Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie sprawdzałem, ile razy premier użył słowa "emerytura", sama jednak zapowiedź wydłużenia czasu pracy, uprawniającego do otrzymywania emerytalnych świadczeń, zwraca uwagę - i na samo słowo, i na kryjącą się za nim rzeczywistość.
Zapowiedź nie powinna nikogo zaskoczyć; od dawna przygotowywano nas do przyjęcia tej decyzji; od dawna też karmiono wiadomościami o wydłużaniu czasu pracy w kolejnych krajach Unii. A jednak: nie przewiduję wybuchów entuzjazmu przyszłych emerytek i emerytów; przewiduję raczej wzrost zaniepokojenia tym, co nas czeka za kilka czy kilkanaście lat.
Sposób myślenia o emeryturze związany jest, jak sądzę, z miejscem i charakterem pracy. Jeden przykład: profesorowie tytularni, zatrudnieni w państwowych szkołach wyższych, mają prawo pracować do ukończenia 70. roku życia i do takiej właśnie perspektywy są przyzwyczajeni. Co więcej: wielu z nich chętnie pracowałoby dłużej... pracodawca jednak nie chce o tym słyszeć.
Punkt widzenia pracowników nauki jest z pewnością dość szczególny. Przywołuję go nie tylko dlatego, że jest mi znany z własnego doświadczenia, lecz i z tego powodu, że w środowisku wyższych uczelni (i w próbach ich reformowania) dobrze widać sprzeczności potocznego myślenia i postępowania władz.
Mimo przemian ostatnich 20 lat praca jest dla wielu Polaków raczej męczącą koniecznością niż źródłem satysfakcji; konsekwencją takiego rozumienia sprawy jest dążenie do możliwie szybkiego przejścia na emeryturę (a także: skłonność do sądzenia, iż wszyscy, którzy chcieliby pracować dłużej niż wymagane minimum, są dziwakami). W dodatku: w Polsce, jak w wielu innych miejscach współczesnego świata, obowiązującą ideologią jest kult młodości (widoczny także w niektórych poczynaniach reformatorów szkolnictwa wyższego), połączony z lekceważeniem ludzi starych. Tymczasem: zrozumienie racjonalności projektu podniesienia wieku emerytalnego wymagałoby wzmocnienia wiary w sensowność pracy i podniesienia szacunku dla starości (oczekiwanego nie tylko przez profesorów wyższych uczelni). Ten splot problemów, dobrze skądinąd znanych, może dodatkowo utrudnić realizację przedstawionych w exposé premiera planów. Stąd wspominane poprzednio zaniepokojenie.