznacza, że papież Franciszek widzi koniec zachodniego katolicyzmu?

Może nie koniec katolicyzmu, ale jego zachodniej dominacji, trwającej przez wieki. Koniec tego, że jest jedna kultura, do której pozostałe muszą się odnosić i podporządkowywać jej. To koniec epoki, która trwała od czasów konstantyńskich, przez średniowieczne, europejskie christianitas, aż po Sobór Watykański II. Franciszek kończy reformy Soboru, który też miał tego świadomość, może bardziej intuicyjnie, i też o tym mówił, może bardziej dostojnie. Potem Sobór wziął to wszystko w nawias, podobnie jak kolejni papieże. A Franciszek ponownie otworzył temat. Ale w związku z tym musiał postawić bardzo konkretne pytania – co to oznacza dla małżeństwa, rodziny, relacji do polityki? On przychodzi z innej historii, z innego niż europejski – włoski, polski czy niemiecki – Kościoła.


DEKADA Z PAPIEŻEM FRANCISZKIEM: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Wróćmy jeszcze do Franciszkowej antyelitarności. Wiele osób bardzo go za to chwali.

Od początku pontyfikatu panuje błędne przekonanie, że jego nieustanna krytyka elit jest równoznaczna z podejściem liberalnym, bardziej demokratycznym. To nieporozumienie, którego powodem jest przeciwstawienie elit ludowi. Jest to myślenie z przełomu XIX i XX wieku, kiedy elitę rozumiano jako awangardę, która zwodzi i zniewala niczego niepodejrzewające masy. Dziś problemem wszystkich instytucji społecznych i politycznych, a także Kościołów, jest upadek elit kulturalnych i intelektualnych. Słabnąca rola akademickiej teologii jest częścią tego masowego procesu. To widać choćby w niektórych reakcjach Rzymu na niemiecką drogę synodalną. Owszem, synodalność nie może pomijać sensus fidei, wiary ludu Bożego. Ale przecież teologia akademicka też ma w niej rolę do odegrania. I owszem, istnieje elitaryzm także wśród teologów. Ale nie udawajmy, że to on dominuje w Kościele katolickim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej