Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pojawiły się już pierwsze przypadki zakażenia na terenie USA i Europy. Ebolę zdiagnozowano u dwóch pielęgniarek: hiszpańskiej ze szpitala w Madrycie (opiekowała się zmarłym 26 września misjonarzem, przetransportowanym z Sierra Leone) i amerykańskiej z Dallas (opiekowała się zmarłym tam w ubiegłym tygodniu Liberyjczykiem, który zaraził się w Afryce).
Przypadki chorych na ebolę pojawiają się też coraz bliżej Polski. W czwartek 9 października w Lipsku wylądował specjalny samolot z chorym pracownikiem ONZ. Pochodzący z Sudanu mężczyzna zmarł. Był już trzecim pacjentem z ebolą, który w celu leczenia został przetransportowany do Niemiec.
W Polsce nie odnotowano dotąd przypadku eboli, choć było pięć podejrzeń: w Gdańsku, Cieszynie, Wrocławiu, Szczecinie i Starogardzie Gdańskim. W ostatnich dwóch przypadkach nie było nawet konieczności uruchomienia specjalnej procedury. Nie potwierdzono żadnego zachorowania.
Niepokój wzbudziły jednak słowa krajowego konsultanta ds. chorób zakaźnych prof. Andrzeja Horbana, który stwierdził, że nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie osób zarażonych ebolą, i że w takim przypadku personel medyczny „wybiegnie w podskokach uciekając”. Opinię konsultanta dementował minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (choć nie stwierdził, że Polska jest gotowa, lecz że odpowiednie procedury „są wdrażane”).
Najnowszy bilans Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) podaje, że do 5 października w wyniku epidemii wirusa ebola w Afryce Zachodniej zmarło 3879 spośród ponad 8 tys. zarażonych. Najwięcej w Liberii: 2,2 tys. zmarłych. „Nasz naród umiera” – apelował w Waszyngtonie do przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego prezydent Sierra Leone Ernest Bai Koroma.