Dwie dekady dyktatora

O Aleksandrze Łukaszence, który rządzi Białorusią już od dwóch dekad, wiemy w Polsce mniej, niż nam się wydaje.

23.06.2014

Czyta się kilka minut

Kilka dni temu prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odwiedził Serbię, jeden z ostatnich krajów Europy, do którego może jeszcze dostać wizę. Jak na dyktatora z wieloletnim stażem przystało, wygłaszał w Belgradzie płomienne mowy – gospodarzy wprawiając jednak w zakłopotanie. A to pouczał ich, że powinni iść „białoruską drogą”, zachowując balans między Wschodem i Zachodem. A to ujawnił, że w 1999 r., w czasie nalotów NATO na Jugosławię, oferował Slobodanowi Miloševiciowi pomoc swej armii. Najwyraźniej oczekiwał uznania za popieranie tamtego reżimu, do którego Serbowie z biegiem lat czują coraz większą odrazę.

Relacjonując tę wizytę, wielu serbskich dziennikarzy skupiło się na samym Łukaszence. Przedstawiali go niczym europejskiego Fidela Castro: po trosze strasznego, a po trosze zabawnego, z równą zaciętością walczącego z opozycją, co dbającego o swój wizerunek. Wszak na Białorusi – o czym piszą w wydanej właśnie książce o tamtejszym dyktatorze Andrzej Brzeziecki i Małgorzata Nocuń – do jego „najbardziej kompromitujących i zakazanych do publikacji zdjęć należą te, gdy wiatr zwieje mu zaczesane na jedną stronę włosy i te – tworząc coś w rodzaju kity – nieładnie dyndają z tyłu głowy”.

Ale w Mińsku, Grodnie czy Orszy prawdziwe jego oblicze jest bardziej straszne niż śmieszne. Książka dziennikarzy „Tygodnika” i twórców dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”, od lat piszących o Białorusi, nie zostawia wątpliwości: o prezydencie odpowiedzialnym nie tylko za tłamszenie opozycji, ale też za śmierć i „zaginienia” przeciwników jego reżimu (przypomnijmy nazwiska choć kilku: Hieniadź Karpienka, Jurij Zacharanka, Wiktar Hanczar) wiemy mniej, niż nam się wydaje.

Kim więc on jest? Brzeziecki i Nocuń twierdzą, że to dziecko pierestrojki, wyniesione do władzy przez przemiany Gorbaczowa – a zarazem mitoman, który po przypadkowej wymianie zdań z ostatnim sekretarzem generalnym KC KPZR chwalił się, że „konsultował” z nim politykę kraju. Kiedyś budujący swą markę samodzielnego przywódcy i mający chrapkę na schedę po Jelcynie, jako lider ZBiR-u (planowanej unii Białorusi i Rosji) – a dziś wyręczający Moskwę w brudnych interesach (m.in. ma sprzedawać w imieniu Kremla broń do państw objętych embargiem). Symbol niepodległej Białorusi – rządzi już dwie dekady – i zarazem prezydent zapowiadający, że jego państwo będzie istnieć tak długo, jak długo on nim kieruje. W 1991 r. był członkiem pocztu sztandarowego, wnoszącego do sali obrad Rady Najwyższej w Mińsku biało-czerwono-białą flagę – tę samą, którą rychło po objęciu urzędu prezydenta zastąpił barwami nawiązującymi do symboliki sowieckiej.

Wprawdzie w Polsce ukazało się sporo publikacji o Białorusi, ale to pierwsza książka, w której portret wodza służy w istocie do opisu samych Białorusinów. Jak w przejmującym fragmencie o oczach pasażerów mińskiego metra: „Na Białorusi to zrozpaczone, rozmyte spojrzenie matek stojących pod aresztem i wypatrujących w oknach swych dzieci; ból i ślepe spojrzenie w oczach ludzi, którym reżim Łukaszenki zamordował bliskich”.

Podczas swej wizyty w Belgradzie Łukaszenka nie wybrał się nad grób Josipa Broza Tity, twórcy komunistycznej Jugosławii. To dziwne. Ze swoją polityką balansowania między Wschodem a Zachodem oraz z konsekwentnie budowanym wizerunkiem ojca narodu, ma przecież z nim wiele wspólnego. Pytanie tylko: co się stanie, gdy go zabraknie?


Andrzej Brzeziecki, Małgorzata Nocuń, „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2014